Dzieci
Podczas, gdy moje koleżanki z klasy dostawały walentynki i czekoladki 14. lutego, ja słyszałam tylko jedną rzecz od chłopców z naszej klasy

Już od dzieciństwa nie wyróżniałam się urodą. Przeciwnie, z powodów genetycznych (każdy w mojej rodzinie ma nadwagę), a przede wszystkim ze względu na niewłaściwe i niezdrowe odżywianie, w szkole ważyłam trochę poniżej setki.
Oczywiście nie było mi z tym łatwo. Czułam, że bardzo różnię się od moich rówieśników. Podczas, gdy moje koleżanki z klasy dostawały walentynki i czekoladki 14. lutego, ja słyszałam tylko jedną rzecz od chłopców z naszej klasy: „Co, jeszcze byś chciała coś słodkiego? Ty nie możesz, bo już się w drzwiach nie zmieścisz, prosiaku!”
Na początku płakałam i się obrażałam, ale potem zdałam sobie sprawę, że to tylko podsycało ich zapędy do dokuczania mi. Nauczyłam się ignorować obraźliwe słowa i drwiny.
W domu nikt mnie nie zachęcał do zadbania o wagę. Kiedy mówiłam mamie albo babci, że chcę schudnąć, przewracały tylko oczami i ze zdziwieniem mówiły: „Co ty znowu wymyśliłaś? Też coś. Nie jesteś gruba. Chłopcom nie podobają się chude deski”.
Słuchałam ich, ale widziałam, że jest zupełnie odwrotnie – właśnie „chude deski”, jak je nazywały moja mama i babcia, umawiały się z chłopakami, a ja siedziałam w domu, jedząc sernik.
Na studiach też mnie nie akceptowano. Oczywiście nikt nie śmiał mi się w twarz, ale czułam, że inni studenci traktują mnie z pogardą i niechętnie widzą mnie w towarzystwie. Kiedy cała grupa hucznie świętowała juwenalia, ja siedziałam sama w pokoju w akademiku, przeżuwając bułkę.
Ale na trzecim roku poznałam Gosię. Była w moim wieku, ale ważyła o dwadzieścia kilogramów więcej. To, co mnie najbardziej zaskoczyło, to fakt, że dziewczyna nie wstydziła się swojego wyglądu i była duszą towarzystwa. To ona nauczyła mnie czuć się komfortowo w swoim ciele i pracować nad jego poprawą.
Gosia namówiła mnie, żebym poszła z nią na siłownię i zaczęła uprawiać sport. Chociaż sama Gosia nie schudła dużo, to jednak zadbała o swoje ciało. W dwa lata, choć nie było łatwo, udało mi się osiągnąć taką sylwetkę, o jakiej zawsze marzyłam.
Teraz mam trzydzieści jeden lat. Mam dwoje dzieci, ale wszyscy myślą, że jestem o 10 lat młodsza. Sport i prawidłowa dieta robią swoje. Postanowiłam sobie, że będę uczyć swoje dzieci nie tylko odpowiednich nawyków żywieniowych, ale też zdrowej samooceny. W końcu sama wiem, jakie to ważne.

-
Historie2 lata ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina1 rok ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina2 lata ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie1 rok ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki