Connect with us

Rodzina

Dziadkowa emerytura

Nasz dziadek wyprowadził się za miasto, nasza rodzina ma tam niewielki dom ze wszystkimi wygodami. Mieszkanie dziadka dostało się mojej cioci, która dotąd mieszkała na wynajmowanym.

Dziadek nie chciał korzystać z usług banków ani poczty, jakoś tak to załatwił, że od trzech lat emeryturę dostarcza mu prywatna firma kurierska.

Póki mieszkał w mieście, przywozili mu pieniądze do domu, ale na przedmieścia nie dojeżdżają. Dziadek nadal nie ufał bankowości elektronicznej, więc napisał mi pełnomocnictwo, żebym odbierała emeryturę w jego imieniu.

Co miesiąc przez rok szłam odebrać jego emeryturę i natychmiast zawoziłam pieniądze dziadkowi razem ze wszystkimi potwierdzeniami i kwitkami.

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam kwotę tej emerytury, postanowiłam trochę dołożyć ze swoich oszczędności, do równego rachunku. Dziadek dostawał dwa tysiące miesięcznie – 1 500 emerytury i 500 ode mnie.

Zakładałam, że moja rodzina o tym wie: dokładna kwota była wypisana na pokwitowaniu. A dziadek, jak się okazało, nawet się w te papierki nie wczytywał. Pomyślał po prostu, że była jakaś podwyżka.

Ten nieoczekiwany wzrost świadczenia nie dawał jednak spokoju cioci. Jej syn właśnie kupił samochód, a dziadek uznał: po co mam jeździć autobusem, skoro mam wnuka z samochodem?

Kuzyn zadzwonił do mnie z pracy. Powiedział, że wycofają moje pełnomocnictwo i wypiszą nowe, na niego. Syknął też, że teraz się pozbędę darmowych pieniędzy, nie będę już dziadziusia okradać.

O dziwo, Waldek i jego matka przekonali do tego pomysłu dziadka. Że powinien dostawać więcej, a ja jestem zwykłą złodziejką. Decydującym argumentem oskarżenia była wypowiedź Waldka: „Elka (czyli ja) sama mi to powiedziała!

Życzyłam im powodzenia i odłożyłam słuchawkę. Zwyczajnie zabrakło mi słów, a ręce opadły. No dobra, Waldek taki już jest. Ale dziadek? Jak mógł im w to uwierzyć?

Postanowiłam się obrazić i przestałam odbierać telefony od wszystkich moich krewnych oprócz mamy.

Nagle jak grzmot z jasnego nieba: dziadek wyrzucił ciotkę i wrócił do miasta.

Mój dziadek nie wybaczył im oszustwa i oszczerstw. Jeszcze tam, w biurze, przy podpisywaniu pełnomocnictwa, Waldek poznał prawdziwą wysokość dziadkowej emerytury. Zostawił dziadka i wyszedł, mówiąc, że nie będzie tracił benzyny na takie grosze.

Dziadek wstydził się do mnie zadzwonić, więc jakoś wrócił do domu sam. Ale ja nie mogłam tego tak zostawić.

Z pomocą mojej mamy wyeksmitowaliśmy ciotkę, a dziadek znowu zamieszkał w swoim mieszkaniu. Moja mama mówi, że Waldek wciąż powtarza, że to ja jestem wszystkiemu winna. A niby jak? Chyba mu chciwość oczy przesłoniła?

Zgadza się: najpierw mnie odsunęli, bo mieli nadzieję na dodatkowe pieniądze, a potem Waldek odmówił przywożenia dziadkowi emerytury. Więc mój dziadek postanowił przywrócić sprawiedliwość i zrobić tak, żeby znowu pieniądze przywozili mu do domu, tak jak poprzednio.

Zawsze wiedziałam, że ​​chciwość do niczego dobrego nie prowadzi. Moja ciotka i kuzyn mieli chrapkę na pieniądze z emerytury dziadka, a w rezultacie stracili dach nad głową i znowu musieli płacić na wynajmowane mieszkanie.

I dobrze im tak. W ogóle nie mają sumienia. Też sobie wymyślili – połasić się na dziadkową emeryturę! Wydaje mi się, że to nawet gorsze niż pomyśleć o tym, żeby ukraść dziecku cukierka.

Trending