Rodzina
Moja rodzina nie chce zrozumieć, że nie planuję być mamą

Od ponad 5 lat jestem mężatką, a teraz mój mąż żąda, żebym urodziła mu dziecko. Mówicie, że to logiczne? Jest jednak jedno „ale” – od razu po ślubie powiedziałam, że nie planuję mieć dzieci. Wtedy mojemu mężowi to nie przeszkadzało, podobało mu się życie tylko we dwoje.
Planowaliśmy dużo podróżować, zbudować własny dom, rozwijać karierę i nie być od nikogo zależnym – w tych planach nie było miejsca na życie rodzinne. Tak, dzieci są ważne – ale nie dla mnie. Mogę być dobrą ciocią, chrzestną, ale nie matką – no cóż, nigdy nie widziałam siebie w tej roli. A doświadczenia moich zamężnych przyjaciółek, które już mają dzieci, tylko utwierdzają mnie w tym, że wybrałam właściwą drogę.
Ale Michał postanowił nagle zmienić zdanie i zaczął nie tylko poruszać temat dziecka, ale wręcz wywierać na mnie presję i szantażować. Na przykład, jeżeli się nie zgodzę – odejdzie. I nie tylko odejdzie, ale zabierze mi też połowę majątku i narobi problemów. Kiedy wychodziłam za tego mężczyznę, byłam go w 100% pewna – teraz widzę, że go nie znałam i niepotrzebnie zdecydowałam się na ślub.
Nie byłoby jeszcze tak źle, gdyby Michał nie wzmocnił swojego ataku z pomocą moich rodziców. Oni też wszelkimi sposobami próbują na mnie wpłynąć. Matka płacze, że od dawna marzy o wnukach, a ojciec po prostu milczy, ale jego spojrzenie mówi samo za siebie. Tak, rozumiem, że jestem ich jedyną córką i nie ma nikogo, kto mógłby obdarzyć ich wnukami, ale nie chcę rodzić tylko po to, żeby sprawić im przyjemność. Tego wyboru dokonałam dawno temu i nie planuję go zmieniać.
Teraz jestem na rozdrożu – na razie nie chcę mieć dzieci, ale żal mi rodziny. Tylko, że nie chcę też żyć pod ciągłą presją. Może kiedyś zmienię zdanie, ale na pewno nie teraz.

-
Historie11 miesięcy ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina12 miesięcy ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie11 miesięcy ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki
-
Historie7 miesięcy ago
– Zawsze wstydziłem się ojca, żyliśmy bardzo biednie. Latem najmowaliśmy się na wsi do wypasania krów. Albo pracowaliśmy u nas na polu. Jak złowiliśmy jakieś ryby, nigdy nie mogliśmy jej zjeść, bo to była szansa na zarobek. I w upał, i na mrozie ojciec stał przy drodze i próbował je sprzedać.