Connect with us

Ciekawostki

Kasza młodości

Babcia Wiesia nie jest stara, tylko zabytkowa. Sama uwielbia tak o sobie żartować. Chociaż jak na swój wiek wygląda świetnie. Dziadek doceniał ją i dbał o żonę przez całe życie, chociaż oboje bardzo ciężko pracowali, jak większość ludzi. Wychowali troje dzieci. Teraz mojego dziadka już nie ma, ale babcia wciąż go wspomina tylko w ciepłych słowach i z uśmiechem na twarzy.

Staruszka mieszka samotnie w swojej rodzinnej wiosce, w małej chatce. Póki jeszcze ma siły, to trzyma parę kurczaków, rudego kota i świnię. Mówi, że to one każdego ranka każą jej wstać z łóżka, bo żyją i chcą jeść. Wnuki często odwiedzają babcię, nie tylko w święta, jak to zwykle bywa, ale też w weekendy. Wnuczka Ola często przyjeżdża do Wiesi razem z mężem i córką.

Ola skończyła medycynę, więc babcia jest z niej niesamowicie dumna. Wiele razy powtarzała, że ​​nie boi się starości i choroby, bo ma swojego osobistego lekarza. Ola zawsze była modną dziewczyną, uwielbiała pięknie i elegancko się ubierać i malować. Ale jej największą słabością były różne produkty do pielęgnacji skóry, włosów i paznokci. Wszystkie nowości, które pojawiły się na półkach sklepów czy aptek, nowości reklamowane na Instagramie czy na blogach, wszystko od razu trafiało do ​​łazienki Oli. Nie tylko testowała je na sobie, ale często podrzucała różne specyfiki babci na wieś.

Kiedyś przywiozła jej maseczkę do twarzy. Babcia Wiesia zaśmiewała się jak małe dziecko. Powiedziała:

– Ola, w moim wieku maseczka? Nawet nie wiem, co z nią zrobić. Ale wymyśliłaś. –  Ale wnuczka nie chciała nawet słuchać. Zmusiła babcię, żeby jej posłuchała i wykonała wszystkie jej instrukcje:

– Widzisz, babciu, chociaż na starość będziesz modna. Kiedy byłaś młoda, takich rzeczy nie było! Widziałaś tylko łopaty, motyki i grządki. Dziadek nie miał jak cię zabierać do salonów piękności. W ogóle takich salonów nie było. Kiedyś ludzie nawet nie wyobrażali sobie, że za kilkadziesiąt lat będą takie cuda, że kobiety oddałyby prawie całą swoją pensję, żeby odmłodzić się chociaż o pięć lat.

– I tu się mylisz się, wnusiu. Było bardzo dużo pracy, to prawda. Ale i tak czasami znajdowałam czas dla siebie. Co by nie mówić, kiedyś wszystko było przynajmniej naturalne. Ogórków nazbierałam w ogrodzie, dobrze obmyłam z ziemi, pokroiłam w plastry i nic tak jak one nie usuwało obrzęków wokół oczu z braku snu czy od upału. Na zimę nawet mroziłam sobie takie puree z ogórków, a potem się tym myłam. A ziemniaki! Są lepsze od każdego kremu. Na włosy nakładałam żółtka albo robiłam odżywkę z cebuli, wymyślałyśmy z dziewczynami takie sposoby. Czy ty wiesz w ogóle, co to jest „kasza młodości”, Olu?

Mąż Oli ledwo powstrzymał się od śmiechu. Bo nie każdego dnia słyszy się rozmowę dwóch różnych pokoleń o kremach, maseczkach i „eliksirach młodości”. Córeczka spokojnie bawiła się w piasku i w ogóle nie zwracała uwagi na dorosłych. Wnuczka dziwnym wzrokiem spojrzała na swoją babcię, bo nie spodziewała się takiej odpowiedzi i pozostało jej jedynie zapytać:

– Jaka to?

– A widzisz, to po prostu kasza perłowa. Kiedyś był to taki przysmak, że nie możesz sobie nawet wyobrazić. Nie każdy mógł sobie na nią pozwolić. Jak myślisz, dlaczego tak długo udało mi się zachować młodość i piękną skórę? – Wiesia zabawnie zmrużyła oczy, –  bo zjadłam w życiu dużo jęczmienia! Wejdź sobie do tego swojego internetu i poczytaj! Oj, młodzi, tak naprawdę nic nie wiecie, tylko jak wyrzucać pieniądze w błoto.

Trending