Connect with us

Rodzina

Mieliśmy z żoną poważną rozmowę. Myślała przez kilka dni, podczas których prawie ze sobą nie rozmawialiśmy, aż powiedziała, że ​​jednak wybiera naszą rodzinę i chce, żeby wszystko było jak dawniej.

Mieszkamy z żoną w mieście, we własnym mieszkaniu, od 4 lat. Wszystko układało się nam dobrze, wychowywaliśmy syna i córkę. Wszystko się zmieniło, gdy w zeszłym roku jej brat przyjechał na studia i nie chciał mieszkać w akademiku.

Brat mojej żony w akademiku mieszkał tylko tydzień, po czym powiedział rodzicom, że mu się tam nie podoba. Nie wymyślili nic lepszego – poprosili córkę, żeby przygarnęła brata. Oczywiście, nie miałem nic przeciwko temu, żeby pomagać rodzinie, ale nie sądziłem, że jej brat zostanie z nami tak długo. Właściwie myślę, że gdybym nie zaczął tej rozmowy, to mógłby z nami zostać na zawsze.

Mamy trzypokojowe mieszkanie. Pomyśleliśmy, że dopóki dzieci będą małe, będziemy mieli duży pokój, naszą sypialnię i pokój dla dzieci, jak podrosną, to każde dostanie własny pokój. No, a teraz salon był zajęty przez brata mojej żony. Minął już drugi rok, a on nie zaczął szukać ani mieszkania, ani pracy. Do tego mówi rodzicom, że jest mu u nas bardzo dobrze, po co wydawać pieniądze i coś wynajmować.

Nie muszę chyba dodawać, że ani w domu, ani z dziećmi nie pomaga, a nawet złości się, że dzieci płaczą albo że budzimy go rano, kiedy szykujemy się do pracy. Często nie chodzi na zajęcia, całymi dniami siedzi w telefonie albo gdzieś wychodzi. Mam wrażenie, że mamy jeszcze jedno dziecko, tylko dorosłe i bardzo rozpieszczone. Moja żona kocha swojego młodszego brata i dlatego nic mu nie mówi. Ale mi to się  bardzo nie podoba.

Nasze relacje stają się coraz gorsze. Czujemy się, jak goście we własnym domu. Mówimy szeptem, żeby nie obudzić studenta, uspokajamy dzieci, żeby nie biegały do ​​jego pokoju, więc wreszcie postanowiłem poważnie porozmawiać z żoną. Przypomniałem jej, jak dobrze było nam, gdy byliśmy tu sami. Jak cieszyliśmy się, kiedy rodziły się nasze dzieci, jak nie sypialiśmy w nocy i jak się cieszyliśmy, gdy urosły im zęby i mogliśmy się wyspać. Jacy byliśmy szczęśliwi, gdy dzieci poszły do przedszkola.

Przypomniałem jej, że kiedy się poznaliśmy, byliśmy niewiele starsi od jej brata, a już mieszkaliśmy sami. I powiedziałem jeszcze, że możemy to wszystko stracić, bo ja już tego dłużej nie wytrzymam. Że chcę, żeby jej brat znalazł sobie inne mieszkanie. Moja żona wyglądała na zdenerwowaną i powiedziała, że ​​potrzebuje trochę czasu, żeby to przemyśleć. Przez kilka dni prawie ze sobą nie rozmawialiśmy, aż wreszcie powiedziała, że ​​zgadza się ze mną i że nasza rodzina jest dla niej ważniejsza.

Poszukaliśmy dla brata mieszkania, powiedzieliśmy rodzicom i od kilku tygodni nasza rodzina jest znowu szczęśliwa we własnym domu. Mam nadzieję, że teraz tak już  będzie zawsze.

Trending