Connect with us

Relacje

Nieoczekiwanie moja odmowa bardzo uraziła Krzyśka. Powiedział, że chciał w ten sposób pokazać, że żywi wobec mnie poważne uczucia.

Zostałam sama, kiedy mój mąż znalazł sobie inną. Była młodsza i ładniejsza, więc miała niebagatelne zalety. A ja… Cóż ja? Mąż zostawił mi mieszkanie w centrum miasta, które kupiliśmy razem. Postanowił nie domagać się ode mnie swojej połowy, bo czuł się winny, że mnie zostawił.

Od naszego rozwodu kilka razy próbowałam zbudować nowy związek. Ale za każdym razem, kiedy spotykałem mniej lub bardziej normalnego człowieka, zaczynałam myśleć, że zależy mu na pieniądzach, a nie na mnie. Zarabiałam całkiem nieźle, a do tego miałam własne mieszkanie.

Tak samo było z Krzyśkiem. Jest wdowcem, ma syna z pierwszego małżeństwa. Kiedy się poznaliśmy, chłopak miał siedemnaście lat. Zaczęliśmy się z Krzyśkiem spotykać i wszystko wydawało się być w porządku, poza tym, że dręczyła mnie jedna myśl: czy Wiktor, syn Krzyśka, pewnego dnia nie będzie chciał przejąć mojego mieszkania? Po części rozumiałam, że to już jakaś paranoja, ale jednak zdarzały mi się takie myśli.

Kiedyś Krzysiek mi się oświadczył. Nie wiem dlaczego, ale pomyślałam, że zależy mu na zalegalizowaniu naszego związku, żeby mieć pewność, że pewnego dnia moje mieszkanie przejdzie na jego syna. Dlatego powiedziałam, że w żadnym wypadku nie wyjdę za niego za mąż.

Nieoczekiwanie moja odmowa bardzo uraziła Krzyśka. Powiedział, że chciał w ten sposób pokazać, że żywi wobec mnie poważne uczucia. Kiedy powiedziałam mu o swoich obawach, ostatecznie się obraził, mówiąc, że nie spodziewał się po mnie czegoś takiego.

Jednym słowem rozstaliśmy się, a Krzysiek się na mnie obraził. Więc znowu zostałam sama.

Minęło dziesięć lat. Niedawno spotkałam Krzyśka w mieście. Porozmawialiśmy przez chwilę. Powiedział, że po ukończeniu studiów Wiktor poszedł do pracy w prestiżowej firmie, na kierownicze stanowisko. Teraz dobrze zarabia. Był nawet w stanie kupić mieszkanie nie tylko dla siebie, ale także dla swojego ojca.

„No to jak? Wyjdziesz za mnie? – zapytał Krzysiek. – Na pewno nie będzie mi teraz zależało na twoim mieszkaniu.”

Mrugnął do mnie okiem, a ja spuściłam wzrok. Nie wiedziałam, gdzie mam się schować ze wstydu. Po raz drugi musiałam odmówić, tym razem z poczucia winy.

Znowu zostałam sama, ale też sama jestem sobie winna.

Trending