Connect with us

Dzieci

Prawie zrujnowałam życie mojej córce!

Tego dnia moja córka Kasia pojechała zapoznać się z rodzicami swojego chłopaka Maćka. Lubię go, ma dobre maniery i rozsądnie patrzy na życie. I widać, że się kochają. Wychodząc z domu, córka promieniała radością. Ale kiedy wróciła trzy godziny później, jej nastrój był zupełnie inny.

– Nienawidzę cię! – krzyknęła od progu i mrówki przebiegły mi po ciele.

Po otrząsnięciu się z szoku poszłam do pokoju mojej córki. Kasia leżała na łóżku i płakała gorzkimi łzami.

– Co się stało? Dlaczego płaczesz? – zapytałam. Ale odpowiedź Kasi mną wstrząsnęła.

– To wszystko twoja wina! Jego rodzice nazwali cię zwykłą ćpunką. Wyjaśnili mi, że z takimi korzeniami nie dorastam do pięt Maćkowi! I kazali mu się do mnie nie zbliżać.

Poczułam, jak robi mi się gorąco, myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi jak ptak z klatki. Drżącym głosem cicho zapytałam:

— Czy Maciek posłuchał swoich rodziców?

Kasia, nie przestając płakać, odpowiedziała:

– Nie wiem. Odprowadził mnie do drzwi i powiedział, że zadzwoni. Ale nie jestem pewna, czy to zrobi.

Próbując pocieszyć córkę wyjaśniłam, że czasami w życiu zdarzają się sytuacje, których człowiek bardzo żałuje. Popełniamy wiele błędów, zwłaszcza gdy jesteśmy młodzi i niestety, nie da się od tego uciec. Nie sądziłam wtedy, że moje dziecko będzie cierpieć za moje grzechy.

– Przepraszam, Kasieńko. Gdybym tylko mogła cofnąć czas. Oddałabym wszystko, żeby to zmienić i nie popełnić tych błędów. Myślę, że Maciek podejmie właściwą decyzję i będzie się kierował własnym rozumem, a nie opinią rodziców.

W latach 90. życie było szalone. Wszyscy się bawiliśmy, wchodziliśmy w przygodne relacje i w ogóle dużo się działo. Moja młodość była bardzo burzliwa. Byłam ładna, pomimo całego tego makijażu, jaki wtedy był modny. Zawsze spędzałam czas w hałaśliwym towarzystwie, z papierosami i alkoholem. Narkotyki też nie były rzadkością. Potrafiłam nie nocować w domu. Wtedy wydawało mi się, że jestem dorosła i niezależna.

Chociaż moi znajomi się wykruszyli (czasem rodzice ich uspokoili, czasami sami zdecydowali się przestać), ja nie umiałam się już kontrolować. Moja dusza potrzebowała szaleństwa. Szukałam przyjaciół podobnych do siebie, a spotkania w knajpach zastąpiły brudna mieszkania albo klatki schodowe. Dobrze, że nie zaszłam w ciążę. Byłam w takim stanie, że niezbyt starannie dobierałam partnerów do związków.

Raz, kiedy obudziłam się w nieznanym mi miejscu, leżąc na podłodze, otoczona zużytymi strzykawkami i oszołomionymi ludźmi, wśród których znałam jednego lub dwóch, zdałam sobie sprawę, że to już ostatni etap. W łazience, długo próbując odzyskać przytomność, umyłam twarz lodowatą wodą. Patrząc w lustro, nie poznawałam siebie. Patrzyła na mnie stara i obrzydliwa kobieta. Bez zastanowienia wybiegłam z tego miejsca i usłyszałam za sobą słowa sąsiada:

– Wszędzie was pełno, narkomani! Siedzicie tu całymi dniami, nie dajecie ludziom spokojnie żyć!

Prosto stamtąd poszłam do zamkniętego ośrodka odwykowego, gdzie rozpoczęłam leczenie. Mogłam tam zostać tak długo, jak potrzebowałam. Nie wolno nam było wychodzić na zewnątrz, a trafiały się tam okazy jeszcze gorsze ode mnie. Nawet nie chcę ich pamiętać.

Rozpoczęcie wszystkiego od zera nie było takie proste. W niedużym mieście wszyscy wiedzieli o sobie wszystko. Z pracą też nie wychodziło. Wszystko pchało mnie z powrotem do szukania zapomnienia w narkotykach, ale powstrzymałam się. Później szczęście się do mnie uśmiechnęło, znalazłam pracę, a nawet męża. Jak na ironię, Emil, po docinkach swoich przyjaciół na temat mojej przeszłości, postanowił mnie zostawić i po prostu któregoś ranka odszedł. Ale pozostawił mi coś cennego – naszą córkę Kasię.

Od tego czasu wiele się zmieniło. Patrząc na mnie dzisiaj, nikt nie powiedziałby, że kiedyś byłam inna. Ładnie wyglądam i staram się o siebie dbać. Moja Kasia nigdy nie widziała mnie z papierosem w ręku ani, nie daj Boże, ze strzykawką. Ale dla niektórych osób, jak rodzice Maćka, na długo pozostałam w pamięci jako ta zła osoba. Tylko nie mogę zrozumieć, dlaczego te brudy zostały wylane na biedną Kasię.

A co do Maćka się nie pomyliłam. Kilka dni później przyszedł do naszego domu i powiedział nam, że pokłócił się z rodzicami, bo nie zgadza się z tym, że potępiają mnie i Kasię. Często do nas przychodził, więc wiedział, jaka teraz jestem. A potem poprosił, żeby mógł z nami zostać i trochę u nas pomieszkać. Oczywiście nie mogłam się sprzeciwić. Zgodziłam się, ale pod warunkiem, że on i Kasia nie zrobią nic głupiego. Spojrzeli na siebie, uśmiechnęli się i pokiwali głowami na znak, że się zgadzają.

Niedługo później wzięli ślub. Kiedy zobaczyłam moją córkę w sukni ślubnej, wyglądała przepięknie, rozpłakałam się ze szczęścia. Z biegiem czasu, zwłaszcza po narodzinach wnuczki Zosi, relacje z rodzicami Maćka się poprawiły.

Posłuchajcie! Zanim coś zrobicie, kilka razy się zastanówcie. Nasze czyny wpływają nie tylko na nasz los, ale też na życie naszych bliskich. Nie bez powodu nasze babcie podkreślały, że o godność trzeba dbać w młodości! Nie warto okaleczać życia swoich bliskich i własnego!

Trending