Connect with us

Historie

Odmawiam zawarcia małżeństwa

Po raz pierwszy ożeniłem się w wieku 27 lat. Z dziewczyną o 5 lat młodszą ode mnie. Z miłości? Raczej pod presją. Krewnych, przyjaciół, otoczenia. Wszyscy mówili: już czas, pora skończyć kawalerkę.

Przed ślubem wszystko wydawało się być w porządku: gotowała, sprzątała i prała. To była taka demonstracyjna wersja dobrej żony. Jednak po ślubie cywilnym wszystko się zmieniło. Dosłownie następnego dnia.

Jej gospodarność wyparowała. Usłyszałem, że nie jest służącą i wystarczy jej kilka filiżanek kawy. Okazało się, że mi to powinno także wystarczyć.

Nawiasem mówiąc, jestem jej nawet wdzięczny – nauczyłem się gotować. W domu też nic nie robiła. Odmówiła nawet podniesienia swego włosa z podłogi. Nie miała na to czasu. Szybko okazało się, że mojej żonie nie jest obojętny alkohol. Nie wspomnę, że paliła jak lokomotywa parowa. Moja cierpliwość wystarczyła na 3 lata. Złożyłem wniosek o rozwód. Nie miała nic przeciwko, ale wszystkie kłopoty związane z rozwodem przerzuciła na mnie.

Kilka lat później postanowiłem spróbować na nowo ułożyć sobie życie. Wtedy pomyślałem, że w pierwszym przypadku miałem po prostu pecha. Spotkałem panienkę. Wydawało mi się, że jest poważniejsza i bardziej wiarygodna. Żyliśmy w konkubinacie przez prawie 3 lata. Aby, jak to się mówi, dotrzeć. Sformalizowaliśmy związek i pobraliśmy się.

Dlaczego się rozwiedliśmy? A wyszło jeszcze ciekawiej niż za pierwszym razem. Zaczęła latać. I bez ukrywania się, ale nawet ostentacyjnie. Spójrz, jaką jestem gwiazdą, wszyscy mnie chcą. Wiesz, mam wrażenie, że pieczątka w paszporcie przełącza kobiecy przełącznik: wszystko, możesz się poluzować i żyć tak, jak chcesz. No bo gdzie się on teraz podzieje?

Teraz jestem w związku, w związku przyjacielsko-seksualnym. Jest o 20 lat młodsza ode mnie, rozwiedziona. Spotykamy się, odwiedzamy. Gdy do mnie przychodzi, gotuję, karmię ją, gdy przychodzę do niej – odwrotnie. Nie, to nie jest małżeństwo gościnne, nie mamy wspólnego majątku, budżetu.

Wiecie, o małżeństwie nawet nie chcę więcej myśleć. Broń Boże!

Czy jej pomagam? Tak, gdy mnie o to poprosi.  Czy ona w końcu nie oczekuje, że poproszę ją o rękę? Myślę, że nie. Był to jeden z warunków wstępnych, które omówiliśmy na początku relacji.

Tak, nasz dystans wiekowy jest przyzwoity. I w przyszłości nie będzie to działać na moją korzyść. A jeśli spotka innego? Nie ukrywam, że w każdej chwili jestem gotów ją uwolnić. Bez mrugnięcia okiem. I tak powiedziałem: zapłacę nawet za jej ślub. Wybieram wyłącznie przyjazne relacje z kobietami. A jakże inaczej? Ostatecznie wiem na pewno – nie ma co im ufać w miłości.

Trending