Connect with us

Dzieci

Poszczęściło mi się z synową, ale jej się nie poszczęściło z mężem; chociaż to jest mój syn, nie mogę powiedzieć inaczej

W latach 90. przeprowadziliśmy się z synem ze wsi do miasta. Wychowywałam go sama, bez męża. Chyba z obawy, że będzie tęsknił za ojcem albo że chłopca ze wsi mogą źle traktować koledzy z miasta, zbytnio mu we wszystkim pobłażałam. Przymykałam oko na wiele wybryków i zawsze broniłam go przed nauczycielami. Jak to się mówi, kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie. Mój Andrzej wyrósł na egoistę i oszusta.

Martwiłam się, że znajdzie sobie żonę podobną do siebie, ale zdarzył się prawdziwy cud. Iwonka nie była pierwszą dziewczyną, którą przedstawił mi mój syn, ale była pierwszą naprawdę dobrą i miłą osobą. Nie myślcie sobie, że mówię, jak typowa teściowa. Nie chodzi o to, że po prostu nie podobały mi się poprzednie wybranki mojego syna, ale naprawdę to były niewychowane dziewczyny, niektóre z nich potrafiły się nawet ze mną nie przywitać. Ale Iwonę polubiłam od naszego pierwszego spotkania. Była prostą dziewczyną ze zwyczajnej rodziny, ale bardzo sympatyczną, towarzyską, pogodną – ​​pokochałam ją, jak własne dziecko. I dlatego bardzo się ucieszyłam, kiedy postanowili z Andrzejem się pobrać.

Wesele organizowaliśmy wspólnie z rodzicami Iwony. Zaprzyjaźniliśmy się z nimi czasie przygotowań. Cieszyłam się, że będziemy jedną rodziną z tak dobrymi ludźmi. Gdzieś w głębi serca miałam nadzieję, że to wszystko dobrze wpłynie na Andrzeja i że mój syn niczego nie zepsuje. Ale na próżno się łudziłam.

Niecałe kilka miesięcy później Andrzej nacieszył się już życiem rodzinnym i wrócił do starych zwyczajów. Zaczął gdzieś znikać wieczorami, wychodzić z kolegami, jak nastolatek. Wspierałam Iwonę, jak tylko mogłam. Piekłyśmy razem ciasta, siedziałyśmy wieczorami przy herbacie, a czasem chodziłyśmy na spacery. Zawsze mnie dziwiło, jak to się stało, że moja synowa stała się mi bliższa niż moje własne dziecko. Nie przesadzam, rozmawiała ze mną nie tylko z grzeczności, tylko naprawdę była zainteresowana, często prosiła mnie o radę.

Drugim przebłyskiem nadziei, że mój syn wróci na dobrą drogę była wiadomość, że Iwona spodziewa się dziecka. Byłam w siódmym niebie. Jak ja lubiłam kupować te wszystkie małe ubranka! To było takie przyjemne, bo kiedy Andrzej był dzieckiem, nie było takiego wyboru. Szczerze mówiąc, ta wiadomość naprawdę zmieniła Andrzeja. Dostał pracę w dużej firmie, więcej czasu spędzał w domu z żoną, chodził z nią do lekarzy i bardzo interesował się wszystkim, co wiązało się z narodzinami dziecka. Wreszcie spokojnie odetchnęłam i stwierdziłam, że wszystko będzie dobrze. Będę mogła na starość opiekować się wnukiem i przestać martwić się zachowaniem syna.

Pewnego wieczoru wracałam do domu ze sklepu i zauważyłam samochód mojego syna. Ucieszyłam się, ​​że ​​mnie podwiezie i nie będę musiała sama dźwigać ciężkich toreb. Ale kiedy podeszłam bliżej, zobaczyłam, że w samochodzie z Andrzejem siedzi jakaś dziewczyna, to nie była Iwona. Chciałam odejść i wsiąść do samochodu, ale nagle zobaczyłam, że się całują. Szybko schowałam się z blok, żeby mnie nie zauważyli. Stałam tam i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Jak to? Co on sobie myśli? Teraz nie wiem, co zrobić. Nie mogę powiedzieć Iwonie, się zdenerwuje, a to może zaszkodzić ciąży, ale milczeć o czymś takim też przecież nie mogę.

Zofia, 58 lat

Trending