Życie
Mój brat i ja nigdy się nie dogadywaliśmy. Ale kiedy zdarzyło się nieszczęście, poratował

Mój brat i ja od dzieciństwa ciągle się kłóciliśmy. Odkąd pamiętam, jemu dorośli wierzyli bardziej, bo był starszy. A ja byłem mały, więc niby fantazjowałem. Chociaż prawie zawsze to Dawid kłamał, nie ja. Dlatego urazę do brata nosiłem w sobie przez całe życie.
Zawsze myślałem, że będziemy wrogami i nigdy się nie pogodzimy. Ale się pomyliłem. Aż wstyd.
Mój brat skończył technikum i na tym zakończył edukację. Dlatego został w domu z rodzicami. Ja po maturze dostałem się na uniwersytet i wyjechałem na studia do Warszawy. Od czasu do czasu dzwoniliśmy do siebie z rodzicami. Przyjechali na mój ślub, ale mój brat już nie. Oczywiście wysłałem mu zaproszenie, bo tak wypadało, ale cały czas mu nie ufałem i tak naprawdę nie chciałem go widzieć.
Przez wszystkie te lata wynajmowaliśmy z żoną mieszkanie, a na własne jakoś nie odkładaliśmy. Ale zarabiałem dość dobrze. Moja żona też trochę pracowała zdalnie, więc udało jej się nawet połączyć swoją pracę z narodzinami naszego syna Antosia. Nie myślałem o przyszłości i żadnych gwarancjach, bo uważałem, że nie ma sensu się tym przejmować.
Ale czas nauczył mnie, że naprawdę o wszystkim trzeba pomyśleć. Rodzice przepisali swoje mieszkanie na Dawida. Sam powiedziałem, żeby tak zrobili, bo nigdy nie planowałem wracać do rodzinnego miasta. A brat nigdy się nie ożenił, chociaż miał już 31 lat.
Wkrótce straciliśmy rodziców. Na pogrzebie staliśmy dość daleko od siebie i staraliśmy się na siebie nawet nie patrzeć. Myślałem sobie wtedy, że w naszej braterskiej relacji jest ogromna przepaść, której nie da się pokonać. Ale zwykle jest tak, że cokolwiek sobie wymyślisz, los i tak zrobi po swojemu. Minęło kolejne 6 lat.
Nie rozmawialiśmy ze sobą z bratem. W ogóle. Nie wiedziałem nawet, gdzie jest, co robi i jak żyje. Nie spotykałem też żadnych naszych wspólnych znajomych, więc nie miałem nawet od kogo się dowiedzieć. I wtedy zaczęły się problemy. Straciłem pracę, a z powodu opóźnień w płatnościach wyrzucono nas z mieszkania.
Nie wiedziałem, co robić i do kogo się zwrócić o pomoc. Wtedy serce podpowiedziało mi, żebym się spakował i pojechał do mieszkania moich rodziców. Zabrałem żonę i syna, no i ruszyliśmy. Zapukaliśmy do drzwi. Otworzył Dawid. Jaką radość zobaczyłem wtedy w oczach mojego brata!
Gdyby 5 lat temu ktoś mi powiedział, że tak się stanie, nigdy bym w to nie uwierzył. Teraz mieszkamy razem z moim bratem w mieszkaniu po naszych rodzicach. Mój syn bezgranicznie pokochał swojego wujka. Ja pracuję z Dawidem w tej samej firmie.
Jeśli masz brata lub siostrę, nigdy z nich nie rezygnuj. Bo to jedna z najbliższych relacji, której po prostu nie można i nie warto zrywać.

-
Historie1 rok ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina1 rok ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina1 rok ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie1 rok ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki