Connect with us

Życie

Nasi rodzice byli dla mnie i dla żony złym przykładem

Kocham moją żonę bezgranicznie. W przeciwieństwie do naszych rodziców nigdy się nie kłócimy ani nie obrażamy. Jeśli słuchasz tego z boku, brzmi to niewiarygodnie, ale tak naprawdę jest. I bardzo się z tego cieszę.

Mam za sobą trudną historię. Mama i tata żyli jak pies z kotem. Każdego dnia, odkąd pamiętam, w domu były kłótnie i awantury. Później dochodziło nawet do rękoczynów. Codziennie oglądałem nienawiść moich rodziców wobec siebie nawzajem. To było bardzo bolesne. Zrozumiałem to dopiero, kiedy dorosłem. Moi rodzice pochodzą ze wsi. Mama kochała innego mężczyznę. Jednak jej rodzice byli przeciwni temu związkowi.

Wydali córkę za bogatszego mężczyźnie, który był w stanie ją utrzymać i wykarmić. Początkowo ojciec traktował żonę ze zrozumieniem i cierpliwością, później jej nienawiść zrodziła jego gniew. To nawet zrozumiałe. Po moim urodzeniu zrobiło się jeszcze gorzej. Wydawałoby się, że dzieci jednoczą rodzinę, dają rodzicom wspólny cel. Ale w tej sytuacji było odwrotnie.

W takiej negatywnej atmosferze przeżyłem całe swoje świadome życie. A kiedy miałem okazję uciec do miasta na studia, od razu z tej okazji skorzystałem. Ale moja żona Martyna też nie miała normalnej rodziny. U niej było tak, że jej matka i ojciec znali się ledwie kilka miesięcy i natychmiast, na fali emocji, postanowili się pobrać. Żyli tak przez kilka lat, urodziła im się córka. Ale kiedy pierwsza euforia opadła, rozwiedli się. I nie myśleli za wiele o dziecku.

Nigdy nie potrafili się dogadać, kto powinien odebrać dziecko ze szkoły, kto ma pójść na zebranie, kto pomoże w odrabianiu zadań domowych. A teraz jej tata wyjechał za granicę, nawet nie dzwoni. Tylko na urodziny, jeżeli nie zapomni. Mama wyszła ponownie za mąż i nawet nie wspierała Martyny przy maturze.

Moja żona musiała sama poradzić sobie ze stresem i wszystkimi dokumentami. Na szczęście dobrze się uczyła, bez problemu skończyła szkołę i dostała się na studia. W ten sposób się poznaliśmy – nie wiedząc, czym jest normalna rodzina i zdrowa relacja między mężczyzną a kobietą.

Na początku się baliśmy. Wszyscy mówili, że relacje rodziców rzutują na związki ich dzieci. Przed ślubem oboje bardzo się tym martwiliśmy. W urzędzie stanu cywilnego trzęsły nam się ręce. Nawiasem mówiąc, uroczystość była niewielka, ale zapłaciliśmy za wszystko sami. Rodzice nawet nie chcieli nam pomóc. Ani moi, ani Martyny. Mimo wszystko poradziliśmy sobie.

Minęło już 7 lat, nadal jesteśmy razem szczęśliwi. Dobrze nam razem. Udało nam się kupić mieszkanie na kredyt, mamy też nasz największy skarb. To nasza córeczka Alusia. Ma teraz 4 latka. Martyna jest na urlopie wychowawczym. Zależało mi, żeby mogła nacieszyć się macierzyństwem. Pieniądze nie są najważniejsze.

Jesteśmy szczęśliwi i tylko to się liczy. W ogóle nie utrzymujemy kontaktów z naszymi rodzicami. Nie interesuje ich nawet wnuczka. Ale my mamy przykład rodziców, jakimi pod żadnym pozorem nie chcemy być.

Trending