Rodzina
„Jakoś sobie poradzimy sami, nie musi mama przychodzić codziennie,” – powiedział Szymon do teściowej.

Teściowa obraziła się na mnie, chociaż wcale nie chciałem jej urazić. Rozumiem, że miała dobre intencje, ale trzeba mieć jakieś granice i szanować osobistą przestrzeń innych ludzi.
Zaraz po ślubie zamieszkaliśmy z Weroniką osobno – na szczęście miałem własne mieszkanie. Wielu moich znajomych musiało najpierw przez jakiś czas mieszkać z rodzicami. A to, powiem wam, nie jest najlepszy pomysł. U siebie to my jesteśmy gospodarzami – robimy to, co uważamy za konieczne i wtedy, kiedy chcemy.
Ale kiedy urodził się nasz syn, teściowa uznała, że teraz może się wtrącać i wszystkiego nas będzie uczyć. Moja mama też próbowała, ale od razu jej powiedziałem, co o tym myślę. No, ale nie mogłem powiedzieć tego bezpośrednio teściowej. Myślałem, że się sama domyśli. Niestety, nie zadziałało.
Teściowa często przychodziła, żeby pomóc przy dziecku – posiedzieć z nim, kiedy gdzieś musieliśmy wyjść albo po prostu chcieliśmy iść się pobawić, albo kiedy Weronika chciała odpocząć, pójść na zakupy czy zrobić coś w domu. I wszystko byłoby pięknie – teściowa chciała jak najlepiej. Doszło jednak do tego, że zaczęła przychodzić codziennie i ciągle zwracała nam uwagę – że nie tak posprzątaliśmy, że kupiliśmy nie takie produkty dla dziecka, że źle ubraliśmy syna i w ogóle, że jesteśmy złymi rodzicami i z niczym sobie nie radzimy.
Weronika czuła się urażona, ale nie mogła nic powiedzieć – wstydziła się i nie chciała się kłócić z matką. Ja wytrzymywałem to przez jakiś czas, ale w końcu nie mogłem już tego znieść i powiedziałem:
– Mamo, rozumiem, że mama chce jak najlepiej, ale dalej już jakoś poradzimy sobie sami. Niech mama nie przychodzi do nas aż tak często. Sami będziemy decydować o tym, co i jak mamy robić w domu i jak będziemy wychowywać własne dziecko.
Teściowa trzasnęła drzwiami i nie pojawiła się u nas przez kolejne dwa tygodnie. Zrobiłem pierwszy krok, żeby się pogodzić – pojechałem do niej z kwiatami i przeprosiłem. Teściowa zaczęła znowu do nas przychodzić, ale wyciągnęła wnioski – już nam nie rozkazuje, nie wypomina nam błędów i zanim coś powie, najpierw dwa razy pomyśli.

-
Historie2 lata ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina2 lata ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina2 lata ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie2 lata ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki