Connect with us

Historie

Olga przysięgła, że już ​​nigdy więcej nie zostawi syna ze swoją matką

Olga i Marek w końcu postanowili pojechać na urlop. Przeznaczyli na ten cel pokaźną kwotę, bo już nie pamiętali, kiedy ostatnim razem wyjechali gdzieś razem. Ich wakacje to były zwykle krótkie wycieczki na łono natury z rodzicami albo przyjaciółmi, to wszystko. A Markowi akurat trafiła się dodatkowa praca, za którą dobrze mu zapłacili. Dlatego bez wahania zdecydowali się wydać te pieniądze na wakacje.

Olga poprosiła swoją matkę, żeby zajęła się ich dzieckiem, bo synek był jeszcze za mały na tak długą podróż. Zwłaszcza, że ​​wybrali kurort za granicą. Olga sama bała się latać, o syna martwiłaby się jeszcze bardziej. Mama oczywiście się zgodziła. Bo co innego miała zrobić – ma jedną córkę, a rodzice Marka mieszkają kilkaset kilometrów stąd. Gdy przyjechał na studia do Warszawy, już tutaj został, bo poznał Olgę i postanowił założyć z nią rodzinę.

Olga pracowała zdalnie, ale ta praca nie przynosiła jej dużych dochodów. Marek chodził do biura codziennie z wyjątkiem niedziel. Codzienność i monotonia pomału burzyły niegdyś sielankową rodzinną atmosferę. Do tego Olga była ciągle zmęczona, bo roczny synek Antoś wymagał ciągłej uwagi.

Młodzi z radością wybrali się na zakupy. Olga kupiła od razu trzy stroje kąpielowe, a oprócz tego wszystko, co było potrzebne na wyjazd. Najpierw myśleli, że będzie lepiej, jeśli mama wprowadzi się na ten czas do nich. W końcu Antoś jest przyzwyczajony do własnego pokoju. Ale matka nalegała, żeby jednak przywieźć wnuka do jej mieszkania. Mówiła, że tak jej będzie wygodniej. Nie było sensu o to się kłócić, więc Olga i Marek przywieźli syna do babci w przeddzień wylotu i zostawili dokładne instrukcje, jak się należy nim zajmować.

Olga uprzedziła mamę, że ​​Antoś jest uczulony na słodycze. Chociaż często wpadał w histerię, bo chciał zjeść cukierka, Olga szybko odwracała czymś jego uwagę i chłopczyk zapominał o słodkościach. Antoś miał też specjalną dietę, bo za szybko przybierał na wadze. Jak na swój wiek ważył prawie dwa razy więcej niż wynosiła norma.

Mama pokiwała głową, potwierdzając, że wszystko rozumie. Pożegnała się z dziećmi i życzyła im szczęśliwego lotu. Następnego dnia o świcie Olga i Marek radośnie pognali na lotnisko. Lot przebiegł dobrze, chociaż kobieta bardzo się nim stresowała. Po raz pierwszy zadzwonili do mamy wieczorem, kiedy już zdążyli popływać w morzu, spróbować lokalnego jedzenia i odświeżyć się po podróży.

Mama zapewniała, że wszystko jest w porządku, ale tego wieczoru nie pokazała Oldze syna. Kobieta już podejrzewała, że ​​coś jest nie tak, ale matka powiedziała, że ​mały ​jest w kąpieli i że pilnuje go dziadek.

Następnego dnia wszystko powtórzyło się według tego samego schematu. Zapewnienia mamy, że ​​wszystko jest dobrze, Antoś słucha, chodzi na spacery, dobrze je i śpi spokojnie. Ale Olga była teraz jeszcze bardziej zaniepokojona, bo znowu nie zobaczyła synka.

Tak naprawdę, ledwie mama zamknęła drzwi dla Olgą i Markiem, maluch zaczął marudzić. Widać było, że niepokoiła go nieobecność rodziców, poza tym nie był przyzwyczajony do innego mieszkania, bo wcześniej tylko kilka razy odwiedzał babcię. Żeby uspokoić wnuka, matka Olgi, zapominając o ostrzeżeniach, dała mu klika czekoladowych cukierków.

Już wieczorem obsypało go całego małymi krostkami i dopiero wtedy przerażona babcia przypomniała sobie, że Antoś nie może jeść słodyczy. Uciekła się do samoleczenia, wzięła jakiś lek przeciwalergiczny i na siłę wcisnęła dziecku. Antek zasnął, ale kiedy się obudził, babcia przestraszyła się jeszcze bardziej, wnuk był cały rozpalony. Kobieta szybko wezwała lekarza, a chłopiec trafił do szpitala.

Okazało się, że lek, którym babcia tak hojnie nakarmiła dziecko, był przeznaczony tylko dla dorosłych. Dlatego temperatura Antkowi tak wzrosła. Lekarze podłączyli go pod kroplówkę i powiedzieli, że chłopiec pozostanie w szpitalu co najmniej przez pięć dni.

Matka Olgi postanowiła nic nie mówić córce, bo młodzi mieli wrócić dopiero za dziesięć dni. Myślała, że ​​do tego czasu Antosia wypiszą ze szpitala. Babcia zapomniała nawet o specjalnej diecie wnuka. Dlatego przynosiła mu do szpitala ogromne porcje naleśników, zabielane zupki i przeróżne wypieki.

W końcu Olga i Marek wrócili. Wyglądali na bardzo szczęśliwych, bo wakacje były naprawdę udane. Olga przywiozła rodzicom drobne prezenty, żeby podziękować im za pomoc i opiekę nad wnukiem.

Kiedy Olga weszła do mieszkania, była po prostu przerażona. Gołym okiem było widać, że syn wyraźnie przytył. Nie martwiła się tym, jak będzie wyglądał, po prostu dbała o zdrowie Antosia. Natychmiast zarzuciła mamę pytaniami. Ta najpierw się wypierała i mówiła, że ​przestrzegała diety.

Potem Olga zauważyła na rączce Antka ślady po zastrzykach. Wtedy surowo zażądała od matki wyjaśnień. Kiedy babcia się rozpłakała i przyznała, że na​​karmiła wnuka słodyczami, że trafił do szpitala z powodu nieodpowiedniego leku, oraz że karmiła go codziennie niedozwolonym jedzeniem, Olga ze złością wykrzyknęła:

– Co z ciebie za babcia, nawet kota strach by ci było zostawić. Nie zobaczysz już więcej  swojego wnuka.

Kobieta szybko podniosła Antosia i jak burza wyleciała z mieszkania matki. Nie mogła zrozumieć, jak można być tak lekkomyślną?

Trending