Connect with us

Ciekawostki

Nigdy więcej miłości

Agnieszka była typową karierowiczką. Poza pracą nie interesowało jej nic innego. W weekendy chodziła na siłownię albo na basen, żeby zadbać o kondycję. Agnieszka nie miała przyjaciół. Nie potrzebowała ich. Wiele razy powtarzała, że ​​prawdziwa przyjaźń nie istnieje. Zawsze miała pod ręką wiernych i rzetelnych współpracowników, którzy mogli jej pomóc w każdej sytuacji. Chociaż Agnieszka nikogo o nic nie prosiła, bo przyzwyczaiła się do tego, żeby samodzielnie radzić sobie ze wszystkimi problemami, bez względu na to, jak to było dla niej trudne. Dziewczyna rzadko też odwiedzała rodziców, chociaż mieszkali na przedmieściach i z mieszkania Agnieszki jechało się tam dosłownie piętnaście minut samochodem. Rodzice po prostu zanudzali ją pytaniami kiedy w końcu wyjdzie za mąż, urodzi im wnuki i jak każdy normalny człowiek założy rodzinę.

Mieszkanie Agnieszka kupiła w dosyć młodym wieku. Pracowała w renomowanej firmie, jej pensja była niewiarygodnie wysoka. To prawda, musiała harować jak wół, ale było warto. Ponadto Agnieszka była świetną specjalistką w swojej dziedzinie. Wcześniej sumiennie studiowała na uniwersytecie, odbyła staż za granicą, rozwijała się. Kariera i pieniądze były głównymi celami w jej życiu. Agnieszce wcale aż tak bardzo nie zależało na bogactwie, chciała tylko udowodnić sobie, że jest w stanie osiągnąć coś w życiu bez niczyjej pomocy.

Rodzice byli niesamowicie dumni ze swojej córeczki. Mówili, że nigdy nie przypuszczali, że tak szybko i pewnie będzie się wspinać po szczeblach kariery. Agnieszka przyjmowała te słowa jako komplement i dobry rezultat jej ciężkiej pracy. Mężczyznom nie pozwalała się do siebie zbliżać, miała jedynie w pracy kilku kolegów, z którymi zamieniała parę słów. I nic więcej.

To była środa. Agnieszka jak zawsze poszła na siłownię. Przebrała się, zostawiła ubranie w szafce, założyła legginsy i krótki top. Miała idealną figurę, chociaż sama zawsze uważała, że powinna schudnąć i więcej poćwiczyć na siłowni, bo wygląda okropnie. Ale to było tylko jej zdanie. Dzisiaj było więcej ludzi niż zwykle. Większość z nich Agnieszka znała, ale jeden dwudziestokilkuletni mężczyzna od razu przykuł jej uwagę. Był dobrze zbudowany, średniego wzrostu, miał zadbaną brodę i olśniewający uśmiech.

Agnieszka podeszła do swojego trenera i skinęła głową w stronę nieznajomego, bezgłośnie pytając, kto to jest. Damian odpowiedział:

– Jakiś nowy. Dzisiaj jest pierwszy raz. A dlaczego cię interesuje?

– A co za różnica? – odpowiedziała ostro Agnieszka. – Po prostu zapytałam, nie można? – Zaczęła się złościć na siebie, bo poczuła coś dziwnego. Chociaż coś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia dla rozsądnej Agnieszki było tylko bajką. Gdyby ktoś powiedział jej, że istnieje, śmiałaby się do rozpuku.

Nieznajomy miał na imię Karol. Pierwszy odezwał się do Agnieszki, pytając, gdzie jest bufet, w którym można kupić wodę. Od razu poczuła, że ​​ręce jej się pocą, usta drżą, a myśli mieszają się w głowie. Udało jej się jednak jakoś opanować i wskazała mu bar. Następnym razem, kiedy Agnieszka przyszła na kolejny trening, obok jej szafki leżał mały, ale uroczy bukiecik stokrotek. Była zaskoczona, ale jakoś od razu pomyślała o Karolu.

A on pojawił się nagle, jakby wyrósł spod ziemi i wytrącił Agnieszkę z zamyślenia:

– Cześć piękna. Te stokrotki są dla ciebie. Mam nadzieję, że trafiłem w twój gust? – uśmiechnął się szeroko. Agnieszka uprzejmie podziękowała i zapytała z jakiej to okazji i jak może się odwdzięczyć.

— Wystarczy, że dasz się zaprosić na kolację, — odpowiedział spokojnie Karol.

Nawet przez chwilę się nie wahała, natychmiast się zgodziła. O siódmej wieczorem spotkali się niedaleko przytulnej restauracyjki „Oskar”. Agnieszka miała na sobie krótką czarną sukienkę, złoty łańcuszek z wisiorkiem i szpilki. Spięła włosy, pomalowała usta czerwoną szminką i delikatnie podkreśliła oczy. Wyglądała bosko. Karol też dobrze się prezentował w ciemnych spodniach i jasnej koszuli, był jeszcze bardziej przystojny niż na siłowni.

Zamówili drogie wino, dobre jedzenie. Siedzieli długo i rozmawiali. Agnieszka opowiadała o sobie niewiele, nie wykładała wszystkich kart na stół. Karol z kolei odwrotnie, mówił bardzo dużo. Powiedział, że pracuje jako barman, wynajmuje mieszkanie, pochodzi z innego miasta. Po kolacji Karol speszył się, spojrzał na Agnieszkę i powiedział:

– Boże, jaka niezręczna sytuacja, zapomniałem portfela. Co za głupek ze mnie.

– Nie przejmuj się, mam przy sobie gotówkę.

Po tym pierwszym spotkaniu widywali się często. Ale Karol ciągle coś wymyślał: a to wziął nie tę kurtkę, a pieniądze zostawił w drugiej, a to zapomniał PIN-u do karty, a to wziął kartę kolegi zamiast swojej. Agnieszka nie przywiązywała do tego dużej wagi.

Karol już miał się do niej wprowadzić, jak na siłowni podszedł do niej raz trener i powiedział:

– Pamiętasz tego nowego, o którego pytałaś? Kumpel mi powiedział, że to zwykły podrywacz i naciągacz. Nawet bym nie pomyślał na pierwszy rzut oka. Podobno ma jakąś nową ofiarę. Zaraz się do niej wprowadza, chce z nią zamieszkać, ożenić się, a potem jakoś przejąć mieszkanie. Zastanawiam się, kim jest ta biedna głupia dziewczyna …

Agnieszka poczuła się, jakby ktoś ją uderzył w twarz. Zrobiło jej się tak przykro, że ​​aż poczuła fizyczny ból… Obwiniała się za to, że po raz pierwszy w życiu dała się ponieść emocjom. Obiecała sobie, że nigdy więcej żadnych romansów. Tylko praca, kariera, pieniądze…

Trending