Connect with us

Historie

Krewnym żony nawet do głowy nie przyszło, że mogliby nam oddać coś z ich starych rzeczy. „Jesteśmy dla was na ostatnim miejscu” – oburzał się mąż bratanicy

– Trzy lata temu, kiedy córka mojego brata wyszła za mąż, zasugerowałam młodym małżonkom, żeby zabrali moją komodę. To prawda, była używana, ale w bardzo dobrym stanie. Tym bardziej, że mieli nowe ​​mieszkanie, więc jakieś meble by im się przydały. Hania, moja bratanica, prawie się zgodziła, ale jej mąż był temu przeciwny! “Na co nam jakieś stare śmieci? Możemy kupić sobie wszystko nowe, też sobie wymyśliliście… “

Te „stare śmieci” Karolina kupiła w bardzo dobrym włoskim sklepie na zamówienie i rzeczywiście, od zakupu minęło osiemnaście lat. Ale przy takich meblach to nie jest żaden problem. Poza tym ciocia bardzo dba o rzeczy.

Czas mijał, sprawa komody już dawno została zapomniana. Ale Karolina pamięć ma bardzo dobrą. Nie zapomniała o „starych śmieciach”. Co parę lat lubiła całkowicie zmieniać wystrój domu. A co zrobić z meblami? Szafki, fotele, sofy, łóżka – wszystkie są wciąż w bardzo dobrym stanie. Wstydziła się zaproponować je bratanicy i jej mężowi, bo przecież mówili, że to śmieci. A jakie są inne opcje? Wynieść na śmietnik?

Ale Karolina to pomysłowa kobieta i znalazła wyjście. Zaczęła sprzedawać te rzeczy przez Internet. Na początku podchodziła do tego trochę nieufnie. Ale krok po kroku, pomalutku nauczyła się robić dobre zdjęcia i umieszczać ogłoszenia w serwisach sprzedażowych. I się zaczęło. Kupujący zaczęli dzwonić, byli zainteresowani, zabrali i meble, i sprzęt AGD. Cena nie była za wysoka, jak na takie luksusowe meble, a chętnych nie brakowało. Mąż Karoliny nie miał nic przeciwko temu. Co prawda ich rodzina jest dosyć zamożna i nie potrzebują dodatkowych pieniędzy, ale żona przynajmniej miała czym się zająć, nikomu się nie narzucali, a w domu zrobiło się miejsce dla nowych rzeczy.

– Pewnie, że można by było wszystko załatwić bez tego zachodu ze sprzedażą przez internet, ale wstydzę się już proponować krewnym rzeczy, które wcześniej należały do nas. Już miałam jedną taką sytuację z moją bratanicą. Nie chcę, żeby mnie znowu obrazili.

Wtedy z kupnem mieszkania pomógł Hani jej ojciec. Sprzedał swój dom na wsi, wziął duży kredyt. Młodzi dołożyli wszystko, co dostali na wesele. Wystarczyło na dwupokojowe mieszkanie, ale mąż Hani nalegał na trzy pokoje. Mówił, że nie jest przyzwyczajony do ciasnoty. A w planach mieli jeszcze dzieci…

I na większe mieszkanie, i na remont już nie wystarczyło pieniędzy. Wtedy pomogła im Karolina z rodziną.

– No a jak inaczej? Młodym trzeba pomóc. Z czasem oddadzą, zawsze to lepsze niż pożyczka w banku… – tak myślała sobie ciotka Hani.

Krewni pana młodego nie angażowali się w pomoc. Uważali, że jest dorosłym mężczyzną, sam powinien sobie ze wszystkim radzić. Ma już swoją rodzinę, a oni nie będą się wtrącać.

(…) Przez trzy lata małżeństwa Hania i jej mąż prawie nic nie zrobili w mieszkaniu – położyli najtańsze tapety, pomalowali sufity i ułożyli panele podłogowe. Mieli najpotrzebniejsze meble, ale wszystko stare, niemodne, kupione albo od kogoś, albo na pchlim targu. Żyją bardzo skromnie. Niby i zarabiają nieźle, ubierają się przyzwoicie, jeżdżą na wakacje, ale na urządzenie mieszkania ciągle im brakuje…

I tu zaczyna się najciekawsze… Kiedyś na stronach ze sprzedażą mebli mąż Hani zobaczył ogłoszenie ciotki.

– Jak to? – powiedział niezadowolony. –  Twoja ciocia sprzedaje swoje rzeczy prawie za darmo. Dlaczego nam tego nie odda? Po co jej pieniądze, ma bogatego męża. Taka jest chciwa, że ​​zamiast nam oddać, to wystawia wszystko na sprzedaż? Jeżeli już nie może kupić nam nowych, to chociaż odstąpiłaby stare…

Wyobrażacie sobie coś takiego?

Kiedy te informacje dotarły do ciotki, poczuła się, jakby ktoś dał jej w twarz. Wcale nie jest chciwa i sama kiedyś zaproponowała im, żeby sobie wzięli meble. Ale spotkało ją tylko upokorzenie. A nigdy nie miała żadnych złych zamiarów.

– Dużo rzeczy bym im mogła oddać. I zmywarkę, i płytę indukcyjną. I łóżko w komplecie z szafkami nocnymi. Nawet szafę mogliby dopasować do wielkości ich przedpokoju. I mieliby to wszystko za darmo. I skórzaną sofę z fotelami. Ciągle jest w dobrym stanie. W każdym razie na pewno w  lepszym niż to, co mają.

Teraz Karolina ma poczucie winy, że nie zaproponowała młodym tych mebli, że nie nalegała, żeby przyszli i obejrzeli sobie rzeczy. Ale czy to jej wina? Jak uważacie?

Swego czasu mąż Hani powiedział, że sami kupią sobie nowe wyposażenie, ale jakoś do tej pory tego nie zrobili. “Może czekał, aż ciotka kupi im wszystko nowe?”, mówi ze smutkiem Karolina. “Ale ja i tak im pomogłam, dalej też chętnie będę to robić…”

Co ciocia powinna teraz zrobić? Podpowiecie?

Trending