Relacje
Po naszym przypadkowym spotkaniu Lilka żałowała tego, co zrobiła, ale nic nie mogła zmienić

Z Lilką spotykaliśmy się prawie przez rok. W ten weekendowy wieczór, gdy wracałem od rodziców, kierowca autobusu stracił kontrolę nad pojazdem i wjechał na przeciwległy pas. Nie pamiętałem samego momentu wypadku, obudziłem się w szpitalu trzy dni później. Doznałem poważnych obrażeń, urazów kończyn, miałem złamaną miednicę z uszkodzeniem narządów wewnętrznych i głębokie rany cięte na twarzy. Nikt nie miał dla mnie optymistycznych prognoz i nie dawał żadnych gwarancji po śpiączce.
Lilka nie przyjechała mnie odwiedzić. Kiedy wreszcie udało mi się wybrać jej numer, telefon był wyłączony. Później dowiedziałem się, że raz była u lekarzy, chciała się dowiedzieć, jakie są perspektywy mojego powrotu do zdrowia. Wtedy skreśliłem tę dziewczynę ze swojego życia, bez względu na to, jak trudna to była decyzja.
Powrót do pełnego zdrowia zajął mi miesiące, a nawet lata. Wiele razy miałem ochotę się poddać, ale rodzice podtrzymywali mnie na duchu. Poza tym, kiedy widziałem, jak wiele dla mnie robią, po prostu nie mogłem ich zawieść. Wytrwałość i ciężka praca opłaciły się. Kompleksowa rehabilitacja wzmocniła mój charakter.
Udało mi się nie tylko wrócić do normalnego życia, ale także założyć własną, dobrze prosperującą firmę. Poza tym znalazłem bratnią duszę, zamierzamy się pobrać. A ostatnio całkiem przypadkiem spotkałem Lilkę. Przyszła z koleżanką do kawiarni, w której miałem spotkanie biznesowe. Lilka pięknie wyglądała, prawie się nie zmieniła. Na początku mnie nie poznała, koleżanka podpowiedziała jej, że to ja.
– Cześć! Dobrze wyglądasz. Rodzice mi wtedy zabronili… – powiedziała, spuszczając oczy.
Czasami wyobrażałem sobie nasze spotkanie, ale nie poczułem nic, może tylko rozczarowanie. Dobrze, że wszystko to stało się na początku naszego związku. Byłoby znacznie gorzej, gdybyśmy byli już rodziną. No i teraz dzięki temu jestem szczęśliwym człowiekiem.

-
Historie2 lata ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina1 rok ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina2 lata ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie1 rok ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki