Connect with us

Rodzina

Mój znajomy, Dawid, przez dłuższy czas pracował w Hiszpanii i udało mu się kupić dom na przedmieściach. Krewni się na niego obrazili i powiedzieli, że jest egoistą i myśli tylko o sobie. Ale gdyby się nad tym zastanowić, to co w tym złego, przecież dobrze mieć własny kąt

Do pracy za granicę zacząłem jeździć w latach 90-tych. Na początku to były kraje sąsiednie, takie jak Niemcy, ale potem przyzwyczaiłem się, nauczyłem się trochę angielskiego i mogłem wyjechać do Włoch, Hiszpanii i innych krajów. Przez ponad 15 lat pracowałem, żeby nie skłamać, na pewno w 7 krajach, a może i więcej.

Rzecz w tym, że dorastałem w bardzo ciepłej i przyjaznej rodzinie. Moi rodzice mieli nas troje, mnie i moje małe siostry-bliźniaczki. Dziewczynki to były ich późne i bardzo kochane dzieci, dziesięć lat młodsze ode mnie. Moi rodzice zmarli prawie równocześnie, kiedy one miały 11 lat, a ja byłem na studiach. Nie było wyboru. Znowu przeniosłem się z miasta na wieś, żeby zająć się siostrami. Przez pięć lat pracowałem w miejscowym dużym gospodarstwie, ale pieniędzy dla naszej trójki ledwie wystarczało. Uznałem, że czas wyjechać do pracy za granicę. Mężczyźni ze wsi robili tak od dawna i to była duża pomoc dla ich rodzin.

Dziewczynki zostały pod opieką kuzynki, ale ona miała własną rodzinę i dużo pracy, nic więc dziwnego, że jedna w wieku 18, a druga – 19 lat wyszły za mąż. Trudno było mi znaleźć wspólny język z ich mężami, ale najważniejsze dla mnie było, żeby siostry były szczęśliwe. Jedna została w domu po rodzicach, a drugiej pomogłem kupić dom po sąsiedzku, prawie taki sam jak tamten.

Na początku dziewczyny i ich rodziny dobrze ze sobą żyły, ale kiedy urodziły się pierwsze dzieci, coś się zaczęło między nimi psuć. Albo się kłócą o dzieci, albo o granicę w ogrodzie, ciągle słyszę o jakichś problemach. Na początku bardzo lubiłem wracać do domu, bawić się z siostrzeńcami, dawać im prezenty, ale z czasem, ze względu na ich ciągłe kłótnie, przestało mnie tam jakoś ciągnąć

Zamiast tego zacząłem im wysyłać albo przekazywać przez znajomych paczki. Dziewczyny były ciągle niezadowolone, bo albo nie to przysłałem, albo nie takie, aż w końcu powiedziały, żebym lepiej wysyłał pieniądze, że tak będzie łatwiej i lepiej. Trochę mnie to uraziło, bo ja się staram, szukam czegoś ładnego, tracę swój wolny czas, a wszystko źle. Ale ponieważ bardzo kocham moje młodsze siostry, nie mogę długo się na nie obrażać. Pomyślałem, że może faktycznie tak będzie łatwiej dla wszystkich.

Podczas mojej ostatniej wizyty tak się złożyło, że najpierw odwiedziłem znajomego w mieście, a potem spotkałem kolegę, który mieszka na drugim końcu naszej wioski i zostałem u niego na noc. Rano pojechałem do sióstr, ale jednej rozchorowało się dziecko, a druga pracowała w ogrodzie. Żadna z nich nie zaprosiła mnie nawet do domu. No cóż, zobaczyłem się z siostrzeńcami i siostrami, dałem im prezenty i pieniądze, no i wróciłem do kolegi. Tam się bardziej ucieszyli na mój widok.

Byłem tak przyzwyczajony do charakteru moich sióstr, że nawet nie chowałem do nich urazy. Dobrze mi się mieszkało u przyjaciół, krewnych jeszcze kilka razy odwiedziłem, poszedłem na spacer z siostrzeńcami, a za tydzień musiałem wrócić do pracy.

W drodze powrotnej spotkałem starego znajomego, Dawida. Opowiedziałem mu o swoich siostrach, a on odpowiedział, że to nie problem, ale dobrze by było zatroszczyć się też o siebie. Opowiedział mi o tym, jak przez długi czas pomagał swoim bliskim, aż pewnego dnia zapomnieli o tym, że przyjeżdża na urlop, wyjechali z miasta i nie zostawili mu kluczy. Wtedy postanowił kupić własny dom na przedmieściach. I tak zrobił. Krewni go potępili, nie rozumieli, dlaczego to zrobił. Powiedzieli, że dom jest za duży, a on jest egoistą, powinien oddać te pieniądze swoim siostrzeńcom. Jednak Dawid jest zadowolony z zakupu, z przyjemnością wraca do domu. Nie zrobił przecież nic złego. Wie, że ma swój własny kąt. Że zawsze ma dokąd wrócić. Też tak muszę zrobić.

Trending