Connect with us

Dzieci

Nie mógł zostać weganinem.

Wychowywałam wraz z mężem mego wnuka od piątego roku życia. Moja córka zginęła w wypadku, rok później mój zięć zmarł z powodu odniesionych obrażeń.

Nie lubię wspominać tego trudnego roku. Lepiej po prostu o nim nie pamiętać. Wnuczek prawie co wieczór opowiadała o tym, jaka matka była piękna, jaka mądra, jaki tata był odważny i opiekuńczy, jak bardzo go kochali. Patrząc codziennie na zdjęcie na ścianie, mój wnuczek nie zapomniał o swoich rodzicach. Próbowaliśmy z mężem ich zastąpić. Nie byłam jeszcze emerytką, pracowałam i zabierałam chłopca do przedszkola. Mój mąż był dla swojego wnuka jak ojciec. Wszystko robili razem i mieli swoje sekrety. Uwielbialiśmy spotykać się we trójkę przy stole. Oni chcieli jeść, a ja lubiłam przygotowywać posiłki w kuchni. Barszcz, ciasta, mięsa, bardzo lubiłam dla nich gotować.

Wnuczek szybko dorósł, otrzymał dyplom. Z biegiem lat jeszcze chętniej gotowałam, aby rozpieszczać moich mężczyzn pysznymi daniami.

Ostatnio nasz wnuk Mariusz oświadczył, że będzie mieszkał z dziewczyną. Mąż zapytał, czy planuje ślub. Odpowiedział, że nie.

Może jesteśmy bardzo zacofani. Może jest teraz modne życie bez ślubu. Mariusz zaprosił do nas dziewczynę.

To było wydarzenie w naszej rodzinie, więc ugotowałam smakołyki. Chciałam, aby przyszła synowa zjadła coś smacznego.

To Zofia — powiedział wnuk, przedstawiając nam małą, szczupłą dziewczynę. Zaprosiliśmy gościa do stołu. Zofia niczego nie chciała jeść ani mięsa, ani ryb. Znalazłam talerz z sałatką warzywną, więc jadła ją przez cały wieczór.

Zapytaliśmy się, co robi, gdzie studiuje i pracuje. Okazało się, że cały swój czas poświęca na medytację, otwiera czakry i szuka siebie. Na pracę ani naukę nie ma wystarczająco dużo czasu. Rodzice dają jej pieniądze na życie. Teraz Mariusz postanowił zostać jej wsparciem. Powiedziała nam, że musimy zrozumieć filozofię życia i nauczyć się kochać siebie. Słuchaliśmy tego wszystkiego uważnie, ale myśleliśmy tylko o naszym Mariuszu.

Nic nie mogliśmy zrobić, nie zaczęliśmy się kłócić, ale nie spieszyliśmy się z pomocą materialną. Ona otwiera czakry, a my na emeryturze mamy na to pracować.

Wnuk nie przychodził często, częściej rozmawialiśmy przez telefon. Cały czas pracuje, zabiera jeszcze do domu pracę w niepełnym wymiarze godzin. Po pół roku przyszedł do nas. Był chudy, aż niebieski. Usiadł w kuchni przy stole. Zjadł wszystko, co postawiłam. Najwyraźniej nie przyzwyczaił się do sałatek.

Miesiąc później wrócił do domu i ponownie z nami zamieszkał. Nie pytaliśmy dlaczego, bo wszystko było jasne.

Trending