Connect with us

Ciekawostki

Moja sąsiadka oszukiwała kilku szefów i została bez najważniejszej pracy

Czasami żeby coś dostać, trzeba co innego poświęcić. Ale nie zawsze łatwo to zaakceptować. Moja sąsiadka, na przykład, zawsze chce złapać kilka srok za ogon.

Od dłuższego czasu pracuje w kilku miejscach.

Jedna praca jest oficjalna, a pozostałe dwie nie. Nic nie powiedziała żadnemu z pracodawców. Korzystała z faktu, że godziny pracy się nie pokrywały.

No cóż. Niech i tak będzie. Czasami jednak musiała zostać dłużej w tej głównej pracy. Zwłaszcza, że ​​ zaproponowali Oli awans, a ona, oczywiście, nie odmówiła.

Jej wypłata była teraz wyższa, ale obowiązków też miała znacznie więcej. Sama mi to mówiła. Radziłam jej, żeby zrezygnowała chociaż z jednej dodatkowej pracy, żeby ze wszystkim się wyrobić.

Myślicie, że mnie posłuchała? Oczywiście, że nie! Dalej biegała z pracy do pracy. Poza tym nie zawsze była uczciwa. Jednego dnia w jednym miejscu powiedziała, że ​​jest chora, innego dnia w drugim.

I tak jakoś się ratowała różnymi kłamstwami. Kilka razy ostrzegałam Olę: pomijając już, że to grzech, to prędzej czy później się wyda. I wtedy słono za to zapłaci.

Ale gdzie tam… Nic jej nie wytłumaczysz. Dalej oszukiwała. Aż tu wydarzyła się taka sytuacja. Stało się to, czego się spodziewałam. Szef z tej jej oficjalnej pracy dowiedział się jakoś o kłamstwach Oli. No i ją zwolnił. Zostały jej teraz te dwie nieoficjalne, niskopłatne prace, więc nie dość, że nie ma tam odprowadzanych żadnych składek, to jeszcze została zwolniona i to nie za porozumieniem stron. Mało tego, odeszła z tamtej pracy w bardzo brzydkim stylu. Żal mi jej, oczywiście, ale sama jest winna swoich kłopotów.

Trending