Connect with us

Rodzina

Już wiele lat jesteśmy małżeństwem. Ale przypadkiem okazało się, że mój mąż potajemnie odkłada sobie pieniądze. Nie jesteśmy biedni, na wszystko nam wystarcza, mamy samochód, własne mieszkanie, pomagamy jeszcze rodzicom i dzieciom, nie musimy oszczędzać. Rozumiem, że każdy powinien mieć pieniądze na własne potrzeby, ale to co innego, bo to duża suma

Jesteśmy ze sobą prawie od 25 lat. Mamy troje dzieci, które mieszkają już osobno. Na samym początku małżeństwa założyliśmy firmę, którą wspólnie prowadzimy. Układa się między nami dobrze, żyjemy zgodnie. Pieniędzy wystarcza nam na wszystko, kilka razy w roku wyjeżdżamy za granicę na wakacje. Pomagamy jeszcze naszym dzieciom i rodzicom. Wydawałoby się, że niczego więcej nam nie trzeba, możemy spokojnie żyć. Bo przecież co mogłoby zaburzyć ten spokój po 25 wspólnie spędzonych latach?

Któregoś dnia przeglądałam wyciągi z banku i znalazłam coś, co na pewno nie było związane z firmą. Okazało się, że mój mąż od dawna odkłada pieniądze na oddzielnym koncie z wysokim oprocentowaniem. Oczywiście to dobrze, oszczędności zawsze się przydadzą, ale zastanawiam się, dlaczego nigdy o tych pieniądzach nie słyszałam. I pewnie dalej bym nie usłyszała, gdyby nie to przypadkowe odkrycie. Ja nigdy niczego przed mężem nie ukrywałam. Kiedy coś mi było potrzebne, informowałam go, że planuję jakieś wydatki i tak dalej, ale żeby mieć jakieś osobne konta? Czegoś takiego nigdy u nas nie było.

Poszłam do banku i dowiedziałam się, że mój mąż ma to konto prawie od samego początku, odkąd zaczynaliśmy naszą działalność. Zapytałam go wprost o te pieniądze. Powiedział, że nigdy na nic nie odkładamy, wszystko wydajemy, więc postanowił na wszelki wypadek zaoszczędzić trochę na czarną godzinę. A ja myślę, że skoro na wszystko nam wystarcza i wszystko dobrze się układa, to po co myśleć o jakiejś czarnej godzinie? Ale nawet, gdyby mi o tym powiedział, to nie miałabym przecież nic przeciwko.

Mąż mówi, że kiedy zaczął odkładać, nie wiodło nam się jeszcze tak dobrze i wtedy wcale by mi się to nie spodobało. Później dzieci były małe, a potem upłynęło już tyle czasu, że tak po prostu jakoś mi nie powiedział. Może się mylę, ale nie rozumiem, jak można było co miesiąc przelewać pieniądze na to konto i przypadkiem o tym nie wspomnieć. Myślę, że zrobił to celowo, ale dlaczego?

Podzieliłam się swoimi przemyśleniami z mężem i ta rozmowa skończyła się sprzeczką. Mój mąż nie jest szczególnie kłótliwy, ale mnie nie przeprosił. Po prostu milczał i czekał aż ta rozmowa się skończy. Nie wiem, co teraz robić. Może lepiej przepiszę część majątku na dzieci, bo nie wiadomo, co ten mój mąż kombinuje. Nie wraca do tej rozmowy i zachowuje się jak zwykle, ale ja nie mogę przestać o tym myśleć. Może on ma więcej tajemnic? Mam wrażenie, że przez 25 lat nie poznałam własnego męża i mieszkam z jakimś nieznajomym mężczyzną.

Joanna, 56 lat

Trending