Connect with us

Życie

Historia, która nauczyła mnie, że najpierw trzeba zrozumieć sytuację

Kiedyś, kiedy byliśmy mali, często wychodziliśmy z bratem na podwórko. Mieszkaliśmy w wieżowcu, a obok był plac zabaw. Okna naszego mieszkania wychodziły na tę stronę, gdzie zawsze bawiły się dzieci, więc mama zawsze mogła sprawdzić, czy tam jesteśmy i bez obaw wypuścić nas na dwór.

Rodzice zawsze mówili nam, że nie możemy nigdzie chodzić z nieznajomymi, nie brać od nich słodyczy ani prezentów. Wiedzieliśmy o tym i nigdy tego nie robiliśmy. Nigdy nic takiego nam się nie przydarzyło. Na podwórko przychodziło dużo dzieci, wszyscy się bawili, grali w piłkę, rysowali kredą po asfalcie, robili rzeźby z piasku.

Pewnego dnia świetnie się bawiliśmy: ja, moja przyjaciółka Natalka z sąsiedztwa, mój brat i jego trzech kolegów. W pewnym momencie podbiegła do nas jakaś kobieta i poprosiła, żebyśmy pomogli jej szukać chomika córki, który uciekł gdzieś na podwórko. Wskazała na następny plac zabaw. Poszliśmy za nią, bo martwiliśmy się, że ​​chomika może zagryźć jakiś pies albo kot.

Szukaliśmy go razem z kobietą i jej córką, ale bez skutku. Nie wiem, ile to trwało. Straciłam poczucie czasu, ale nagle usłyszałam gdzieś z tyłu wołanie mamy. Kiedy się odwróciłam, zobaczyłam, że idzie do nas bardzo zła – nigdy wcześniej takiej jej nie widziałam.

Szła szybkim krokiem i mówiła do siebie: „Co to za dzieci? Już ja wam zaraz dam!” Bardzo się przestraszyłam. Kiedy podeszliśmy bliżej, mama zaczęła na nas krzyczeć, a gdy próbowałam jej wszystko wyjaśnić, zaczęła szukać tej kobiety, która nas poprosiła o pomoc. Nie mogła jednak znaleźć ani jej, ani jej córki. Obie gdzieś zniknęły.

Moja mama bardzo się rozzłościła, krzyczała, widać było, że martwiła się o nas i bardzo się przestraszyła, kiedy nie widziała nas na podwórku. Myślę jednak, że najpierw powinna wysłuchać własnych dzieci. Nie zasłużyliśmy na to, żeby nas karać.

Dopiero później, kiedy już rodzice wyznaczyli nam karę, mama wysłuchała nas i zapytała, dlaczego na prośbę obcej kobiety poszliśmy na inne podwórko. Powiedzieliśmy, że po prostu żal nam było chomika. Mama przeprosiła i powiedziała, że ​​po prostu bardzo się bała, bo nie mogła nas znaleźć. Ale co z nam po takich przeprosinach, skoro najpierw na nas nakrzyczała, a dopiero potem zapytała?

Sama teraz to wiem: zawsze trzeba najpierw wysłuchać swojego dziecka, a dopiero potem wyciągać wnioski. Nie byliśmy wtedy niczemu winni, a nasłuchaliśmy się za cały rok. Więc teraz zawsze słucham wyjaśnień mojego dziecka i dopiero wtedy analizuję wszystko, czego się dowiedziałam.

Myślicie, że jako dzieci zasłużyliśmy wtedy na karę?

Trending