Connect with us

Historie

Moi rodzice zawsze decydowali o wszystkim za mnie, a ja żyłam tak, jak oni chcieli, bo chciałam sprawić przyjemność rodzinie i sprostać ich oczekiwaniom.

Jestem jedynaczką. Urodziłam się, gdy moi rodzice mieli ponad 30 lat. Nie mogę powiedzieć, że jestem późnym dzieckiem, ale wczesnym też nie. Moi rodzice zawsze pokładali we mnie duże nadzieje i oczekiwania, a ja nie chciałam ich rozczarować, więc musiałam dobrze się uczyć, kończąc przy okazji wszystkie przyjaźnie, bo zajmowały mi za dużo czasu.

Chodziłam na kursy i korepetycje, żeby ciągle doskonalić swoją wiedzę, żebym była najlepsza. Rodzice byli ze mnie dumni, bo ukończyłam szkołę z wyróżnieniem, należałam do zespołu ludowego, jak marzyła moja mama, i dostałam się na bardzo dobry uniwersytet.

Tam też nie miałam czasu na relaks, bo musiałam się uczyć. Zostałam starościną mojego roku, brałam udział w uczelnianych imprezach i konkursach, na które wysyłano mnie jako jedną z najlepszych studentek na uczelni.

Na czwartym roku staż zaproponowały mi trzy firmy, w tym dwie zagraniczne. „Córeczko, jedź za granicę, zobaczysz trochę świata”, powiedziała moja mama i tak zrobiłam. Po odbyciu praktyki w Norwegii usłyszałam, że kiedy skończę studia, chętnie zatrudnią mnie na stałe.

Cały czas rozmawiałam z rodzicami, którzy dzwonili do mnie codziennie. Pytali o kraj, o pracę i o wszystko, a ja oczywiście nie miałam nic do ukrycia i chętnie wszystko opowiadałam.

Podczas stażu poznałam wspaniałego faceta, Williama. Był sekretarzem naszego biura i poświęcał mi dużo uwagi. Zaczęliśmy coraz częściej ze sobą rozmawiać i tak rozpoczął się nasz związek, o którym zresztą powiedziałam moim rodzicom. Byli niesamowicie szczęśliwi, bo mieli nadzieję, że albo zostanę za granicą, albo zrobię tam imponującę karierę i wrócę do Polski, żeby założyć tu własny biznes.

Ciągle jednak tęskniłam za domem, za ciastami mojej mamy, więc kiedyś wzięłam tydzień wolnego i pojechałam do domu. Moi rodzice bardzo się ucieszyli, że mnie widzą. Tego wieczoru poszłam na spacer z koleżanką z grupy, która opowiedziała mi o wszystkim, co wydarzyło się na uczelni podczas mojej nieobecności. W końcu minęło prawie sześć miesięcy. Mój rok miał nowego starostę, a ja z zainteresowaniem słuchałam wszystkich nowości.

Ela zaproponowała, żebyśmy poszły do baru na drinka i spokojnie sobie pogadały. Rozmawiałyśmy o mojej pracy za granicą, opowiadałam jej o tym, z jak wielu rzeczy musiałam zrezygnować, żeby osiągnąć to wszystko, co mam teraz. Nie mogłam zrozumieć emocji Eli – czy mi zazdrościła, czy współczuła…

Tak jakoś przypomniałam sobie o mojej pierwszej miłości – Marcinie. Był dwa lata ode mnie starszy. Często widywaliśmy się po szkole, spacerowaliśmy, rozmawialiśmy, aż dowiedzieli się o tym moi rodzice. Rozzłościli się, ale ja wierzyłam w naszą miłość. Jednak na próżno, ponieważ Marcin zniknął. Może nie spodobała mu się postawa moich rodziców, może się przestraszył… Ale od tego czasu myślałam o nim prawie co noc, płacząc w poduszkę.

Rozmawiałyśmy tak z Elą, aż nagle moje oczy trafiły na inne, te najdroższe i najmilsze. W tłumie przy barze stał Marcin. Spojrzał na mnie z uśmiechem, a ja postanowiłam podejść do niego i się przywitać.

Rozmawialiśmy przez cały wieczór. Dowiedziałam się, że wtedy się nie przestraszył, wciąż chciał ze mną być, ale to moi rodzice zabronili mu się ze mną spotykać.  Zagrozili, że jeżeli nie ustąpi, wywiozą mnie na wieś po to, żebyśmy nie mieli ze sobą kontaktu.

W tym momencie zdałam sobie sprawę, że wszystko, co się u mnie dzieje, jest zasługą moich rodziców. To nie są moje marzenia, pragnienia, osiągnięcia, tylko ich. Kazali mi myśleć, że to wszystko są moje cele i pragnienia…

Następnego dnia przyszłam do rodziców razem z Marcinem i powiedziałam, że nie wrócę do Norwegii. Od teraz będę robiła to, co chcę i nie będę słuchała ich poleceń. A moje pierwsze pragnienie, to być z moją pierwszą miłością.

Widziałam rozczarowanie w oczach rodziców, ale już nie zwracałam na to uwagi. Tyle czasu poświęciłam tylko na zaspokajanie ich pragnień, a o swoich zapomniałam…

Trending