Connect with us

Życie

Mama ciągle liczy moje pieniądze. Jak ją tego oduczyć?

Przez całe życie pracowałem. Tak się złożyło, że nie było innego wyjścia, trzeba było naprawdę harować.

Moja rodzina nie była bogata. Mama jest sierotą. Nigdy nie miała nawet własnych zabawek. Nie miała lalek, słodyczy, ubrań. Nie mogła nawet otrzymać dobrego wykształcenia.

Tata miał trochę lepsze życie, ale też nie był bogaty. On również dość wcześnie stracił rodziców. Skończył jednak szkołę i dostał całkiem niezłą pracę. Później kupił małą działkę. Moją matkę poznał w wieku 18 lat.

Zaczęli budować dom. Powoli, bez pośpiechu, trwało to prawie 10 lat. Wciąż w nim  mieszkają i gospodarzą.

Jestem jedynakiem. Tata zawsze mówił, że chce mieć syna. Byłem oczkiem w głowie i nadzieją rodziców. Ale potem czasy się zmieniły, a w wiosce nie było pracy dla młodych ludzi.

Zawsze dobrze się uczyłem, byłem ciekawy, chciałem wiedzieć więcej. Czasami było trudno, ale dawałem sobie radę. A później powiedziałem rodzicom, że chcę iść na studia i przenieść się do miasta. Już wtedy zauważyłem u nich pewne zmiany. Rodzice mi nie zabronili, ale traktowali mnie trochę chłodniej, jakby byli na mnie obrażeni. Myślałem, że im przejdzie. Tym chętniej wyjechałem do miasta.

Czas płynął. Studia były poważne, dość trudne. Ale udało mi się.

Studenckie lata minęły. Muszę powiedzieć, że to był niezwykle szczęśliwy i efektywny czas. Rodzice myśleli, że będę rozczarowany miastem, że wrócę. Ale wyszło inaczej. Zadomowiłem się. Udało mi się znaleźć dobrze płatną pracę. Z czasem przyjeżdżałem na wieś coraz rzadziej. Oprócz zwykłych kosztów życia doszło mi jeszcze wynajęcie mieszkania.

Rodzice przez kilka lat pomagali mi finansowo, ale nie były to duże kwoty. Większość sam zarabiałem, no i miałem stypendium. Mogłem sobie na wiele rzeczy pozwolić.

Teraz nie biorę już pieniędzy od moich rodziców. To ja czasem im pomagam. Oprócz tego wziąłem mieszkanie na kredyt. Więc mam nowy kłopot.

Na wieś przyjeżdżam bardzo rzadko, mam w mieście dużo pracy. Po prostu nie mam możliwości. A po każdej takiej podróży okazuje się, że rzeczywistość radykalnie różni się od oczekiwań. W duszy pozostaje gorzki, a nawet bolesny ślad.

Mama cały czas przygląda się rzeczom czy jedzeniu, które przywożę. Mówi, że w ogóle nie potrafię oszczędzać. Niektórzy ludzie umierają z głodu, a ja kupuję sobie markowe ubrania. Chyba przez swój ciężki los są tacy skąpi.

Zwłaszcza mama. Za każdym razem prawi mi niezrozumiałe morały. Ale czy ja jestem komuś coś winien? Uczciwie na wszystko zarabiam. Jak wytłumaczyć to mamie?

Radek, 31 lat

Trending