Connect with us

Rodzina

Kiedy mój ojciec zachorował, stał się bezużyteczny dla wszystkich oprócz mnie

Trzy lata temu mój ojciec miał udar. Całkowicie sparaliżowało mu lewą stronę ciała. Ponieważ nie miał kto się nim zająć, przeprowadziłam się do jego starego mieszkania i wzięłam na siebie wszystkie obowiązki związane z opieką. Oczywiście nie mam wykształcenia medycznego i niezbędnych umiejętności, musiałam nauczyć się tego, jak należy się zajmować ciężko chorą osobą.

Rodzice rozwiedli się dawno temu. Moja mama wyszła drugi raz za mąż, a tata do tej pory mieszkał sam – nigdy nie udało mu się spotkać kobiety, którą by pokochał tak, jak kiedyś kochał naszą matkę.

Mam jeszcze starszą siostrę. Od czasu do czasu utrzymujemy ze sobą kontakt, ale kiedy ojcu przytrafiło się nieszczęście, Beata, moja siostra, odmówiła pomocy mówiąc, że ona ma dzieci i pracę.

Ja nie mam jeszcze rodziny, ale też pracuję. Ale czy w takiej sytuacji można myśleć o czymś innym, poza pomocą bliskiej osobie?!

W pracy zrezygnowałam z połowy zleceń i z części zarobków, żeby spędzać więcej czasu z ojcem. Można powiedzieć, że poświęciłam mu te trzy lata, bo siedziałam prawie przez całą dobę przy jego łóżku.

Ani matka, ani siostra z siostrzeńcami, ani inni krewni nigdy nie odwiedzili taty!

Tak bardzo było mi go żal! Całe życie robił wszystko dla mojej siostry i matki, a teraz, gdy jest chory i niedołężny, nikomu oprócz mnie nie jest potrzebny. Czasami widziałam, jak mój tata płacze.

Wszystkie oszczędności moje i ojca wydałam na leczenie. Ale stało się najgorsze – kolejny udar odebrał mu życie!

Chociaż nie było mi łatwo opiekować się ojcem, byłam gotowa do końca życia siedzieć przy jego łóżku, żeby tylko żył!

Pogrzeb był dla mnie ciężkim przeżyciem. Poza emocjonalnym bólem, to na mnie spoczywały kwestie organizacyjne, nie mówiąc już o tym, że musiałam sama za wszystko zapłacić.

Moja siostra tylko przyszła na cmentarz, popłakała i poszła, nie pytając nawet, czy potrzebuję jakiejś pomocy. Matka w ogóle się nie pojawiła, a usprawiedliwiła się tym, że mąż jej nie pozwolił.

Ja jakoś zorganizowałam pogrzeb, a później zaczęłam myśleć o tym, jak mam dalej żyć. Zadzwonił do mnie prawnik i powiedział, że ojciec spisał testament i że teraz jego mieszkanie należy do mnie.

Być może, gdybym dowiedziała się o tym wcześniej, kiedy tata żył i miał się dobrze, namawiałabym go, żeby dopisał moją siostrę do testamentu. Kiedy jednak zobaczyłam, że była wobec ojca obojętna i nigdy nie przyszła go odwiedzić, kiedy był chory – nie miałam wątpliwości, że postąpił słusznie.

Ale siostra, jak tylko dowiedziała się, że nie została ujęta w testamencie, przyszła do mnie, żeby wszystko wyjaśnić.

– Postanowiłaś podejść ojca, żeby przejąć jego mieszkanie! – zaczęła krzyczeć od progu. – Udawałaś anioła i zmusiłaś go, żeby wszystko zapisał tobie! Bardzo sprytnie!

Nie mam pojęcia, skąd w mojej siostrze jest tyle agresji.

– Słuchaj, – starałam się jej to spokojnie wytłumaczyć, – o testamencie i o tym, że ciebie w nim nie ma, dowiedziałam się dopiero po śmierci ojca. Szczerze mówiąc, nawet nie zastanawiałam się, kto dostanie mieszkanie, kiedy zaczęłam się nim opiekować. Martwiłam się tylko tym, żeby tata wrócił do zdrowia.

Oczy mojej siostry miotały błyskawice.

– Komu ty to mówisz?! – przeszła na głośniejszy krzyk. – Pewnie go szantażowałaś, że jeżeli nie napisze testamentu, nie będziesz się nim zajmowała. Kto wie, może nawet pomogłaś mu wyprawić się na tamten świat, żeby szybciej dostać to mieszkanie!

Nawet po telefonie do prawnika, który potwierdził, że ojciec sporządził testament, kiedy był jeszcze zdrowy i że nic o tym nie wiedziałam, Beata była przekonana, że ​​jest inaczej.

Przeklinając paskudnie, wyszła, kalając pamięć ojca brzydkimi słowami.

Wieczorem zadzwoniła do mnie mama i powiedziała, że ​​dobrze by było, gdybym podzieliła się spadkiem z siostrą, bo ona też jest córką mojego ojca.

Ale nie zgodziłam się. Nie dlatego, że jestem chciwa, ale dlatego, że szkoda mi mojego taty. Uszanuję jego decyzję.

Trending