Connect with us

Historie

Mąż nigdy nie wziął na siebie żadnej finansowej odpowiedzialności. Chce iść nawet na urlop wychowawczy

Zawsze wiedziałam, że chcę mieć własną rodzinę. Marzyłam co najmniej o trójce dzieci. Rodzinny dom był dla mnie dobrym przykładem. Moi rodzice mają oprócz mnie jeszcze czwórkę dzieci. Najstarszy brat jest od dawna żonaty i mieszka za granicą. Razem ze mną dorastały jeszcze dwie siostry i młodszy brat.

Na najmłodszym Antku uczyłam się, jak to jest być matką. Umiałam zrobić wszystko: zmienić pieluchę, wyszykować go na spacer i nakarmić. Przy okazji dobrze radziłam sobie w szkole, bez trudu dostałam się na studia i już na 3 roku znalazłam sobie dobrą pracę z całkiem wysoką pensją.

Miałam szczęście, ale chciałam założyć rodzinę. Dwa lata po ukończeniu studiów moje marzenie się spełniło.

Poznałam mężczyznę z moich snów. Nie omawialiśmy szczegółów naszego przyszłego życia. Raczej bawiliśmy się razem i cieszyliśmy się życiem.

Minęły jakieś dwa lata i już miałam nadzieję, że Szymon mi się oświadczy, ale nic się nie wydarzyło. Zaczęłam więc sugerować, a później otwarcie mu powiedziałam, że czas założyć rodzinę. Jeżeli nie, to nie ma sensu, żebyśmy marnowali swój czas. Minął mniej więcej tydzień i w końcu Szymon zaprosił mnie do restauracji.

Wręczył mi duży bukiet róż i zaproponował małżeństwo. Bez wahania się zgodziłam, bo czemu miałabym tego nie zrobić? Tak bardzo o tym marzyłam. Ale kiedy wróciłam do domu i powiedziałam o tym rodzinie, jakoś nabrałam wątpliwości. Nie czułam tej takiej pewności w propozycji Szymona.

Ale rodzice bardzo się ucieszyli, brat i siostry też. Mieliśmy wspaniałe wesele. Co prawda, nie było na nim rodziców pana młodego. Zapytałam, co się stało, ale on tylko machnął ręką, że nie mogli przyjechać. No cóż, niech i tak będzie.

Po ślubie przeprowadziliśmy się do wynajętego mieszkania i stanęliśmy przed pierwszymi problemami. Nie jestem przyzwyczajona do roli kobiety, która wisi na szyi mężczyzny.

Ale głowa rodziny przynajmniej powinna starać się zapewnić bliskim jak najlepszą przyszłość i nie zrzucać wszystkiego na barki kobiety. No, ale to jakoś nie wychodziło. Okazało się, że Szymon jest trochę leniwy. Niewiele robi w domu, a zarobić wystarczająco dużo też nie potrafi.

To ja miałam być i gospodynią domową, i zarabiać na większość naszych wydatków.

Minęło trochę czasu. Harowałam jak wół i wreszcie dowiedziałam się, że nie tylko spełnię swoje największe marzenie, ale też zrzucę z siebie chociaż część obowiązków. Naprawdę tak myślałam. Naiwna.

Otóż dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Powiedziałam to swojemu mężowi. Miałam nadzieję, że zachowa się, jak należy. Ale on zasugerował, żeby naszym dzieckiem zaopiekowała się jego matka, której nie widziałam nawet na własnym ślubie, albo on sam. Czyli prawie natychmiast po porodzie to ja miałabym nadal utrzymywać rodzinę.

Nawet nie wiem, co o tym myśleć.

Trending