Connect with us

Ciekawostki

Niezadowolona Lena krytykowała firmę, w której pracowała.

To nie tak, że Lenę dziwiły zasady panujące w firmie, w której pracowała. One po prostu sprawiały, że była niesamowicie zła, poirytowana i zdenerwowana. Ale kobieta nie miała wyboru, bo dostała tę pracę po znajomości, mimo że nie miała odpowiedniego wykształcenia ani doświadczenia. Lena, samotnie wychowująca dwójkę małych dzieci, powinna raczej trzymać się tej posady, a nie otwarcie ją krytykować.

Kobieta wylewała swoje negatywne emocje na dzieci w domu, a oprócz tego kłóciła się i niepotrzebnie krzyczała do swojej matki przez telefon. Tak też było w niedzielę wieczorem tuż przed nowym tygodniem pracy. Lena przyjechała z dziećmi do mamy w piątek po pracy, żeby odpocząć i zmienić otoczenie na weekend.

Na telefon Leny przyszła jakaś wiadomość. Przeczytała ją uważnie i ze złością rzuciła telefon na kanapę. Mama spojrzała i zapytała córkę:

– Lenka, wszystko w porządku?

– Och, mamo, nie wytrzymam już w tej pracy, – zaczęła jęczeć Lena. – Wyobraź sobie, że właśnie dostałam wiadomość, że 2. maja mamy przyjść do pracy, bo nie jesteśmy państwową firmą. A uprzedzają, żebyśmy mogli sobie zorganizować opiekę do dzieci. To jest poniedziałek w środku długiego weekendu, przedszkole nie pracuje, co mam z nimi zrobić? – Lena gniewnie skinęła głową na dzieci bawiące się na dywanie.

Mama spojrzała na Lenę:

– Przecież wiesz, że mogę z nimi posiedzieć, nigdy ci chyba nie odmówiłam? Jaki jest problem? Przywieź dzieci do mnie i tyle. Przyjedziecie na weekend, a ty na jeden dzień wrócisz do pracy, to nic wielkiego.

– Ale ja mam już dość tych głupich zasad w tej firmie! Obiad jest ściśle między pierwszą a drugą, nie daj Boże, żeby się spóźnić. To samo z przychodzeniem do pracy. Ledwo udaje mi się dojechać na czas. A ubiór? Żadnych szpilek, wyraźnego makijażu, kolorowych ubrań. Tylko biała bluzka i kolory wyznaczone przez kierownictwo, spódnica do kolana albo klasyczne spodnie. To więzienie, a nie biuro! – Lena prawie krzyczała z oburzenia.

– A ile zer jest w twojej pensji? – mrużąc oczy, zapytała mama.

– No, cztery i co z tego? To znaczy, że mam cierpieć przez całe życie?

– Zawsze masz wybór. Możesz się zwolnić i pójść gdzie indziej za minimalną stawkę. Ale może 2. maja będziesz tam miała wolne, – odpowiedziała złośliwie mama.

Lena milczała, bo może chociaż po części zrozumiała, że ​​się myliła. A może po prostu nie chciała niczego udowadniać matce i pozostała przy własnym zdaniu.

Trending