Connect with us

Życie

Moja żona i ja wyjechaliśmy do pracy za granicę. Nie mogłem się przez nią zobaczyć z rodzicami, a im dalej, tym bardziej Irena robiła się chciwa i egoistyczna. W ogóle nie uważała za konieczne, żeby wydawać pieniądze na naszego syna, do tego stopnia, że kupowała mu używane ubrania i zabawki. Co do mnie, Irena powiedziała, że mogę chodzić w starych ubraniach, tych, które przywiozłem ze sobą z Polski.

Wyprowadziłem się od rodziców zaraz po maturze, bo wyjechałem na studia do miasta. Odwiedzałem ich w każdy weekend, a oni zawsze pomagali mi z pieniędzmi i jedzeniem. Byłem spokojny o mamę i tatę, bo mieszkał z nimi mój starszy brat Marek. Później ożenił się, ale zamieszkał po sąsiedzku.

Wkrótce ja też się ożeniłem. Irena i ja pracowaliśmy w tej samej firmie. Wtedy pojawiła się szansa na wyjazd do pracy za granicę – zostaliśmy oboje przeniesieni do Szwecji.

Po kilku latach udało nam się kupić mieszkanie i żyło nam się całkiem dobrze, a wkrótce moja żona zaszła w ciążę. Po porodzie Irena kompletnie się zmieniła, zaczęła dbać tylko o siebie. Wszystkie zarobione przeze mnie pieniądze wydawała wyłącznie na siebie, nawet na dziecku oszczędzała.

Wtedy wydawało mi się, że to nie jest żaden problem. Myślałem, że tak Irena odreagowuje emocje i stara się dojść do siebie po urodzeniu syna. Jednocześnie starałem się zarobić jeszcze więcej. Ale mojej żonie wciąż było mało i codziennie robiła jakąś awanturę. Było mi przykro, kiedy słyszałem te wyrzuty z jej strony, ponieważ ciężko pracowałem i nie miałem kiedy odpocząć.

Ale im dalej, tym bardziej Irena robiła się chciwa i samolubna. W ogóle nie uważała za konieczne, żeby wydawać pieniądze na naszego syna, kupowała mu nawet używane ubrania i zabawki. Jeżeli chodzi o mnie, to uważała, że mogę chodzić w starych ubraniach, tych, które przywiozłem jeszcze z Polski.

Co miesiąc żona wysyłała pieniądze swoim rodzicom. I nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby nie to, że dla moich było jej żal każdego grosza. Kiedy Irena usłyszała, że ​​chcę odwiedzić chorego ojca, podniosła krzyk, że ​​nie ma na to pieniędzy i że nam samym ledwie na jedzenie wystarcza. Kiedy umarł mój ojciec, też nie pojechałem, bo Irena była wtedy w sanatorium, a ja nie miałem z kim zostawić syna. Żeby zabrać go ze sobą, potrzebowałem jej zgody, a ona nie miała zamiaru zmieniać swoich planów z powodu pogrzebu mojego ojca. Powiedzcie, czy można żyć z taką osobą?

Trzy lata później zmarła moja mama. Wtedy moja żona natychmiast zaczęła odsyłać mnie do domu, żebym dopilnował spadku i niczego nie przegapił, bo inaczej brat weźmie wszystko w swoje ręce. Podpisała też zgodę na wyjazd dziecka – chciała, żeby jechał ze mną, bo ona potrzebuje odpoczynku. Wtedy już nerwy mi puściły i krzyknąłem na nią, mówiąc, że nie będę niczego dzielił z moim bratem.

Jak tylko wróciliśmy do domu, oficjalnie zrzekłem się spadku. Teraz mieszkam z synem w domu moich rodziców. Brat nie ma nic przeciwko temu, powiedział, że ten dom jest tak samo mój, jak jego. Nie chcę już ciągnąć małżeństwa z Ireną, nie o takiej rodzinie marzyłem. Zostawię jej nasze mieszkanie w Szwecji, a sam sobie jeszcze na swoje zarobię. Co do syna, to ona go chyba nie potrzebuje. Lepiej nam będzie tutaj, w domu, bo tu mamy dużą i prawdziwą rodzinę.

Trending