Connect with us

Rodzina

Narodziny pierwszego dziecka to był trudny moment dla mnie i mojego męża, więc moja mama pomagała nam najlepiej, jak potrafiła, w przeciwieństwie do mojej teściowej, której było to zupełnie obojętne.

Narodziny naszego pierwszego dziecka bardzo zmieniły życie moje i mojego męża – okazało się, że wcale nie jesteśmy na to gotowi. Pracowałam za grosze, studiowałam jeszcze zaocznie, a mój mąż nie mógł znaleźć normalnej pracy, więc łapał się jakichś dorywczych zajęć. Bardzo chciałam spędzać więcej czasu z dzieckiem, ale po prostu go nie miałam. Tak wyszło, po prostu nie było innego wyjścia.

Moja mama przychodziła mi pomagać. Pracowała wtedy, więc starała się jak najszybciej wykonać wszystkie swoje zadania, żeby pomóc mi przy dziecku. Często nawet kupowała nam jedzenie i mleko, gdy u nas było krucho z pieniędzmi. Zawsze byłam jej bardzo wdzięczna, bo starała się ze wszystkich sił. W przeciwieństwie do mojej teściowej, która nawet na moją prośbę, kiedy musiałam lecieć do pracy, a moja mama nie miała czasu przyjechać, odmówiła pomocy. Powiedziała, że ona swoje dzieci już wychowała, a wnukami to my powinniśmy się zająć.

Moja mama bardzo kocha swoją wnuczkę, zresztą z wzajemnością. Babcia naprawdę poświęca jej swój czas, bawi się z nią, a mama mojego męża raz w roku przychodzi do nas w gości popatrzeć na wnuki. Kiedy urodził się nasz syn, byliśmy z mężem już trochę bardziej przygotowani i mogliśmy poświęcić dzieciom więcej uwagi. Jednak moja mama wiedziała, jak to jest mieć w domu niemowlę i córkę, która już chodzi do przedszkola, a mąż ciężko pracuje, żeby utrzymać rodzinę. Dlatego prawie codziennie odbierała z przedszkola starsze dziecko i chodziła na spacery z wnukami … podczas gdy ja doprowadzałam do porządku siebie i dom.

Mąż pomagał mi w pracach domowych i zostawał z dziećmi, kiedy musiałam iść do kosmetyczki albo do fryzjera, ale najczęściej dziećmi opiekowała się moja mama. Zresztą, bardzo to lubiła.

Teraz moja teściowa zastanawia się, dlaczego wnuki nie chcą jej odwiedzać, dlaczego ich nie przyprowadzamy. Ale nie rozumie, że dzieci po prostu nie wiedzą, kim jest ta kobieta, bo sama zawsze to siebie stawiała na pierwszym miejscu. Kiedy poprosiłam, żeby posiedziała z moją córką, odmówiła, bo umówiła się na spotkanie z koleżanką. Kiedy poprosiłam, żeby odebrała wnuczkę z przedszkola, powiedziała, że ​​jest na zakupach, więc nie da rady. A teraz chce, żeby moje dzieci chciały przychodzić do kobiety, której prawie nie znają…

Oczywiście dużo trudniej jest opiekować się maluchami niż dużymi wnukami, ale ja już teraz nie potrzebuję jej pomocy. Teraz to ona zdecydowała, że ​​chciałaby zobaczyć moje dzieci.

Do tego jeszcze zadzwoniła raz do mojej mamy i powiedziała coś w stylu: „Dlaczego im pomagasz? Są dorośli, wiedzieli, co robią, decydując się na dziecko. Przestań im pomagać, bo w ten sposób nigdy nie wezmą na siebie odpowiedzialności…”. Od tego czasu mama nienawidzi mojej teściowej i unika wszelkich spotkań z nią. Nie ma co się dziwić, bo jej własna córka też nie wytrzymała presji ze strony matki, że nie poradzi sobie z wychowaniem dzieci. Wolała wynająć mieszkanie, tylko po to, żeby nie słuchać mądrości kogoś, kto nie chce mieć nic do czynienia ze swoimi wnukami.

No cóż… nie mam wątpliwości, że jak dzieci dorosną, to nadal nie będą chciały jej odwiedzać, bo ta kobieta będzie dla nich zupełnie obcą osobą…

Trending