Connect with us

Rodzina

Emilia nie za bardzo troszczyła się o swoje córki

Babcia Emilia miała trudne życie. Mąż zostawił ją samą, bo nie mógł znieść jej ciężkiego charakteru. Jeszcze przed ślubem Emilka była miła, łagodna i cierpliwa. Ale już pierwsze dni małżeńskiego życia pokazały jej prawdziwą naturę. Kobieta dosłownie zamęczała swojego męża Jurka, że za mało zarabia i nie robi nic w domu. Że mąż sąsiadki to w ogóle za granicę jeździ zarabiać, a Jurek to ma chyba dwie lewe ręce. Emilii zawsze wszystkiego było mało.

Urodziła bliźniaczki. Przez pierwszy rok mąż jeszcze jakoś z nią wytrzymał. Tak naprawdę był takim człowiekiem, że ze świecą szukać. Po ciężkiej pracy na budowie szybko wracał do domu, żeby żona mogła trochę odpocząć. Popołudniami to on zajmował się córkami: przebierał je, kąpał, brał na spacer. Ale Emilia i tak nie była zadowolona. Wszystko wciąż było nie tak. Nawet sąsiedzi plotkowali, że takie małżeństwo nie może potrwać długo.

Ania i Asia wyrosły na cudowne dziewczyny. Jednak bez ojcowskiego wsparcia  przeżywały nieraz ciężkie chwile. Ale Jurek o nich nie zapomniał. Mimo tego, że Emilka zabroniła mu przychodzić i widywać się z dziećmi, regularnie przysyłał pieniądze na ich utrzymanie. Matka wychowywała bliźniaczki w ścisłej dyscyplinie i rygorze. Nie mogły się bawić z dziećmi z sąsiedztwa. Ciągle siedziały nad lekcjami. Matka nie kupowała im nowych ubrań, donaszały stare po sąsiadach i krewnych. Jadły to, co wpadło im w rękę, chyba, że tata przysłał im jakieś słodycze. Ania i Asia nawet nie widziały tych pieniędzy, które ojciec dawał na córki.

Dziewczyny dorosły i wyjechały na studia do innego miasta. Zbliżała się Wielkanoc. Ania przyjechała sama, bo Asia zachorowała. Emilia właśnie miała iść do kościoła. Córka zaproponowała, że pójdzie razem z nią. Miała na sobie piękną niebieską sukienkę i buty na niewysokim obcasie, które kupiła za stypendium. Emilia spojrzała na Anię i wrzasnęła:

– Co? Chcesz w czymś takim iść do kościoła? Załóż długą spódnicę, nie przynoś mi wstydu. A najlepiej w ogóle nie idź. Ludzie zaraz będą gadali, że znalazłaś sobie jakiegoś chłopa w mieście, że ci szmaty kupuje. Wstyd.

Ani już dawno nikt tak nie obraził. Odwróciła się, spakowała swoje rzeczy z powrotem do torby i jak najszybciej pobiegła na przystanek, nie żegnając się nawet z matką…

Trending