Connect with us

Życie

Poszedłem do apteki po leki i znalazłem swoje szczęście.

Była noc, około drugiej poszedłem do apteki po lekarstwa dla żony, którą obudziła wysoka gorączka i ostry ból gardła. Nie wiem, gdzie mogła się tak przeziębić, ale natychmiast ubrałem się i wyszedłem z domu. Padał deszcz, było zimno i bardzo ciemno, dobrze, że przynajmniej apteka była otwarta przez całą dobę i była niedaleko naszego domu.

Wszedłem, dałem farmaceucie telefon i żona wymieniła wszystkie potrzebne leki, których potrzebowała. Czekając na zakończenie połączenia między nimi, zobaczyłem siedząca na schodach około pięcioletnią dziewczynkę. Dziecko ubrane było jedynie w bluzeczkę z krótkim rękawem i spodnie do kolan, a na zewnątrz było tej nocy bardzo zimno, pomimo że było lato. Zapłaciłem, wziąłem lekarstwa i postanowiłem podejść do dziewczynki.

Zapytałem ją, dlaczego tu siedzi. Mała odpowiedziała mi, że siedzi tu już od obiadu i czeka na tatę. Wyjaśniła mi sytuację, w jakiej się znalazła. Okazało się, że poszła z tatą do sklepu, który spotkał po drodze swojego przyjaciela i po prostu o niej zapomnieli. Zapomnieli zabrać ze sobą dziecko. Dziewczynka ma zaledwie pięć lat i miała trudności, aby wskazać gdzie mieszka.

Zdawałem sobie sprawę, że mam teraz dwa problemy. Nie chciałem zostawiać zziębniętego dziecka na ulicy i musiałem jak najszybciej zanieść lekarstwa mojej żonie, która ma wysoką gorączkę i bolące gardło. Postanowiłem zabrać dziewczynę do domu, aby jeszcze i mała nie zachorowała. Po drodze powiedziała mi, jak się nazywa. Powiedziała, że mieszka z tatą, i nie ma matki. Chciałem dowiedzieć się, gdzie poszła jej mama i Ania powiedziała, że mama poleciała do nieba. Zdałem sobie sprawę, że jej mama właśnie umarła. Prawdopodobnie wymyślili taką historię, aby wytłumaczyć dziecku nieobecność matki.

Przyszliśmy do domu, dałem żonie leki i wyjaśniłem całą sytuację, ale żona czuła się na tyle źle, że zażyła leki przeciwgorączkowe i zasnęła. Zrozumiałem, że lepiej to wyjaśnić rano, gdy żona lepiej się poczuje. Dziewczynka chciała już iść spać, widziałem, jak jej oczy same się zamykały.

Zaproponowałem Ani, aby coś zjadła, dziecko z radością skinęło mi głową i się uśmiechnęło. Była bardzo głodna. Zjadła ziemniaki z kotletem i sałatką, potem jeszcze deser, kawałek ciasta, który zjadła do ostatniego okruszka. Popiła to wszystko pysznym kakao i zasnęła na kanapie w kuchni.

Wziąłem koc i poduszkę, przykryłem małego gościa, aby w końcu się rozgrzał.

Przez długi czas siedziałem w kuchni i zastanawiałem się, jak ta historia powinna się zakończyć i zdecydowałem, że trzeba iść na policję z dziewczynką i dowiedzieć się, czyje to dziecko, dlaczego ojciec zostawił ją samą na ulicy.

Nadszedł ranek, żona się obudziła, siedzieliśmy w kuchni i rozmawialiśmy o wydarzeniach ostatniej nocy. Nawiasem mówiąc, żona poczuła się znacznie lepiej, temperatura już nie była wysoka, tylko ból gardła jeszcze jej nie opuścił.

Marta, moja żona, przygotowała śniadanie i czekaliśmy razem, aż Ania się obudzi. Gdy zjedliśmy śniadanie, obudziła się dziewczynka. Marta zaproponowała dziecku sernik ze śmietaną i mleko. Gdy zjadła, wyszliśmy z domu. Na zewnątrz dalej było zimno i padał deszcz. Szybko wsiedliśmy do samochodu i zanim pojechałem na policję, postanowiłem kupić dziewczynce ciepłe ubrania. Było mi żal tego dziecka. Weszliśmy do sklepu, ubraliśmy Anię i przyjechaliśmy na posterunek. Tu pracował mój przyjaciel. Rzadko się z nim kontaktowałem, ale jeśli potrzebowałem pomocy, to zawsze mogłem na niego liczyć, zawsze mi pomógł. Teraz znowu doszło do sytuacji nieprzewidywalnej i skomplikowanej. Zadzwoniłem do Szymona i polecił nam poczekać na siebie na korytarzu.

Długo nie czekaliśmy. Gdy przyszedł na komisariat, szybko dowiedział się, gdzie mieszka dziewczynka. Ania pomogła mu w tym, opisując obszar wokół domu, w którym mieszka. Pojechaliśmy do jej mieszkania. Długo pukaliśmy do drzwi, ale nikt nam nie otwierał. W końcu usłyszeliśmy przekręcany klucz w zamku i w drzwiach stanął mężczyzna. Miał brudne, niechlujne ubranie, widać było, że mężczyzna był niewyspany i skacowany. Zapytaliśmy go, dlaczego zostawił córkę, dlaczego zapomniał o niej. Tłumaczył to tym, że załatwiał pewne interesy, a później spotkał przyjaciela, którego nie widział przez długi czas. Nawiasem mówiąc, ten znajomy spał pijany w pokoju Ani. Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i zabrałem Anię z powrotem do siebie. Widziałem, że dziecko nie czeka w tym domu nic dobrego i prędzej czy później zostanie zabrane od niego do domu dziecka. Teraz mieszkamy we trójkę i wszyscy jesteśmy szczęśliwi.

Trending