Connect with us

Historie

Nie ma u nas za dużo miejsca, a w pokoju Oli rozwiesiliśmy zioła do ususzenia. Musicie poczekać.

Mieszkanie, w którym mieszkają moi teściowie, należy do Oli – mojej żony. Rzecz w tym, że babcia przepisała swoje mieszkanie, w którym, jak na ironię, mieszkała cała rodzina (moja teściowa przyprowadziła tam swojego męża po ślubie), na Olę. Ale oczywiście nikt stamtąd nie zamierzał eksmitować rodziców. To czteropokojowe mieszkanie, jest w nim wystarczająco dużo miejsca. Poza tym moja żona wyjechała wtedy na studia do innego miasta i w ogóle nie miała głowy do tego mieszkania.

Ale minęło kilka lat, poznaliśmy się z Olą i postanowiliśmy się pobrać. Zaczęliśmy się zastanawiać, gdzie będziemy mieszkać. Oboje właśnie skończyliśmy studia, nie mieliśmy jeszcze stałej pracy, więc nie było mowy o kupnie mieszkania, nawet na kredyt. Nie było nas też stać na to, żeby coś wynająć, bo nasze finanse w tamtym czasie ledwo wystarczały na jedzenie.

Dlatego decyzję podjęliśmy jednogłośnie: wrócimy do rodzinnego miasta Oli i zamieszkamy razem z rodzicami.

– A oni nie będą mieli nic przeciwko temu, że się do nich wprowadzimy? – zapytałem żonę.

– Oczywiście, że nie, – odpowiedziała Ola, a potem, po chwili namysłu, dodała: – No cóż, w końcu, co za różnica, przecież to ja jestem właścicielką tego mieszkania.

Przyjechaliśmy ze wszystkimi rzeczami, ale wcześniej, oczywiście, poinformowaliśmy teściów, że będziemy z nimi mieszkać. Dobrze wiedzieli, kiedy przyjedziemy, ale jak tylko weszliśmy do mieszkania, zaczęli udawać, że zapomnieli.

– Och, dzieci, – zaczęła lamentować teściowa, – nawet nie wiem, gdzie to wszystko położymy. – Wskazała na nasze trzy średniej wielkości torby podróżne, w których znajdowały się wszystkie nasze rzeczy. – Nie ma u nas za dużo miejsca, a w pokoju Oli powiesiliśmy zioła do ususzenia. Musicie poczekać.

– Jak długo mamy czekać? Tydzień?! – spytała nerwowo moja żona. – Uprzedzaliśmy przecież, że przyjedziemy, mogliście to wszystko pozdejmować. Ale ja nie mam siły czekać, aż wszystko posprzątacie. Jesteśmy zmęczeni po podróży. OK, – żona usiadła na kanapie, – dzisiaj przenocujemy w salonie, ale jutro mój pokój powinien być wolny.

Teść i teściowa z wyraźnym niezadowoleniem przynieśli nam pościel.

– Zawsze było tak, że to mężczyzna przyprowadza do domu swoją żonę, a nie na odwrót, – powiedział do mnie teść, kiedy piliśmy herbatę w kuchni.

Pozwoliłem, by te słowa przeszły mi mimo uszu. Ledwo powstrzymywałem się od tego, żeby przypomnieć mu, że, jak powiedziała mi Ola, on sam wprowadził się do żony i jej matki, do tego właśnie mieszkania.

Następnego ranka jeszcze wyraźniej zobaczyliśmy, jak nasza obecność przeszkadza rodzicom mojej żony. Od samego rana włączyli telewizor w salonie, w którym spaliśmy. Nie pozostało nam nic innego, jak wstać i zacząć się ubierać.

Zaczęliśmy szukać miejsca w mieszkaniu, w którym moglibyśmy zostać na stałe. W salonie nie ma opcji, zdaliśmy sobie z tego sprawę rano. W pokoju rodziców – odpada. W innym pokoju, który kiedyś należał do babci, wszystko pozostało tak, jak za jej życia – teściowa nie pozwoliła, żeby cokolwiek tam przestawiać. A w pokoju Oli wszędzie wisiały zioła i stały worki z warzywami, bo w kuchni jest za mało miejsca, a na balkonie za zimno.

– Jeżeli coś wam się nie podoba, to poszukajcie sobie innego miejsca do życia, – powiedział teść, kiedy poprosiliśmy go, żeby opróżnił z tego wszystko pokój Oli, – albo mieszkajcie tak, jak jest.

Moja żona i ja spojrzeliśmy po sobie i po cichu zaczęliśmy porządkować rzeczy w jej pokoju, chociaż ciągle potykaliśmy się o worki z ziemniakami. No bo co innego mogliśmy zrobić? Interesuje mnie wasza opinia, co byście zrobili na naszym miejscu?

Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pięć − 2 =

Trending