Connect with us

Historie

Przeszłam na emeryturę i o mało nie umarłam z nudów. Cóż, zdecydowanie nie o takiej starości marzyłam.

Przeszłam na emeryturę trzy lata temu i zdałam sobie sprawę, że to chyba nie dla mnie. Całe życie, chyba jak wszyscy, nie mogłam się doczekać tego czasu, kiedy wreszcie będę mogła odpocząć i pomyśleć o sobie. Marzyłam o tym, jak będę się bawić z wnukami, piec dla nich ciasta i dbać o dom, ale w rzeczywistości to wszystko nie było aż takie zabawne.

Od dwudziestego roku życia pracowałam jako nauczycielka w przedszkolu. To nie jest lekka praca, ale całym sercem czułam, że to moje powołanie. Mój mąż też tam pracował, ale jako ochroniarz. Kiedy skończyłam 25 lat, urodziła się nasza córka Natalka. Była bardzo wyczekiwanym dzieckiem, więc całkowicie oddałam się  macierzyństwu. Ale później wróciłam do pracy.

Żyliśmy wtedy, jak wszyscy inni, rodzina trzymała się razem. Z biegiem lat moja córka dorosła, a my się zestarzeliśmy. Kiedy Natalia wyszła za mąż, byliśmy z mężem szczęśliwi, bo związała się bardzo dobrym człowiekiem. Ale później mój mąż zmarł i nie doczekał wnuków. Zostałam sama w dużym mieszkaniu.

Często odwiedzała mnie córka z zięciem, a ja wciąż pracowałam, żeby nie umrzeć z nudów. Tylko, że zdrowie zaczęło mi szwankować, więc musiałam przejść na emeryturę. Na szczęście urodził się mój wnuczek, więc miałam zajęcie. Jeździłam do nich, pomagałam Natalii i zajmowałam się dzieckiem. A kiedy podrósł, córka zaczęła go do mnie przyprowadzać, ale oczywiście nie tak często, jak bym chciała.

Wtedy właśnie pomyślałam, że emerytura jest nie dla mnie. Czułam się, jakbym do niczego się nie nadawała i po prostu egzystowała. To nie było moje życie. Zdecydowałam, że muszę się czymś zająć, bo długo tak nie pociągnę. Emeryturę też miałam bardzo niską, dobrze, że córka pomagała mi finansowo.

Zięć nauczył mnie, jak obsługiwać smartfon, więc mogłam sobie przeglądać Internet, oglądać różne filmiki. Tak mnie to zainspirowało, że postanowiłam nauczyć się nowych rzeczy. Najpierw uczyłam się wyszywać – na początku to były serwetki wielkanocne, a później koszule i sukienki. Natalia pomogła mi to wszystko sprzedać i tak dorobiłam sobie do emerytury. A gdy zamówień zrobiło się dużo, zdałam sobie sprawę, że to świetny sposób na zarabianie pieniędzy. Ale nie poprzestałam na tym. W wolnym czasie rysowałam i lepiłam wyroby z gliny. W końcu moje życie stało się zabawne i wcale nie nudne.

Dzięki mojej wytrwałości zaczęłam zarabiać na tyle, że chcę teraz zaprosić dzieci nad morze. Żeby podziękować im za pomoc, bo zainwestowali w mój rozwój jak nikt inny. Nie wiem, co bym bez nich zrobiła.

Nie mam pojęcia, jak sobie radzą inni emeryci, ale dla mnie to po prostu przerażające. Polecam wszystkim, bez względu na wiek, żeby się rozwijać i szukać nowych pasji. Przecież te zrzędliwe babcie i dziadkowie siedzą na ławkach i narzekają na młodzież nie dlatego, że tak im dobrze na emeryturze.

Trending