Connect with us

Rodzina

Moja żona chce zabrać swoją mamę do nas, chociaż to nie będzie najlepsze rozwiązanie. Nie obchodzi jej, że jestem temu przeciwny

Mieszkam ze swoją rodziną w dwupokojowym mieszkaniu w małym miasteczku. Ja się tutaj urodziłem, ale moja żona pochodzi ze wsi. Mamy zwyczajną pracę, nie zarabiamy na tyle dużo, żeby sobie pozwolić na większe mieszkanie. Chociaż przy czterech osobach jest nam trochę ciasno. Mamy dwoje dzieci: córkę Agnieszkę i syna Wiktora.

Kiedy dzieci były młodsze, wydawało się, że miejsca nam wystarcza, ale kiedy podrosły i zaczęły chodzić do szkoły, nasze mieszkanie zrobiło się zdecydowanie za małe.

Moja teściowa mieszka w wiosce, w której urodziła się i mieszkała moja żona Emilka. To jest już starsza kobieta, więc jej córki, Emilka i Iza przyjeżdżają do niej raz w tygodniu, żeby pomóc w pracach domowych, posprzątać dom i ugotować coś do jedzenia.

Ostatnio moja żona bardzo zaskoczyła mnie wiadomością, że zamierza zabrać mamę do nas. Jej siostra Iza powiedziała, że ​​nie chce już co weekend jeździć na wieś i coś tam robić.

Byłem oszołomiony tą wiadomością, bo siedzimy już stłoczeni jak sardynki w dwupokojowym mieszkaniu. Dzieci mieszkają w jednym pokoju i walczą o każdy centymetr własnej przestrzeni. Teściową przecież trzeba będzie gdzieś ulokować. Ale gdzie?

Kiedy zapytałem żonę, kiedy podjęła tę decyzję i dlaczego nie skonsultowała jej ze mną, usłyszałem, że w tym przypadku nie zamierza pytać mnie o zdanie. Przecież chodzi o jej matkę, nie można jej zostawić samej na wsi. Iza nie chce już tam jeździć, a Emilka powiedziała, że ​​nie zostawi jej samej.

Nigdy nie miałem nic przeciwko mojej teściowej, bo jest cudowną kobietą. Wychowała w końcu moją wspaniałą żonę. Gdyby jednak pomyśleć rozsądnie, to będziemy mogli zapomnieć o spokojnym i wygodnym życiu. Poza tym moja żona zdecydowała za moimi plecami. Czuję się tym rozczarowany i poirytowany, bo to mieszkanie jest przecież moje. Kupuję jedzenie, opłacam rachunki, więc chyba powinienem mieć chociaż prawo głosu?

Zaproponowałem mojej żonie, żeby nie zabierała do nas mamy, tylko żeby częściej ją odwiedzała – na przykład trzy razy w tygodniu. Droga na wieś zajmuje półtorej godziny w obie strony. Nie sądzę, że będzie to bardziej problematyczne niż pięć osób w naszym mieszkaniu. Ale moja żona nie chce nawet słyszeć o żadnych innych opcjach niż ta, którą wybrała.

Tylko jeżeli nawet nie myśli o nas, niech pomyśli o swojej matce. Moja teściowa kładzie się wcześnie, koło 20:00, wcześnie też wstaje. Wiktor z kolei często do późna siedzi przy komputerze i gra w różne gry. Rozmawia ze znajomymi online, czasami dość głośno. Agnieszka uczy się angielskiego, więc rozmawia z koleżankami ze Stanów Zjednoczonych przez Skype. A strefy czasowe są różne, więc często takie rozmowy odbywają się w środku nocy. To też może przeszkadzać mojej teściowej.

O czym tu w ogóle mówić – to jest najgorsza możliwa opcja, ale mojej żony to nie interesuje. Zupełnie nie wiem, co z tym zrobić. Jestem rozczarowany podejściem mojej żony i bardzo zły, że w ogóle nie liczy się z moim zdaniem.

Trending