Connect with us

Historie

Nie mam żadnego wsparcia od mamy, cały czas wysłuchuję tylko jej wyrzutów

Tak się złożyło, że musiałam się rozwieść z moim pierwszym mężem – lubił sobie wypić, zarabiał niewiele i nie chciało mu się za dużo pracować, a do tego jego pasją był hazard. Zdałam sobie sprawę, że wolę być sama niż z kimś, kto daje taki przykład naszemu synowi. Ale kiedy złożyłam pozew o rozwód, moja mama mnie potępiła – ona uważa, że jaki by nie był, to dziecko powinno mieć ojca, a rozwiedziona kobieta to najgorsze, co może być.

Nie posłuchałam jej i zrobiłam to, co uważałam za stosowne – nigdy tego nie żałowałam. Tym bardziej, że mój mąż zupełnie się tym nie przejął – zamieszkał u swojej matki i zapomniał o synu. Nie dość, że nie przyjeżdżał odwiedzać dziecka, to jeszcze nie dawał ani pieniędzy, ani jedzenia, ani żadnych rzeczy – chociaż zaproponowałam mu taką opcję zamiast alimentów. Okazało się, że teraz tylko ja odpowiadam za syna, i w sprawach wychowania, i utrzymania.

O ile na początku, zanim mój syn poszedł do szkoły, całą swoją uwagę i energię poświęcałam dziecku i pracy, to z czasem zaczęłam więcej myśleć o swoim życiu osobistym. Nie, nie szukałam męża i nie zamierzałam jak najszybciej wyjść po raz drugi za mąż. Po prostu zdałam sobie sprawę, że jestem gotowa na nowy etap w moim życiu i jeżeli tak się stanie, że spotkam odpowiedniego mężczyznę – nie będę się opierała.

Tak też się stało. Jakieś trzy lata po rozwodzie poznałam Igora. Na początku rozmawialiśmy trochę częściej niż zwykli znajomi, a później nasza przyjaźń przerodziła się w coś więcej. Znalazłam w nim wsparcie i zrozumienie. Nie przeszkadzało mu to, że mam syna, bo sam miał córkę i rozwiódł się ponad rok temu.

Po pół roku przedstawiłam go mojemu synowi i bardzo się polubili – wspólnie się bawiliśmy, chodziliśmy do kawiarni i wszystko było super. Aż do jednej chwili – kiedy zawiozłam mojego syna do mamy na weekend. W dalszym ciągu mnie nie wspierała i uważała, że ​​powinnam więcej myśleć o synu, a nie o nowym partnerze.

No i kiedy mój syn przyjechał od babci, był bardzo zdenerwowany i zły. Ale nie chciał mi powiedzieć, co się stało. Zaczął reagować agresywnie na Igora i odmawiał wspólnego spędzania z nim czasu. Próbowałam na różne sposoby dowiedzieć się, co się stało – ale na próżno. Dopóki pewnego wieczoru sam syn nie postanowił o tym porozmawiać. Jak się okazało, babcia naopowiadała mu różnych bzdur, że wyjdę za mąż, zapomnę o nim, urodzę drugie dziecko, a Szymka wyślę do szkoły z internatem. Wiedziałam, że mojej mamie nie podoba się moje życie, ale żeby pozwalać sobie na coś takiego – byłam w szoku.

Udało mi się porozmawiać z synem, wszystko mu wytłumaczyć i uspokoić. Ale nie wiem, jak mam się zachowywać w stosunku do matki. Czy ona zamierza nie tylko zrujnować moje życie, ale na dodatek tak okrutnie traktować własnego wnuka? Jak w ogóle można coś takiego powiedzieć dziecku?

Trending