Connect with us

Życie

Moje życie zmieniła dziewczyna na wózku

Mniej więcej od miesiąca chodziłem niezadowolony z życia i zły na cały świat!

Irytowały mnie dzieci, które biegały po placach zabaw i non stop hałasowały oraz ich matki, które po prostu siedziały w telefonach i nie zwracały maluchom uwagi. Do tego w pracy natknąłem się ostatnio na kilku półgłówków. Czułem się bardzo zmęczony.

Mam własną firmę produkcyjną. Rozpocząłem działalność gospodarczą dwa lata po studiach. Mam teraz 32 lata i z powodzeniem prowadzę biznes. Nie mam czasu na żadne rozrywki. Czasami myślę, że lepiej jest po prostu pracować dla kogoś i nie brać na siebie tylu obowiązków i takiej odpowiedzialności. Przez jakiś czas nawet nazywałem swoją firmę więzieniem.

Nie utrzymywałem bliskiego kontaktu z rodziną. Rodzice mieszkali w małym miasteczku, a siostra i brat na wsi. Ja najpierw przeniosłem się do stolicy, żeby tu studiować, a potem już zostałem. Rodzina też mnie ostatnio denerwuje.

Ciągle narzekają na jakieś bezsensowne problemy. Nawet nie zdają sobie sprawy, jakie to są drobiazgi. Dlatego przestałem utrzymywać z nimi kontakt. Tylko raz w miesiącu dzwonię do mamy, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku.

W takim nastroju zwolniłem z pracy 12 osób. Nie wiem, po co ich tak długo trzymałem. Z pracy wracałem na piechotę, bo autobus był zatłoczony, a samochód oddałem do serwisu. Nagle usłyszałem, że ktoś prosi, żeby mu pomóc podnieść torbę z ziemi. To była młoda dziewczyna na wózku inwalidzkim. Chyba nie mogła chodzić. Zaproponowałem, że zaniosę jej tę torbę do domu. Okazało się, że mam po drodze. Pomogłem jej i przy okazji dowiedziałem się, jak zachorowała. Jednak dziewczyna ani przez chwilę nie narzekała.

Jej głos był miły, wesoły, mocny. Zacząłem częściej rozmawiać z Julią i poczułem, że teraz sam się zmieniam.

Zrobiło mi się dużo łatwiej, nauczyłem się doceniać życie. Od tego czasu minął rok. Często odwiedzam moich krewnych. Julia i ja pobraliśmy się. I jestem teraz bardzo szczęśliwy.

Trending