Connect with us

Historie

Dzięki historii naszej sąsiadki, która przychodziła wyżalić się mamie, doszłam do wniosku, że po pierwsze – nie można wychowywać dzieci na leni i egoistów, a po drugie – warto oszczędzać na ich przyszłość, bo kto wie, jak się potoczy los

Kiedy mieszkałam na wsi, jeszcze zanim wyszłam za mąż i przeprowadziłam się do miasta, miałam sąsiadkę, panią Halinę. Często odwiedzała mamę, żeby poskarżyć się na syna. Nie przyjaźniły się z matką jakoś szczególnie, ale najwyraźniej nie miała z kim porozmawiać. Obie często siedziały w kuchni i rozmawiały o synu Haliny, Kaziku.

Byłam mała i nikt mnie nie zapraszał do dyskusji o nieszczęśliwym losie sąsiadki, ale byłam ciekawa, więc podsłuchiwałam te rozmowy. I od tego czasu doszłam do wniosku, że jak wyjdę za mąż, to od razu zacznę zbierać pieniądze na mieszkanie dla mojego dziecka, żebym nie znalazła się w takiej samej sytuacji jak nieszczęsna Halina.

Mieszkała sama w jednopokojowym mieszkaniu. Nie pamiętam nawet jej męża, ale syna Kazika pamiętam. Zawsze wydawał mi się leniwy, bo często widziałem panią Halinę, jak niosła ze sklepu ciężkie torby, podczas gdy Kazik w domu słuchał muzyki na pełen regulator. Na ile zrozumiałam, nie lubił pracować. Pamiętam, jak kiedyś zniknął na miesiąc, potem pojawił się z powrotem i od tamtej pory cały czas był w domu.

Trzy lata temu Kazik się ożenił i wyprowadził się od matki. Nie wiem, gdzie mieszkał. Może sam kupił jakieś mieszkanie, może mama mu je dała w prezencie, ale za bardzo mnie to nie interesowało, dopóki pani Halina nie zaczęła się mojej mamie skarżyć na krnąbrnego syna.

Okazało się, że do sąsiadki zadzwoniła teściowa Kazika i zaczęła narzekać na zięcia. Z tego, co mówiła pani Halina zrozumiałam, że zamieszkał u swojej żony, która z kolei mieszkała ze swoją matką.

“Na początku bardzo dobrze odnosił się do teściowej, pomagał jej we wszystkim. Szukał pracy, ale nic nie mógł znaleźć, bo „albo mało płacą, albo daleko od domu” i tak dalej. Myślałam, że mój syn teraz się opamięta, ale okazuje się, że nie obchodzi go, że ktoś inny go karmi. Teraz dzwoni do mnie jego teściowa i narzeka na Kazika, że nic nie robi. Nie chce pracować, nie szuka pracy, za to czuje się pełnoprawnym właścicielem jej mieszkania i wszystkim tylko wydaje polecenia.” – opowiadała pani Halina.

Jakoś mnie nie zdziwiły te słowa, bo na pierwszy rzut oka było widać, że Kazik to leń, który uważa, że cały świat powinien się kręcić wokół niego. Jego zachowanie jest trochę uzasadnione, bo mama zawsze wychowywała go w bezwarunkowej miłości i niczego od niego nie wymagała. Ma tylko jednego syna, od dawna nie ma męża, a może w ogóle go nie miała, więc całą swoją troskę przelała na Kazika.

Żal mi jej, bo miała dobre chęci. Chciała dla swojego dziecka jak najlepiej, a on wyrósł na niewdzięcznego, powierzchownego i samolubnego mężczyznę, który wierzy, że każdy jest mu coś winien.

„Nie wiem, co z tym zrobić”, narzekała sąsiadka. „Wstydzę się za mojego syna, bo wychowywałam go na dobrego, rodzinnego człowieka. Nie miał ojca, więc tym bardziej chciałam, żeby jego dzieci poczuły od niego ojcowską miłość, ale teraz nie jestem pewna, czy jego żona w ogóle będzie chciała mieć z nim dzieci.” – ze łzami w oczach opowiadała o swoim synu pani Halina.

Z kilku innych rozmów usłyszałam, że sąsiadka wybrała się do nich w odwiedziny, ale Kazik nawet nie chciał z nią rozmawiać. Powiedział, że to nie jej sprawa, bo to jego rodzina i nie powinna się wtrącać.

To samo powiedział swojej teściowej, u której przecież mieszkał. Żona Kazika nie chciała się z nim rozwieść, zameldowała go u swojej matki i w przypadku rozwodu pewnie walczyłby o swoje “prawo” do mieszkania.

Za każdym razem, opowiadając nowe szczegóły swego losu, Halina roniła gorzkie łzy. Nie wiedziała, co zrobić z krnąbrnym synem, jak wybrnąć z tej sytuacji, bo sąsiadka to siebie obwiniała za wszystko.

Ostatnim pomysłem pani Haliny było to, żeby oddać synowi swoje jednopokojowe mieszkanie, a samej zamieszkać w domu opieki.

Teraz mam męża i swoją rodzinę. Nie wiem, co się stało z naszą sąsiadką. Wyciągnęłam jednak z tej historii takie wnioski, że nie chcę wychowywać dzieci na egoistów i leni i muszę jak najwcześniej zacząć odkładać na ich mieszkania. Możliwe, że te pieniądze nie będą potrzebne, bo kto wie, jak potoczy się życie, ale zawsze mogą się przydać.

Trending