Connect with us

Rodzina

Kiedy mój syn okradł mnie i porzucił, zaopiekowała się mną moja była synowa

Mój dorosły syn od dawna jest uzależniony od narkotyków, a ostatnio po raz kolejny mnie okradł, zabrał ostatnie pieniądze i wyniósł z domu wszystko, co miało jakąkolwiek wartość, po czym zostawił mnie chorą i przykutą do łóżka. Przez kilka dni nie mogłam wstać i nie miałam jak do kogoś zadzwonić, bo zabrał mi też komórkę. Głośno wołałam sąsiadów, a kiedy moja była synowa weszła do pokoju, nawet już nie miałam siły mówić.

Przemknęła mi przez głowę myśl, że teraz mnie eksmituje i zabierze mieszkanie. Ale synowa powiedziała:

– Pani Krysiu kochana! Przecież pani jest chora, już dzwonię po karetkę, wyleczą panią, a później pomyślimy o całej reszcie. Już się wszystkim zajmuję.

Bardzo się wstydziłam, ale nie miałam sił, żeby się sprzeciwiać. Nie miałam fizycznej siły, bo przez kilka dni nic nie piłam i nie jadłam. A wstydziłam się, bo otwarcie i szczerze jej nie lubiłam, uważałam, że to ona była winna rozwodu z moim synem, i miałam za złe, że nie chce żyć z narkomanem. A teraz jest jedyną osobą, która przyszła mi z pomocą. Pewnie sąsiedzi ją poinformowali.

Wtedy nie przyszła mi na pomoc nawet moja córka, bo mieszka trzysta kilometrów stąd i samotnie wychowuje trzech synów. Zawsze bardzo kochałam synów mojej córki, a dziecko syna i synowej traktowałam z obojętnością.

– Dziękuję ci, Asiu, za wszystko… Za troskę, za opiekę, – szeptałam ciągle.

To były moje pierwsze słowa wdzięczności dla mojej synowej. I płynęły prosto z serca.

– Pani Krysiu, co też pani. Przecież jest pani babcią naszego Karolka, – przyniosła mi herbatę. – Napijmy się, a potem pomogę się pani wykąpać, weźmie pani lekarstwa, zrobię pani masaż, a potem pani posiedzi z Karolkiem, a ja skoczę do sklepu…

Asia przychodziła do mnie codziennie, czasami z wnukiem. Sprzątała, gotowała, bardzo się o mnie troszczyła. Drugi raz nie wyszła za mąż, mieszkała w wynajętej kawalerce.

– Asiu, córeczko, może wprowadzicie się do mnie. Miejsca dla nas wszystkich wystarczy, to w końcu aż trzy pokoje. Będzie nam obu wygodniej. Ty się mną zaopiekujesz, a ja pomogę ci przy dziecku.

Trudno mi było jej to zaproponować, bo kiedyś okropnie traktowałam synową, w niczym jej nie pomagałam, a nawet wspierałam syna, kiedy nie płacił alimentów. Teraz też nie płaci, dobrze to wiem…

Tak więc zaczęliśmy mieszkać we troje, przypomniałam sobie to dawno zapomniane poczucie, jak to jest mieć dom, w którym słychać dziecięcy śmiech. Miałam dobrą opiekę i pomału wracałam do zdrowia. Najładniejszy pokój oddałam Karolowi, bo chłopiec w jego wieku powinien mieć własną przestrzeń.

Moja synowa zrobiła wszystko, żebym sama zaczęła się poruszać. Zamówiła mi chodzik, a kiedy weszłam do własnej kuchni, zobaczyłam, ile kupiła jedzenia, witamin i wszystkiego, czego potrzebuje chory. Aż się na ten widok rozpłakałam… Nie zasługuję na takie podejście synowej, jestem starą złą kobietą. Zawsze uważałam Asię za wroga, a teraz ona zmienia mi pieluchy. Nigdy nie sądziłam, że ta dziewczyna ma takie dobre serce, bo wyrzuciła mojego syna za narkotyki. Ja zawsze go broniłam, bo to przecież mój syn. No, a sami widzicie, jak wyszło…

Wtedy podbiegł do mnie Karolek, przytulił mnie, zaczął głaskać po plecach. I Asia też podeszła.

– No dobrze, dobrze, już wystarczy tych łez. Jesteśmy razem, jesteśmy teraz rodziną i bez względu na wszystko będziemy się wspierać. Nie porzuca się przecież najbliższych. Co było, to było…

– Przepraszam, Asiu! Byłam wobec ciebie taka niesprawiedliwa. A w tym nie było żadnej twojej winy. To tylko moja wina, sama nie zajęłam się własnym synem, chciałam, żebyś ty dźwigała ten krzyż za mnie.

Tak nam minęło pół roku. Obchodziliśmy moje urodziny. Córka złożyła mi życzenia przez telefon, syn się nie pojawił.

Odpoczywałam właśnie po obiedzie, kiedy zadzwonił dzwonek u drzwi, ktoś przyszedł.

– Nie wierzę! A co ty tutaj robisz? Wprowadziłaś się? Co, chcesz sobie wydębić mieszkanie? – z korytarza usłyszałam znajomy głos mojego syna – Wchodź, Liza.

– Gdzie matka? Co, cały czas leży? Wróciłem, mam do tego pełne prawo. Ty, Aśka, wypad stąd razem z twoim dzieciakiem, a ty, Lizka, się nie wstydź, chodź, zaraz coś zjemy.

Usłyszałam, jak Karol zaczął płakać, a Asia kompletnie nie wiedziała co robić. Milczała przez jakieś dwie czy trzy minuty i zaczęła pakować swoje rzeczy…

Ale ja już podjęłam decyzję.

– O nie, mój drogi synu, to ty się zabieraj i wynoś się stąd! Bo zaraz zadzwonię na policję i złożę zeznania, że mnie okradłeś i porzuciłeś. I nie waż się tykać Asi i dziecka! Ty sam wybrałeś sobie takie życie, a teraz nie ma tu dla ciebie miejsca. Najpierw się wylecz, potem możesz przychodzić. Wystarczająco już zniszczyłeś własne i nasze życie. Już jesteś dorosły!

Nie spodziewałam się po sobie takiego okrucieństwa. Było mi ciężko, ale myślę, że postąpiłam słusznie. Teraz moja synowa i wnuk Karol są moją najbliższą rodziną. Od tego czasu minęło sześć lat. Wnuk skończył szkołę, Asia ponownie wyszła za mąż. Teraz mieszkają osobno, ale w każdy weekend mnie odwiedzają, troszczą się o mnie. Jesteśmy jedną rodziną. A co z moim synem, pewnie spytacie?

Nigdy nie wyzdrowiał. To moje największe nieszczęście, ale teraz rozumiem, że to tylko jego wina, to jego wybór. Mam tylko nadzieję, że pewnego dnia wybierze rodzinę i prawdziwe życie.

Trending