Connect with us

Ciekawostki

Każdy zasługuje na swoją szansę!

Ożeniłem się w wieku 28 lat. Nasz związek z Elą był bardzo szczęśliwy. To była prawdziwa miłość. Mieliśmy wszystko, czego mogliśmy pragnąć: dom, samochód, własny biznes. Ale najważniejszego nie mogliśmy się doczekać! Marzyliśmy o tym, żeby w końcu mieć dziecko.

Po 5 latach wspólnego życia Ela nareszcie zaszła w ciążę. To była już pełnia szczęścia! Dziewięć miesięcy później urodził się syn Miłosz. Był całym sensem mojego życia.

Ja pracowałem, a moja żona zajmowała się domem i wychowywaniem naszego syna. Firma wymagała ode mnie dużo energii i czasu, często musiałem wyjeżdżać służbowo. Pewnego dnia postanowiłem zrobić żonie niespodziankę i bez uprzedzenia wróciłem wcześniej z delegacji. Eli nie było w domu. Zamiast tego zobaczyłem jakąś starszą kobietę, która pilnowała synka. Powiedziała, że jest ​​nianią Miłoszka i przychodzi do nas, kiedy moja żona wyjeżdża gdzieś na dzień lub dwa. To była dla mnie niespodzianka.

Rano Ela wróciła do domu. Kiedy mnie zobaczyła, przestraszyła się i zaczęła gadać jakieś bzdury i wymyślać absurdalne wyjaśnienia. Nie brzmiały wiarygodnie. Kłóciliśmy się długo, ale w końcu jej wybaczyłem, bo bardzo ją kochałem.

Zaczęliśmy wszystko od nowa. Tydzień później żona powiedziała, że ​​jest w ciąży. Wątpliwości rozdzierały moją duszę na kawałki. Nie byłem pewny, czy to moje dziecko, więc zapytałem ją o to wprost. Ela zapewniła mnie, że inaczej być nie może, to ja jestem ojcem.

Urodziła nam się córeczka Julia. Wyglądała jak mały aniołek. Znowu byliśmy szczęśliwi. Ale po pewnym czasie moja żona bardzo się zmieniła: ciągle krzyczała, była niezadowolona, ​​szukała powodów do kolejnej awantury. Nasze małżeństwo zamieniło się w koszmar. Nie było już siły, żeby to wszystko jakoś poukładać. Ani komplementy, ani kwiaty, ani prezenty – nic nie pomagało.

Pewnego dnia odwiedził mnie mój przyjaciel Mikołaj. Piliśmy herbatę, bawiliśmy się z dziećmi. Mikołaj mimochodem zauważył, że Miłosz wygląda jak moja kopia, ale Julka w ogóle nie jest do mnie podobna. Że pewnie się wdała w rodzinę Eli. Po tych słowach w mojej głowie znów pojawiły się wątpliwości. Córka nie jest do mnie podobna, żona dziwnie się zachowuje… Coś tu jest nie tak!

Nie mogłem spać przez całą noc! Rano zdjąłem ze szczotek obojga dzieci po kilka włosów i oddałem do laboratorium na badanie DNA. Czas płynął bardzo wolno, wydawało się, że to trwa całą wieczność.

No i stoję przed drzwiami… Zaraz poznam wynik... Co za szok! Okazało się, że Julka jest moją córką, a Miłosz… mój długo wyczekiwany syn… nie jest mój! Nie mogłem wykrztusić z siebie ani słowa. Wszystko widziałem jak przez mgłę. Później powoli doszedłem do siebie. Przez głowę przelatywało mi tysiąc myśli. Nie wiedziałem, co robić. Jak mogła mi to zrobić? Czy w ogóle chciałem znać taką prawdę? Czy mam się wyrzec mojego syna, bo nie jest moim rodzonym dzieckiem? Czy mam niszczyć psychikę dziecka?

Do wieczora błąkałem się po ulicach miasta, nie chciało mi się wracać do domu. Ale trzeba było rozstawić wszystkie kropki nad „i”. Wchodząc po schodach myślałem, że po prostu zostawię żonę i nieślubnego syna. Kiedy wszedłem do mieszkania, dwa małe aniołki uwiesiły mi się na szyi i mocno mnie ucałowały. Żona przygotowała pyszną kolację i, jak wcześniej, czekała na mnie z uśmiechem na twarzy. Ela poprosiła mnie, żebym jej wszystko wybaczył, mocno mnie przytuliła i pocałowała. Zdałem sobie sprawę, że nie mogę stracić mojej rodziny, mojego największego skarbu.

Nie wiem, co będzie dalej! Ale teraz jestem szczęśliwy!

Nie ma znaczenia, kto jest genetycznym ojcem dziecka, jeżeli naprawdę je kocha!

Każdy ma prawo do szansy na to, żeby wszystko naprawić!

Trending