Connect with us

Życie

Kiedy macocha jest lepsza od matki

– Pawełku, muszę na krótko wyjechać, – powiedziała mama, biorąc syna w ramiona. – Ale niedługo przywiozę ci fajny prezent. Zgadzasz się?

– Niczego nie potrzebuję, najważniejsze, żebyś szybko wróciła – powiedział chłopiec i wybiegł z pokoju.

Ponieważ mama miała własny biznes, często wyjeżdżała w podróże służbowe, a dla Pawła zawsze było to nieznośnie bolesne. Chciał, żeby mama była przy nim, doradzała, przytulała i karmiła pysznym ciastem. Nie chciał wciąż na nią czekać i liczyć dni do spotkania. Tym razem będzie musiał poczekać prawie miesiąc.

Ale następnego dnia, kiedy wrócił ze szkoły, Paweł zobaczył, że jego ojciec nie jest w najlepszym humorze:

– Coś się stało?

– Mamie wyjazd się trochę przeciągnął i nie doczekasz się na nią tak szybko. Może nawet w ogóle nie wróci.

Ojciec nie odważył się powiedzieć synowi, że jego matka nie była w podróży służbowej – miała teraz inną rodzinę i nigdy nie wróci.

Ale obiecała. Jak to? Może coś ci się pomyliło albo źle zrozumiałeś?

– Synu, nie zawsze w życiu dostaniesz to, co ktoś ci obiecał. Nawet, jeżeli obiecuje to najdroższa osoba. Życie jest nieprzewidywalne. Idź się przebrać i przyjdź na obiad – zrobiłem twoje ulubione pierogi.

Kilka lat później, kiedy Paweł był w ósmej klasie, pewnego wieczoru jego ojciec wszedł do pokoju i trochę zakłopotany powiedział:

– Chcę ci kogoś przedstawić – powiedział.

– A kogo?

– To moja przyjaciółka – Anna, na pewno ją polubisz. Przyjdzie do nas jutro, więc nie wychodź nigdzie wieczorem.

Paweł zgodził się, ale dziwne myśli go nie opuszczały.

Paweł od razu jej nie polubił. Wydawała się kulturalna, spokojna, rozmowna, była miła, ale całkowicie pochłaniała uwagę ojca. Paweł czuł się urażony i nie powiedział ani słowa do końca wieczoru.

Relacja między Anną i Pawłem nie rozwijała się najlepiej, chociaż kobieta bardzo starała się znaleźć wspólny język z chłopcem.

– Nie gniewaj się na niego, Igor, to jeszcze nastolatek, jest mu ciężko. Dorośnie, to zrozumie – powiedziała Anna do ojca.

Igor bardzo przeżywał całą tę sytuację i raz, gdy źle się poczuł, pomyślał, że to z nerwów. Kiedy jednak to się coraz częściej powtarzało, zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak i że powinien wybrać się do lekarza. Moment, w którym lekarz poinformował go o diagnozie, Igor pamiętał jak przez mgłę:

– Ile czasu mi zostało?

– Nie wiem na pewno. Może rok, może dwa, może miesiąc…

– Rozumiem – powiedział Igor przez ściśnięte gardło i wyszedł na korytarz.

Tego samego wieczoru Anna, patrząc na niego uważnie, zapytała:

– Co robiłeś dzisiaj koło szpitala? Coś cię niepokoi?

– Nie, to były zwykłe badania kontrolne. – Igor nie chciał nic powiedzieć żonie ani synowi. Nie chciał denerwować swojej rodziny. Zwłaszcza, że ​​Paweł dopiero zaczynał przyzwyczajać się do Anny.

Igor zmarł po sześciu miesiącach. Paweł właśnie kończył pierwszą klasę liceum. Anna robiła, co w jej mocy, by go wspierać – ale odrzucał każdą próbę pomocy.

– Nie jestem dzieckiem. Daj mi spokój – złościł się chłopak.

– Kiedy będziesz pełnoletni – odejdę. A teraz ci pomogę – obiecałam to twojemu ojcu – odpowiedziała stanowczo Anna.

I co mi po twoich obietnicach? Nie obiecałaś przypadkiem opiekować się ojcem i go ratować? – Paweł zaczął płakać.

– Wiesz, nie wszystko zależy od nas i są rzeczy, na które nie mamy wpływu. Próbowałam zrobić wszystko dla twojego ojca, ale wiesz, że nie mogłam go wyleczyć.

Gdy tylko Paweł skończył 18 lat, spakował się i wyprowadził z domu. Miał trochę oszczędności, które powinny mu wystarczyć na opłacenie wynajętego mieszkania przez parę miesięcy. Postanowił wynająć kawalerkę i znaleźć pracę.

Po jakimś czasie poznał Tosię, a miesiąc później wprowadziła się do niego. Na początku Paweł nie przejmował się zbytnio tym, że dziewczyna nie uczy się, nie pracuje, a całe dnie spędza w domu albo spotyka się z przyjaciółmi. Przy czym pieniądze na wyjścia do kawiarni bierze z ich wspólnego konta. Z czasem Pawła zmęczyła taka sytuacja i postanowił poważnie porozmawiać z dziewczyną:

– Może porozmawiam z szefem i znajdziemy dla ciebie pracę? – zapytał.

– Nie, dziękuję. Nie jestem jeszcze na to gotowa. Ale nie wystarcza nam twoja pensja? W końcu które z nas jest mężczyzną? – zaczęła kłótnię Tosia.

– Nie mogę za wszystko płacić – po prostu nie mam aż tyle pieniędzy.

– No to pożycz od macochy – stać ją. – Zasugerowała z sarkazmem w głosie.

– Nie odmówiłaby, ale ja jej nie poproszę.

Minęły kolejne dwa miesiące i Paweł dowiedział się, że Tosia jest w ciąży. Dziewczyna była zła, nie chciała tego dziecka. Paweł przekonywał ją ze wszystkich sił, że maleństwo w rodzinie to prawdziwe szczęście. Jednak kilka miesięcy po urodzeniu małej Oli Tosia po prostu ich zostawiła i uciekła.

Paweł został sam ze swoją malutką córeczką. Nie wiedział, jak ma połączyć pracę, wychowanie dziewczynki i normalne życie – był załamany.

– Mamo… – Anna nie od razu zrozumiała, kto do niej mówi, kiedy o pierwszej w nocy odebrała telefon. – Potrzebuję cię…

Paweł, czy to ty?

– Tak. Zapisz adres … Czekamy na ciebie. Kościuszki 8, drugie piętro – powiedział zmęczonym głosem.

– Wychodzę, Pawełku. Już idę.

Po pół godziny Anna pukała już do drzwi mieszkania w starej kamienicy.

– Paweł, jak ty tu możesz mieszkać, dlaczego nie wrócisz do mnie? — zapytała Anna.

Zza ściany dobiegała muzyka i głośne rozmowy; było jasne, że sąsiedzi coś świętują.

– Ja się przyzwyczaiłem, ale Ola nie – przyznał Paweł. – Ciągle płacze. Ale nie chcemy być dla ciebie ciężarem.

– Ale jakim ciężarem, Paweł? Jesteś moim synem, chociaż cię nie urodziłam. Nigdy cię nie zostawię. A teraz jeszcze mam taką piękną wnuczkę.

Paweł był już spokojny. Teraz Oleńka ma nie tylko jego, ale także kochającą babcię. Siedział i patrzył na swoją małą córeczkę. Widział, że jest bardzo podobna do jego ojca, swojego dziadka. Ma te same niebieskie oczy i złote loki.

A Anna była bardzo szczęśliwa, bo zawsze marzyła o córce. I chociaż tamto marzenie się nie spełniło, teraz ma małą wnuczkę.

Kilka lat później Paweł się ożenił.

W przeddzień ślubu Anna podeszła do syna i przytuliła go, z trudem powstrzymując łzy.

– Dlaczego płaczesz, mamo, ja tylko się żenię, nie przestaniemy się widywać.

– Przepraszam, Pawełku, po prostu pomyślałam, że znowu będę sama. A ja tak się tu do was przyzwyczaiłam – odpowiedziała Anna.

– Popatrz. – Paweł pokazał jej zdjęcia. – To będzie nasz nowy dom, jeszcze trochę i będzie gotowy. Mamo, chcę, żebyś z nami zamieszkała. Już o tym rozmawiałem z Agnieszką.

– I co ona na to?

Jest za. Mówi, że zawsze marzyła o dużej rodzinie.

Matka przytuliła syna i nie próbowała już powstrzymywać łez. Paweł patrzył na nią z wdzięcznością – przez te wszystkie lata Anna stała się dla niego najbliższym członkiem rodziny. Zawsze go wspierała i mu pomagała. Stała się jego matką.

Коли мачуха краща за матір

Trending