Connect with us

Rodzina

Poznałam tajemnicę mojego męża i byłam bardzo zaskoczona

Mój mąż i ja jesteśmy ze sobą od siedmiu lat. Nie pamiętam nawet żadnej naszej kłótni, w codziennych sprawach też nie ma między nami żadnych sprzeczek ani nieporozumień. Żyjemy szczęśliwie, rozumiemy się w pół słowa. Polubiłam nawet piłkę nożną i nie opuszczam razem z mężem ani jednego meczu, a on lubi piec ze mną ciasta w każdy weekend. Po wspólnym gotowaniu kuchnia oczywiście wygląda jak po wojnie, ale słodkości wychodzą naprawdę smaczniejsze. Nasze życie toczyło się jak w bajce…

W szóstą rocznicę ślubu podarowałam mężowi najwspanialszy prezent – córeczkę Kasię. Oboje tak bardzo marzyliśmy o dziecku, już od studiów. Wtedy jeszcze tylko się spotykaliśmy, ale marzyliśmy o przyszłości i zdecydowaliśmy, że nasz syn będzie miał na imię Bartłomiej, a córka Katarzyna. Dlatego spór o imię dla dziecka też nas ominął.

Przez całą ciążę mąż dosłownie nosił mnie na rękach, nawet zmienił tryb pracy na zdalny i pracował z domu. O 3. nad ranem bez dyskusji biegł do sklepu po jogurt truskawkowy i nawet po ciężkim dniu pracy oglądał ze mną do rana melodramat i ocierał mi łzy, parzył herbatę, a ja się uspokajałam.

Ale wraz z narodzinami dziecka wszystko się zmieniło. Nie dbałam o siebie, zrobiłam się poirytowana i wiecznie niezadowolona. Za mało snu, ogromne zmęczenie, nadwaga po ciąży, obawy o dziecko – wszystkie te problemy, które z taką radością weszły w nasze życie, wylewałam na męża, który zawsze był pod ręką. Teściowie przyjechali zobaczyć swoją wnuczkę, trochę się nią nacieszyli i po kilku dniach wyjechali, a moi rodzice byli za granicą, więc poza mężem nie miałam nikogo do pomocy.

Wrócił do pracy w biurze, bo nie mógł pracować w mieszkaniu przy małym dziecku a może też dlatego, że nie mógł wytrzymać z wiecznie niezadowoloną żoną. W weekendy często zaczynał znikać na całe popołudnia. Powiedział, że tak sobie załatwił w pracy – zajmuje się sprawami służbowymi w weekendy, żeby w tygodniu nie siedzieć do wieczora w biurze, tylko pomóc mi przy córce. Ale byłem pewna, że chodzi o inną kobietę.

Po moim kolejnym napadzie złości i groźbie rozwodu mój mąż powiedział prawdę. W każdy weekend wyjeżdża z miasta do lasu i… po prostu krzyczy. Mówi, że rozumie, dlaczego zaczęłam się tak zachowywać i nie może powiedzieć, jak jemu jest ciężko, skoro mi jest jeszcze trudniej. Dlatego, żeby mnie niepotrzebnie nie denerwować, uwalnia w ten sposób emocje i zmęczenie z całego tygodnia.

Po takim wyznaniu zgodziłam się jednak na to, żebyśmy zatrudnili nianię i zaczęłam więcej odpoczywać, spędzać czas z mężem i chodzić na fitness. Kiedy masz dzieci, nie możesz jednak zapominać o sobie!

Trending