Connect with us

Rodzina

Kiedy zobaczyłam siebie po porodzie, pomyślałam, że to będzie koniec naszego związku.

Przez długi czas nie udawało nam się z mężem mieć dzieci. Dopiero po pięciu latach prób nareszcie zobaczyłam na teście upragnione 2 kreski. Staliśmy się najszczęśliwszymi ludźmi na świecie i żyliśmy oczekiwaniem na narodziny naszego dziecka.

Chyba jak każda kobieta, byłam zdumiona zmianami, jakie zaszły w moim ciele. Poważnie, moja niegdyś figura modelki teraz się zaokrągliła, pojawiły się rozstępy i sporo zbędnych kilogramów. I chociaż szczerze cieszyłam się z ciąży, nie podobało mi się to, co widziałam w lustrze.

Mój mąż bardzo mnie wspierał i powtarzał mi, że jestem piękna. Trzeba przyznać, że kiedy w końcu zaszłam w ciążę, bardzo się zmienił – stał się bardziej opiekuńczy, pomagał mi we wszystkim, a nawet zawiązywał mi buty. Nie miałam najmniejszych wątpliwości, że jest idealnym mężem i będzie też wspaniałym tatą.

Zbliżał się czas porodu. Przyjęto mnie nawet wcześniej do szpitala, żeby wszystko na pewno poszło dobrze. No i rzeczywiście, wkrótce urodziła się nasza śliczna córeczka. Byłam bezgranicznie szczęśliwa, zapomniałam nawet o trudnej ciąży i niezbyt lekkim porodzie.

Wszystko powolutku wracało do normy i już przygotowywaliśmy się do powrotu do domu. Przez cały czas starałam się nie patrzeć na swoje całe ciało, bo to, co widziałam, po prostu mnie przygnębiało. Oczywiście rozumiałam, że organizm kobiety potrzebuje czasu na regenerację po porodzie, że to nie dzieje się od razu. Ale mimo wszystko nie potrafiłam siebie takiej  zaakceptować.

Z tego powodu zaczęłam się nawet oddalać od męża. Wydawało mi się, że taka wielka, z rozciągniętym brzuchem i masą rozstępów na ciele, nie będę już dla niego atrakcyjna, a to w końcu zniszczy nasz związek. Nakręciłam się tak bardzo, że prawie wpadłam w depresję.

Mój mąż wszystko to chyba wyczuwał – całował każdy kawałek mojego ciała, chwalił, podziwiał i dziękował mi za córkę. To właśnie jego słowa sprawiły, że jednak znowu polubiłam siebie.

Jeżeli on tak bardzo mnie kocha, to dlaczego ja miałabym siebie nie akceptować? Stanęłam przed lustrem i głośno powiedziałam: „Kocham siebie”. Nie wiem, czy zadziałało, ale zrobiło mi się dużo łatwiej. Obiecałam sobie, że kiedy nadejdzie czas, zajmę się sportem i wrócę do poprzedniej formy, ale na razie skupię się na mężu i na naszej ukochanej córce.

Wtedy zdałam sobie sprawę, że niepotrzebnie tak się nakręcałam i że szczęście polega na czymś zupełnie innym.

A wy też tak miałyście, że nie rozumiałyście, co się dzieje z waszym ciałem podczas ciąży i po porodzie? Czy tylko ja tak mam?

Trending