Connect with us

Historie

Jak działa ludzka bezczelność: sytuacja w autobusie

Kiedyś, jeszcze zanim kupiliśmy samochód, często jeździłam na wieś do mojej siostry PKS-em. Bilet trzeba było kupić wcześniej na dworcu autobusowym. Mieszkam w mieście, a wieś siostry oddalona jest od nas o trzy godziny jazdy. Może to nie jest bardzo długa podróż, ale biorąc pod uwagę, że mam 50 lat, trudno by mi było tyle czasu stać. W autobusie wszyscy pasażerowie mają miejsca siedzące.

Bilety nie są bardzo drogie, a jest dużo wygodniej niż w pociągu. Jednak niektórzy pasażerowie wolą zaoszczędzić i kupują bilet nie w kasie, tylko u kierowcy. Tak jest taniej. Wtedy oczywiście nie zawsze wystarcza miejsc siedzących dla wszystkich, więc trzeba poczekać, aż ktoś wysiądzie i do tego czasu stać, nieraz bardzo długo. A drogi we wsiach nie zawsze są dobre: ​​czasami, gdy koło wjedzie w dziurę, to nawet siedzących wyrzuca z foteli, nie mówiąc już o tych, którzy stoją.

Poza tym ludzie dosiadają się jeszcze w trakcie trasy, między jedną wioską a drugą, chociaż jeżeli nie ma miejsc, to kierowca chyba nie powinien ich zabierać. No, a czasami zdarzają się sytuacje takie jak moja, o której teraz opowiem.

Pewnego dnia na początku lata postanowiłam pojechać na wieś. Mam małą wnuczkę Elwirę, która też kocha spędzać czas na łonie natury. Często jest u mnie, kiedy rodzice idą do pracy. Zaproponowałam, żeby dotrzymała mi towarzystwa w drodze na wieś. Ma tam wielu kuzynów mniej więcej w swoim wieku, miałaby się z kim pobawić. Wieś jest o wiele lepsza niż siedzenie w mieście między blokami.

Dwa dni przed wyjazdem poszłam na dworzec i kupiłam dwa bilety. Co prawda Elwira jest jeszcze mała, ma dopiero 4 latka i mogłaby siedzieć u mnie na kolanach, ale autobus odjeżdża o 4 rano i dobrze by było, żeby dziecko się wyspało po drodze. Dlatego wzięłam bilety na dwa miejsca, żeby wnuczka mogła spokojnie odpocząć.

Miałam ze sobą na wpół zaspaną Elwirę. Chyba w ogóle nie wiedziała, co się dzieje. Na dworzec autobusowy weszłyśmy o 3:40. Wsiadając do autobusu zobaczyłam, że jest jeszcze dużo wolnych miejsc. To był i taki dzień, i taka pora, że nie było tłumów. Zajęłyśmy miejsca, a autobus ruszył. Elwira natychmiast zasnęła.

Autobus jechał powoli, miasto za oknami jeszcze spało, ale zatrzymaliśmy się przy wyjeździe z miasta. Ludzie zaczęli wchodzić, płacąc za bilet bezpośrednio kierowcy. Autobus szybko zapełnił się ludźmi. No cóż, chcieli zaoszczędzić parę groszy, ale nie mogli mieć pewności, czy będą stać, czy siedzieć.

Ludzie tłoczyli się w autobusie jak sardynki w puszce. Mała Elwira spała na fotelu obok mnie. Wyjrzałam przez okno i już cieszyłam się na myśl, że wkrótce zobaczę się z siostrą. Chciałam jej pomóc w ogrodzie i byłam szczęśliwa, że wnuczka będzie mogła pobawić się z kuzynami. Wielką atrakcją będą dla niej też króliki mojego siostrzeńca – hoduje je, więc ma ich naprawdę dużo.

Zwykle w ogóle nie reaguję na hałasy w autobusie. Często się zdarza, że ludzie kłócą się o miejsce albo po prostu coś się komuś nie podoba. Ale jakoś rozpraszało mnie irytujące: „Paniusiu, paniusiu”.

Odwróciłam głowę w stronę stojących ludzi i zobaczyłam kobietę, która to do mnie mówiła:

– Paniusiu,  weź pani to dziecko na kolana, chcę usiąść!

Bardzo zdziwiła mnie ta prośba, a właściwie żądanie. Miałam pełne prawo zostawić to miejsce nawet puste, bo za to zapłaciłam. Wytłumaczyłam więc współpasażerce, że nie mam zamiaru brać śpiącego dziecka na kolana. Kupiłam to miejsce, mam bilet, a moja wnuczka będzie na nim spać.

– A to niby moja wina, że chciała pani zaoszczędzić 2 złote? To jest loteria – nie ma miejsca, więc niech sobie pani stoi – odpowiedziałam pasażerce.

– Jak śmiesz tak się do mnie odzywać? – spytała niegrzecznie kobieta. – Możesz pani wziąć dziecko na kolana. Nic ci się, kobieto, nie stanie, a dziecko się wyśpi, jak dojedzie.

Nawet jej na to nie odpowiedziałam, bo byłam pewna, że mam rację. Niektórzy pasażerowie, ci, którzy też kupili bilety u kierowcy, poparli tę kobietę, która przyczepiła się do miejsca, które ja kupiłam. Jednak ludzie, którzy kupili bilet na autobus tak jak ja, wcześniej, stanęli po mojej stronie.

Kobieta zamilkła i przejechała całą drogę stojąc i patrząc na mnie morderczym wzrokiem.

Czy dobrze zrobiłam?

Trending