Connect with us

Historie

Mąż odszedł ode mnie po spotkaniu z przyjaciółmi

Mój mąż i ja jesteśmy młodymi rodzicami. Nasz syn ma teraz 10 miesięcy. Życie małżeńskie od początku było wspaniałe. Rozumieliśmy się doskonale, łatwo i bez wysiłku pokonywaliśmy domowe trudności. O takim życiu można tylko pomarzyć: udana kariera, kochający mąż i wymarzony syn.

Myślałam, że tak będzie zawsze. Jednak bardzo się myliłam. Czy to ze względu na swój wiek, czy niewłaściwą obsługę, któregoś dnia nasza pralka się zepsuła. Nie trzeba dodawać, że przy małym dziecku życie bez pralki jest bardzo trudne. Zaczęliśmy dzwonić do różnych fachowców i byliśmy coraz bardziej zdenerwowani. Bez diagnozy nikt nic nie zrobi, musimy poczekać kilka dni.

Mąż nawet nie ryzykował naprawy na własną rękę, bo był na bakier ze sprzętem. Musiałam wziąć sprawy we własne ręce. Przypomniałam sobie, że mąż mojej koleżanki jest złotą rączką. Przed narodzinami dziecka często spotykaliśmy się razem, obchodziliśmy wspólnie urodziny i imieniny. No, a później już mieliśmy na głowie ważniejsze rzeczy i składaliśmy sobie życzenia tylko przez telefon. Mimo to zadzwoniłam do Ilony i powiedziałam jej o naszym kłopocie. Zaprosiłam ich, żeby przyszli do nas na kolację, a przy okazji Jurek, mąż Ilony, mógłby ocenić stan naszej pralki.

Przyszli do nas tego samego wieczoru. Nakryłam do stołu i trochę rozmawialiśmy. Jurek i Ilona nie planowali jeszcze dzieci, na razie ciągle żyli tylko dla siebie. Aktywny wypoczynek w każdy weekend, codzienne spotkania po pracy w kawiarniach. Mój mąż i ja słuchaliśmy ich i mimowolnie zazdrościliśmy. My przez ponad rok nigdzie nie byliśmy. Narodziny pierworodnego poprzedziła moja trudna ciąża z kilkoma pobytami w szpitalu. Potem zaczęliśmy wspominać nasze wspólne wyprawy w góry i nad morze. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jedno „ale”. Gdy tylko Ilona, z którą znamy się od dzieciństwa (mieszkałyśmy na tym samym podwórku) po raz pierwszy przedstawiła nam Jurka, zauważyłam, że mój mąż jest o niego zazdrosny. Oczywiście nie miał ku temu powodów, ale ta sytuacja się powtarzała. Kiedy jednak nasi przyjaciele ogłosili, że planują ślub, mój mąż trochę się uspokoił i wszystko wróciło do normy.

Wieczór był dość spokojny, rozmawialiśmy sobie przy stole, a Jurek zajmował się pralką. A potem obudził się synek. Wzięłam go na ręce i zaniosłam do salonu. Zareagował dość pozytywnie na nieznajomych, a nawet poszedł do Ilony kolana. Bawiła się z nim przez kilka minut, a potem wypowiedziała zdanie, które wprawiło mnie w zakłopotanie:

– Ależ on w ogóle nie jest do was podobny! Mało tego, powiedziałabym, że najbardziej przypomina mojego Jurka. – Spojrzała na swojego męża, mrugnęła do niego i oboje zaśmiali się głośno.

I wszystko byłoby w porządku, żart jak żart. Ale kątem oka zauważyłam, jak zmieniła się twarz mojego Karola. A Ilona się rozkręcała, szukała podobnych cech. Włosy mają ten sam odcień, oczy też takie same. Jak nie starałam się zmieniać tematu rozmowy, nic z tego nie wychodziło. Potem po prostu podeszłam do Jurka i zaczęłam dopytywać, czy już wie, co się stało z pralką. Jak się okazało, trzeba było wymienić jedną część. Obiecał ją zamówić i zrobić to jak najszybciej. Cieszyłam się, że nie będę musiała oddawać pralki do serwisu i obiecałam, że po naprawie znowu zaproszę ich na kolację.

Goście wyszli, a ja zaczęłam sprzątać ze stołu. W tym momencie podszedł mój Karol i zapytał:

– Czy to naprawdę nie jest mój syn?

Aż usiadłam po tak niespodziewanym pytaniu. Zaczęłam coś wyjaśniać, ale poczułam się tak urażona, że wszystkie słowa mi się mieszały, a całe wytłumaczenie przypominało raczej nieskładną wymówkę. W końcu się rozpłakałam. To, że mój mąż miał wątpliwości, było dla mnie bolesne i krępujące.

Mąż uznał, że to oznacza, że przyznaję się do winy. Na koniec rzucił jeszcze:

– Nawet nie licz na alimenty!

Tej nocy prawie nie spałam. Przeanalizowałam wszystko i starałam się zrozumieć, dlaczego on mi tak bardzo nie ufa. Czy nie rozumiał, że to były tylko żarty?

Rano miałam gotową decyzję, która powinna obalić wszelkie podejrzenia Karola. Postanowiłam zrobić test DNA, żeby udowodnić mu, że nie jestem niczemu winna i że urodziłam mu jego syna. Ale w ostatniej chwili zmieniłam zdanie. Jeżeli kiepski żart przyjaciółki wywołał u niego taką falę negatywnych emocji wobec mnie, a on tak łatwo w to uwierzył, to co będzie dalej?

Czy za każdym razem będę musiała się tłumaczyć?

Myślę, że jeśli nie ma do mnie zaufania, to prędzej czy później taki związek musi się skończyć.

Trending