Connect with us

Historie

Jak zarobione za granicą pieniądze zniszczyły moje relacje z przyjaciółmi

Sytuacja wygląda tak, że mam teraz 25 lat i pracuję za granicą. Wszyscy moi znajomi bawią się, chodzą na imprezy, zakładają rodziny, ale robią to według mnie bezmyślnie. Ja zdecydowałem, że zanim się ożenię i będę miał dzieci, kupię mieszkanie i zabezpieczę się na wypadek jakichś trudności finansowych.

Nie wyobrażam sobie, że mógłbym po prostu wziąć i przyprowadzić moją przyszłą żonę do jakiejś wynajętej stodoły, czy mieszkania moich rodziców. Tak nie powinno być, więc postanowiłem wyjechać za granicę, żeby zarobić na swoją przyszłość. W Polsce nie mogłem znaleźć wystarczająco dobrej pracy.

Zawsze miałem wielu przyjaciół. Niektórych poznałem jeszcze w szkole, niektórych na uniwersytecie, jeszcze innych w szkole muzycznej, do której kiedyś chodziłem. Wszyscy z nich to wspaniali ludzie, którzy zawsze byli gotowi mi pomóc, ale też byli świetnymi towarzyszami na imprezach, spacerach itp.

Kiedy wyjechałem, wszyscy do mnie dzwonili i często ze sobą rozmawialiśmy. Nie miałem kiedy się nudzić, bo po każdym telefonie od razu dzwonił kolejny. Janek opowiadał o swoich samochodach i o tym, ile ma przy nich roboty. W ogóle nie wychodził z garażu. Wiktor pytał, co tam u mnie i czy jestem zmęczony. I tak dalej. Takie częste rozmowy trwały miesiąc, a potem jakoś wszystko trochę się uspokoiło. Kiedy już dzwonili, to pytali głównie o pieniądze, o to, ile zarabiam i co kupię, kiedy wrócę do domu.

Moje opowieści nie były tak kolorowe, jak się spodziewali, bo niestety, za wysoką pensją kryje się ciężka praca. Czasami nie dosypiam a czasami bolą mnie mięśnie, jak po jakichś zawodach. Ale moi znajomi uważają, że wszystko przychodzi mi łatwo, bo prawie cały czas rozmawiam z nimi przez telefon.

Z biegiem czasu zauważyłem, że coraz częściej mówią o tym, że brakuje im pieniędzy. Najpierw zadzwonił Robert i powiedział, że pilnie potrzebuje jakiejś sumy pieniędzy, bo ma problemy finansowe. Trochę się zdziwiłem, bo akurat on zwykle dobrze sobie radził. Po krótkim namyśle pożyczyłem mu pieniądze, chociaż to była dość duża suma.

Później zadzwonił do mnie Wiktor i też poprosił o pieniądze. To wzbudziło moją czujność, bo nigdy wcześniej tak wiele osób nie prosiło mnie o pożyczkę. Po namyśle zdecydowałem, że tym razem odmówię. Gdybym jemu też dał pieniądze, do domu wróciłbym z pustymi rękami. Wiktor nic nie powiedział, ale kiedy wróciłem do domu, wszyscy od razu uznali, że powinienem zorganizować im imprezę. „Chodźmy tam, chodźmy tu” – słyszałem przez cały wieczór. A kiedy odpowiedziałem, że nie wydam na nich wszystkich zarobionych pieniędzy, usłyszałem, że się wywyższam.

Moi znajomi obrazili się na mnie, bo widzicie, nie za wszystko chciałem im płacić. Nie sądzę, żeby to była odpowiednia reakcja i nastawienie do mnie ludzi, z którymi znam się od tak dawna.

Trending