Connect with us

Historie

Dzięki związkowi mojej koleżanki zrozumiałam, jak to jest, gdy mężczyzna jest naciągaczem i jak tego uniknąć

Z Luizą znamy się mniej więcej od 15 lat. Jak zaczęłyśmy ze sobą siedzieć w czwartej klasie, tak już się później nie rozstałyśmy. Zawsze robiłyśmy wszystko razem: chodziłyśmy na podwórko, uczyłyśmy się, jeździłyśmy na obozy itp. Tak było aż do ślubu Luizy.

Studiowałyśmy na tym samym kierunku i obie dostałyśmy propozycję pracy w jednej firmie. Chętnie się zgodziłyśmy, bo dzięki temu dalej mogłyśmy być razem. Luiza była dla mnie jak siostra i nigdy niczego przed nią nie ukrywałam. Kiedy rozpoczęłyśmy tę pracę, a to było jeszcze na studiach, ja szybciej dostałam awans. Tam poznałam Adriana, jednego z pracowników. Próbował mnie poderwać, ale wiedziałam, że on się już od dawna podoba Luizie. Jak tylko go zobaczyła, od razu powiedziała, że to facet jej marzeń.

Później Luiza też awansowała i miałyśmy takie same pensje. Dla nas to było wtedy bardzo dużo pieniędzy, a na pierwszy urlop pojechałyśmy nad morze. Potem rodzice Luizy dołożyli jej trochę pieniędzy, a ona kupiła mieszkanie.

Wtedy jej związek z Adrianem wszedł na wyższy poziom, pobrali się i zamieszkali razem. Kariera Luizy rozwijała się równie szybko jak moja, ponieważ obie uwielbiałyśmy pracować i lubiłyśmy to robić razem. Adrian był cały czas na tym samym stanowisku, co na początku. To typ takiego biurowego planktonu, któremu zawsze wszystko pasuje.

Nie dawał Luizie żadnych prezentów, prawie nigdy nie kupował jedzenia do domu i nie płacił za mieszkanie, bo nie było jego.

Swoich pieniędzy nie lubił wydawać tak bardzo, jak Luizy. To ona kupowała mu ubrania i prezenty, bo zarabiała więcej. Często ich odwiedzałam, ale Adrian nigdy nie wychodził ze swojego pokoju, żeby z nami posiedzieć.

Nie bardzo go lubiłam, bo wydawało mi się, że zachowuje się jak naciągacz: żył za czyjeś pieniądze, nie płacił za rachunki, ubierał się na koszt Luizy. Ale nie chciałam jej nic mówić, bo kiedyś się umówiłyśmy, że nigdy nie będziemy się negatywnie nastawiać do chłopaka koleżanki.

Kiedyś zaproponowałam jej wyjazd w góry na trzy dni – pojeździć na nartach, napić się grzanego wina, taki typowo babski wyjazd. Wszystkie moje koleżanki tak robią i nigdy nie było z tym żadnych problemów, ale Luiza odmówiła. Okazało się, że samochód Adriana się zepsuł, a ona dała mu pieniądze na naprawę, więc nie ma teraz za co jechać.

„Czy ten facet nie ma nawet pieniędzy na naprawę własnego samochodu? Jeżeli cię nie stać, to możesz jeździć autobusem, prawda?”, pomyślałam sobie. Byłam bardzo rozczarowana, ponieważ zanim Luiza zaczęła spotykać się z Adrianem, nigdy nie brakowało jej pieniędzy. Poza tym teraz ma takie stanowisko, że jej pensja jest trzykrotnie wyższa niż na początku.

Ale ostatnią kroplą goryczy w ich związku była jedna sytuacja. W swoje urodziny Luiza pojechała do rodziców, którzy mieszkają w innym mieście, dlatego miałyśmy świętować po jej powrocie. Spędziła cały weekend z rodzicami, a w poniedziałek wieczorem, po pracy, umówiłyśmy się, że pójdziemy do orientalnej restauracji na sushi.

Przebrałam się i pojechałam po Luizę. Kiedy stanęłam pod jej drzwiami, usłyszałam głośną rozmowę między nią a Adrianem.

– Oszczędzamy teraz pieniądze, żeby latem pojechać nad morze! – powiedział.

– My oszczędzamy, czy tylko ja? A gdzie są twoje pieniądze, Adrian? Do domu nic nie kupujesz, jesz na mój koszt, ubierasz się też za moje. Gdzie się podziewa to, co ty zarabiasz? – Luiza mówiła podniesionym głosem. – Powiem krótko, nie obchodzi mnie to. Spakuj swoje rzeczy i idź, gdzie chcesz, ale ja nie zamierzam cię już dłużej utrzymywać.

Luiza i ja spędziłyśmy ten wieczór w domu. Zamówiłyśmy sushi i piłyśmy wino.

Adrian długo przepraszał Luizę, ale ona już wyciągnęła wnioski i nie wpuściła go ponownie do swojego życia. A ja dzięki tej sytuacji też zrozumiałam, jak nie trafić na naciągacza.

 

Trending