Connect with us

Życie

Mąż oszczędza na mnie, jak tylko może. Gdy idziemy do sklepu, to nie pozwala mi kupować kosmetyków, które nie mieszczą się w naszym budżecie, a dobre sklepy odzieżowe omijamy szerokim łukiem.

Kiedy wychodziłam za mąż, wspólnie z Mirkiem zdecydowaliśmy, że oddzielne pieniądze w rodzinie to nie jest dobry pomysł. Mieliśmy więc wspólny budżet. Ale po pół roku małżeńskiego życia zdałam sobie sprawę, że nadmierna oszczędność mojego męża zaczyna mnie irytować.

Kiedyś, kiedy poszliśmy do sklepu po jakieś mydła i tak dalej, przypomniałam sobie, że skończył mi się podkład, więc powiedziałam to Mirkowi. A on na to: „Ale ja cię lubię bez makijażu!”. Odpowiedziałam więc, że maluję się, bo ja lubię. Wtedy zaprowadził mnie do półki z najtańszymi kosmetykami i kazał mi coś wybrać spośród nich.

Ta sytuacja mnie rozwścieczyła, bo jeżeli użyję czegoś z niższej półki, za chwilę wydam dwadzieścia razy więcej na leczenie skóry. A do tego zarabiam na tyle dobrze, że stać mnie na kupowanie dobrych produktów do pielęgnacji skóry. Nie ma w tym nic dziwnego, że dba się o twarz.

Kolejna sytuacja, która zdenerwowała mnie jeszcze bardziej, to kiedy pojechaliśmy z Mirkiem na urodziny jego kolegi z pracy. Imprezę robił w restauracji, więc strój powinien być odpowiedni – nie jakieś dżinsy i stary T-shirt, tylko ładna sukienka. Kiedy powiedziałem mężowi, że muszę kupić coś nowego do ubrania na tę okazję, odpowiedział, że mogę wybrać coś z tego, co mam. Nie kontrolowałam już swojej złości, bo to nie jest normalne, żebym nie mogła wziąć pieniędzy ze wspólnego budżetu i kupić sobie tego, co potrzebuję.

Po tym, jak wykrzyczałam na niego całą moją złość za tę niesprawiedliwość, Mirek zgodził się pójść ze mną do sklepu. Kiedy wybrałam sukienkę, która mi się podobała, zrobił ogromne oczy, bo spojrzał na cenę – 500 złotych. Biorąc pod uwagę, że zarabiam 3 000, a takie rzeczy kupuję sobie co dwa lata, to chyba nie jest jakaś rozrzutność? Aż mu żyły nabrzmiały ze złości – jak mogę wydać tyle na ubranie? Mnie to nie obchodziło, bo chciałam dobrze wyglądać na urodzinach jego kolegi, a poza tym sama zarobiłam na zakup tej sukienki.

Pewnego dnia dużo myślałam nad tym, dlaczego tak to wygląda. Mirek kupuje sobie porządne rzeczy, bo „pracuje w biurze, musi dobrze wyglądać”, od czasu do czasu po pracy chodzi z kolegami do restauracji, a ja nie mogę sobie kupić dobrych kosmetyków i ładnej sukienki.

No więc następnego dnia zdecydowałam, że nadszedł czas, żeby wziąć część pieniędzy ze „skarbonki” męża i kupić wszystko to, czego potrzebuję.

Kiedy Mirek się o tym dowiedział, oskarżył mnie o to, że trwonię rodzinne pieniądze, które on tak sumiennie odkłada na naszą przyszłość. Jakoś się jednak tego nie wstydzę się i nie czuję się winna, bo mam pełne prawo rozporządzać pieniędzmi, tak samo, jak on.

Lenka, 29 lat

Trending