Connect with us

Rodzina

Jak Dżersej zastąpił mi żonę.

Życie nie układało mi się tak łatwo. Ożeniłem się wcześnie, bo moja dziewczyna była w ciąży. To znaczy, bardzo ją kochałem. Ale wciąż jeszcze się uczyłem, niczego się jeszcze nie dorobiłem. Do wszystkiego doszliśmy sami. Dopóki studiowałem, zanim znalazłem pracę, mieszkaliśmy w akademiku. Potem wynajęliśmy mieszkanie. Na początku z małym dzieckiem było nam ciężko, ale jakoś trzeba było sobie radzić.

Po studiach niełatwo było znaleźć pracę. Bez doświadczenia nie chcieli mnie nigdzie przyjąć. Ale miałem szczęście i spotkałem jednego dobrego człowieka, który pomógł mi z pracą. Zacząłem dobrze zarabiać, po jakimś czasie wzięliśmy kredyt na mieszkanie. Nasza radość nie miała granic. Syn dorósł, poszedł na studia. I tutaj naszą szczęśliwą historię przerwały smutne wieści. Okazało się, że moja żona jest nieuleczalnie chora. Robiłem wszystko, co mogłem, ale lekarze już nie dawali żadnych szans, zmarła na moich oczach.

Pewnego dnia po prostu jej zabrakło. Syn wtedy obwiniał mnie, chociaż wiedział, że nic nie mogłem zrobić. Ale nie chciał niczego słuchać. Wyjechał za granicę. W jednej chwili zostałem całkiem sam. To było dla mnie tak trudne, jak nigdy dotąd. Rodzina się rozpadła. Wszystko, co budowałem przez tyle lat, po prostu nie miało znaczenia. Nic nie mogło zagłuszyć mojego bólu. Mijały lata, zestarzałem się, moje rysy się zmieniły, a oczy pozostały pełne smutku. Przyjaciele próbowali mnie gdzieś wyciągać, żebym się trochę rozchmurzył, ale to pomagało tylko na chwilę. Potem wszystko wracało z jeszcze większą siłą. Najgorzej było, kiedy wracałem do domu z pracy, a tam czekała na mnie pustka.

Pewnego wieczoru, chodząc po ulicach miasta, przypomniałem sobie wszystkie te szczęśliwe chwile. Kucnąłem na chodniku i się rozpłakałem. Nagle poczułem, że ktoś liże moją rękę. Otworzyłem oczy i zobaczyłem obok mnie psa. Wyglądał, jakby wszystko rozumiał i jakby chciał mnie pocieszyć. Pogłaskałem go i zobaczyłem, że trzęsie się z zimna, musiał być głodny. Zabrałem go do domu, żeby się ogrzał i najadł. A potem nie mogłem już go wypuścić. Bardzo się do siebie przywiązaliśmy. Dżersejowi udało się dokonać niemożliwego. Złagodził ból, który nie ustępował od lat.

Teraz znowu ktoś czeka na mnie w domu.

Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pięć + jeden =

Trending