Rodzina
Niedawno przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania, ale okazało się, że mój mąż uważa, że jego zakup to tylko jego zasługa

Z Dawidem poznaliśmy się pięć lat temu. W tym czasie byłam już po rozwodzie i miałam córkę z pierwszego małżeństwa. Nie utrzymywałam żadnych relacji ze swoim pierwszym mężem. Tak się złożyło, że wpadł w złe towarzystwo, zaczął grać w kasynach, uzależnił się od hazardu, a potem zaczął wynosić rzeczy z mieszkania, brać pożyczki. Nic nie było go w stanie powstrzymać, ani moje prośby, ani nasza córeczka. Musiałam już myśleć nie o uczuciach, ale o bezpieczeństwie dziecka i własnym. Przez cały ten czas pomagali nam rodzice.
Dawid sprawiał na mnie wrażenie mężczyzny niezawodnego i ambitnego. Dobrze się bawiliśmy, lubiliśmy spędzać razem czas. Zapraszał mnie i moją córkę do parku, do kina, na różne rozrywki. Sześć miesięcy później zamieszkaliśmy razem, a potem wzięliśmy ślub. W prezencie ślubnym dostałam wyjazd nad morze, ucieszyłam się, bo sama nie mogłam sobie pozwolić na wyjazd z córką na wakacje. Jako mąż Dawid okazał się człowiekiem wymagającym, może nawet trochę surowym. Ale bardzo kochałam męża, chętnie mu się podporządkowałam. Dawid jakoś od razu ustalił, że wszystkie sprawy i obowiązki domowe spoczywają na mnie, bo on pracuje. Jednak budżetem rodzinnym zarządzałam według własnego uznania, mąż nigdy nie sprzeciwiał się, kiedy wydawałam pieniądze na nowe zasłony, sukienki czy fryzjera.
Kiedy poszłam do pracy, sytuacja się nie zmieniła, musiałam jakoś poradzić sobie ze wszystkim. Potem po raz drugi zaszłam w ciążę. Mieszkaliśmy w małej kawalerce Dawida, więc sprawa zakupu nowego, większego mieszkania była dla nas priorytetem. Moi rodzice byli w stanie dać nam nie więcej niż dwadzieścia procent wymaganej kwoty. Część dołożył Dawid, oszczędzaliśmy, zaciągnęliśmy kredyt w banku. Teściowie wzięli na siebie koszt remontu.
Z porodówki mąż zabrał mnie i córkę już do nowego mieszkania. Postanowiliśmy połączyć parapetówkę i narodziny dziecka, zaprosiliśmy krewnych i najbliższych przyjaciół. I tak, na oczach wszystkich, Dawid zaczął się chwalić, że nowe mieszkanie to zasługa wyłącznie jego i jego rodziców. Opowiadał, ile pracował, ile zainwestował, że to wszystko za jego pieniądze. Chwalił się wszystkim, od tapety po dziecięce łóżeczko i wózek. Wypomniał, że moja starsza córka chodzi do prywatnej szkoły, dodatkowo tańczy i uczy się angielskiego, i za to wszystko też on płaci. Oczywiście, nie zapomniał powiedzieć, że zaczynał pracę jako zwykły brygadzista, a teraz zajmuje stanowisko głównego inżyniera, dlatego nie musi ograniczać szczególnie moich wydatków.
Poczułam się bardzo niezręcznie, jakbym była jego utrzymanką. To było obraźliwe i dla mnie, i dla moich rodziców. Tyle wysiłku włożyłam w to, żebyśmy mogli kupić to mieszkanie, miałam nadzieję, że stanie się ono naszym przytulnym rodzinnym gniazdkiem. Podczas tego wieczoru nie urządziłam żadnej awantury. Później próbowałam porozmawiać z Dawidem, ale on w ogóle nie rozumiał, o co mi chodzi. No cóż, życie z ambitnym mężczyzną ma swoje wady.

-
Historie2 lata ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina1 rok ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina2 lata ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie1 rok ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki