Connect with us

Rodzina

Po kilku tygodniach córka zadzwoniła do mnie i powiedziała, że ​​wujek Heniek każe im się wyprowadzić

Beata to moja starsza siostra. Byłyśmy sobie bardzo bliskie, dopóki nie wyszła za mąż.

Chodzi o to, że Heniek, jej mąż, jest bardzo skąpym człowiekiem. O ile wiem, to nigdy nikomu nic nie dał, chociaż na pewno nie jest biedny.

Heniek stara się odłożyć każdy grosz. Nie chodzą do nikogo na urodziny, żeby nie „zbankrutować” kupując prezenty. Do siebie też nikogo nie zapraszają, bo to zbędny wydatek – trzeba przecież coś postawić na stół. Dlatego zawsze spotykamy się na neutralnym gruncie. Posiedzimy w kawiarni, każdy zapłaci za siebie i już. Ale ostatnio zdarzyła się sytuacja, która już całkowicie nas podzieliła.

Nasza babcia zapisała swoje mieszkanie Beacie. Oni z mężem mieszkają w domu jednorodzinnym, dzieci nie mają, więc postanowili je sprzedać.

Ale Heniek nie byłby sobą, gdyby nie wyciągnął z mieszkania jak najwięcej. Obliczył, że wynajęcie będzie o wiele bardziej opłacalne niż szybka sprzedaż. Tak też postanowili zrobić.

W tym czasie moja córka wyszła za mąż i jako młode małżeństwo szukali mieszkania do wynajęcia.

Wtedy pomyślałam, że mogłabym poprosić siostrę, żeby wynajęła im to mieszkanie, które odziedziczyła po babci. Oczywiście, znając Heńka, nawet do głowy mi nie przyszło, żeby prosić, żeby dzieci mieszkały tam za darmo, ale miałam nadzieję, że przynajmniej zaproponują rozsądną cenę.

Poszłam do siostry i powiedziałam, że lepiej by było, żeby dzieci wynajęły mieszkanie od nich niż od obcych, a i oni będą spokojniejsi, jak będzie tam mieszkać ktoś z rodziny.

Heniek najpierw się zawahał, ale potem się zgodził, tylko że podwoił, jeżeli nie potroił, cenę.

Oczywiście nie zgodziłam się na takie warunki, bo mieszkanie po babci nie było aż takie luksusowe.

Wróciłam do domu rozczarowana. Ale wieczorem zadzwoniła do mnie Beata. Powiedziała, że Heniek jednak zgodził się wynająć moim dzieciom mieszkanie za niższą cenę.

Dogadaliśmy się. W ciągu tygodnia córka i zięć przeprowadzili się do mieszkania mojej babci ze starymi meblami i starym sprzętem.

Nie pomieszkali tam jednak długo. Kilka tygodni później córka zadzwoniła do mnie i powiedziała, że ​​wujek Heniek każe im się wyprowadzić, ponieważ zepsuli lodówkę.

Byłam tym oburzona, bo lodówka była stara, zepsuła się po prostu dlatego, że nadszedł jej czas! Gdzie tu jest wina moich dzieci?!

Dzwonię do Heńka i mówię, że słyszałam, że wpadł na pomysł, żeby eksmitować moje dzieci przez starą lodówkę. A on mi na to:

„Mieszkanie jest nasze, więc lodówka też. Twoje dzieci ją zepsuły – niech kupią nową albo niech pakują rzeczy.”

Od tego czasu nie odzywam się do mojej siostry. Nie potrzebuję takich krewnych!

Trending