Historie
Magda nie tolerowała chamstwa i niesprawiedliwości

Magda zawsze walczyła o sprawiedliwość. Nie, nie była zajadłą fanką uczciwości i bojowniczką o prawdę, ale po prostu nie mogła znieść oszustwa, zdrady, podłości. Od dzieciństwa babcia uczyła ją żyć zgodnie z zasadami i te lekcje Magda zapamiętała na całe życie.
Kobieta pracowała jako weterynarz w prywatnej klinice. Od najmłodszych lat kochała zwierzęta, dlatego wybrała właśnie ten zawód. Zawsze powtarzała, że zwierzęta są czasami nawet mądrzejsze od ludzi. W ich oczach jest więcej życzliwości i zrozumienia.
To był początek zwykłego dnia pracy. Do kliniki wszedł niezbyt schludny mężczyzna z małym psem na rękach. Natychmiast zaczął krzyczeć:
– Hej, gdzie są ci wszyscy mądrzy lekarze? Szybko, ratujcie mojego Bono!
Słysząc te krzyki, Magda wyszła z gabinetu i najpierw zwróciła mężczyźnie uwagę, żeby założył maseczkę i ochraniacze na buty. Przypomniała, że to jest klinika weterynaryjna i norm sanitarnych należy tu przestrzegać. Ale mężczyzna groźnie zmierzył ją od stóp do głów i tylko burknął niezadowolony:
– Ty masz chyba leczyć zwierzęta, a nie się wymądrzać. Szybko, zbadaj mojego psa i zobacz, co z nim jest nie tak.
Ale Magda nie zamierzała ustępować bezczelnemu klientowi. Powiedziała, że jeśli nie zrobi tego, o co poprosiła, będzie zmuszona wezwać ochronę.
W końcu mężczyzna poddał się. Założył maseczkę na twarz, a na ubłocone buty naciągnął ochraniacze.
Następnie Magda poprosiła go o wypełnienie krótkiego kwestionariusza, w którym trzeba było podać informacje o zwierzęciu. Wtedy znowu zaczęła się kłótnia:
– Co cię obchodzi, ile lat ma pies, nie widzisz, że trzeba mu pomóc?
– Proszę pana, proszę się zachowywać nieco bardziej uprzejmie i proszę zrobić to, co mówię. W przeciwnym razie nie zbadam psa.
Magda dobrze się znała na swojej pracy i zawsze działała według ustalonego porządku. Mężczyzna nareszcie zaczął słuchać poleceń. Dopiero wtedy Magda przystąpiła do badania Bono.

-
Historie2 lata ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina2 lata ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina2 lata ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie2 lata ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki